W projekcie umowy koalicyjnej negocjowanej przez liderów KO, Trzeciej Drogi i Lewicy znalazły się tylko niektóre obiecywane przez partie kwestie dotyczące spraw społecznych.

Uzgodnione wspólnie zostały: in vitro, standardy okołoporodowe, rozbudowa żłobków czy asystenci osób z niepełnosprawnością i kara za mowę nienawiści skierowaną wobec osób LGBTQ+; nie ma jednomyślności ws. zmiany definicji gwałtu, przepisów aborcyjnych czy wprowadzenia natychmiastowych alimentów.

Do końca zeszłego tygodnia odbywały się negocjacje programowe, teraz ostateczną wersję umowy mają przygotować liderzy, którzy siedli do stołu. O kwestiach ekonomicznych pisaliśmy wczoraj (m.in. osłon dla gospodarstw domowych przed podwyżkami cen prądu czy kwoty wolnej od podatku). Jednak to sprawy społeczne budzą najwięcej dyskusji. I to nie tylko to, co się znalazło w umowie, lecz także to, czego brakuje.

Protokół rozbieżności

Dokument, jak wynika z informacji DGP, liczy kilkanaście stron. Pierwszy rozdział dotyczy tego, na co wszystkie strony się zgadzają. Tutaj znalazły się 24 punkty. W drugim są zapisy dotyczące tego, jak rozliczyć rządy PiS. W kolejnym jest protokół rozbieżności, który liczy kilkanaście punktów. Co jest uzgodnione? Między innymi państwowe finansowanie in vitro, budowa żłobków, znieczulenie okołoporodowe, oddłużenie szpitali. Ale także jest zgoda na to, by do kodeksu karnego dopisać zakaz mowy nienawiści na tle orientacji seksualnej i tożsamości płciowej. Są tu też podwyżki dla sfery budżetowej, uruchomienie środków z KPO czy przywrócenie publicznego charakteru mediom narodowym, a także naprawa wymiaru sprawiedliwości. Kwestie, które powinny się znaleźć w projekcie, ale podczas wstępnych rozmów partyjnych przedstawicieli nie znaleziono satysfakcjonującego dla wszystkich rozwiązania, zapisano w protokole rozbieżności. Pojawiła się tu m.in. aborcja oraz kwestia wysokości finansowania zdrowia. Przy aborcji partie nie dogadały się ani w kwestii referendum, ani w kwestii wprowadzenia tzw. ustawy ratunkowej. Chodzi o depenalizację pomocy przy terminacji ciąży, za co grozi obecnie do trzech lat pozbawienia wolności – poprzez wykreślenie art. 152 kodeksu karnego. Ten pomysł jednak nie zyskał ogólnego poparcia: przeciwny był temu PSL. Przedstawiciele tego ugrupowania chcą, żeby to było kwestią indywidualnych wyborów posłów, a nie dyscypliny partyjnej, stąd sprzeciw, żeby znalazł się w umowie. Nie wpisano też pomysłu referendum w sprawie aborcji – temu z kolei przeciwne były i KO, i Lewica, które optowały za ustawą ratunkową. Ostatecznie sprawa ma być rozstrzygnięta przez liderów.

Gwałt bez zmian

Czego jeszcze brakuje? Między innymi zmian w definicji gwałtu czy wprowadzenia natychmiastowych alimentów. Z tymi hasłami Lewica walczyła w kampanii wyborczej o głosy. – Jestem zaskoczona – mówi Anita Kucharska-Dziedzic (Lewica). Od posłanek z jej ugrupowania słyszymy też mocniejsze określenia, jak choćby zawód i niedowierzanie, że zmiana definicji gwałtu (tak by istota przestępstwa oparta była na braku zgody, a nie na udowadnianiu stawiania oporu przez ofiarę) nie znalazła ponadpartyjnego zrozumienia. Podobnie kwestia alimentów natychmiastowych, o których konieczności wprowadzenia, w obliczu długich procesów sądowych, mówi się co najmniej od sześciu lat. – Zmiana definicji gwałtu oznaczałaby częściową implementację konwencji stambulskiej do krajowych przepisów. Opór w tej materii nie mógł pochodzić od nas ani też z KO – obstawiają polityczki.

Aleksandra Gajewska (KO) zastrzega, że chodzi o wypracowanie solidnego fundamentu współpracy na pierwszą prostą nowej większości parlamentarnej, by udowodnić, że jest w stanie sprawnie rządzić. – Dlatego w zapisach dotyczących wspólnych działań muszą znaleźć się kwestie wykonalne, z których możemy się szybko rozliczyć przed naszymi wyborczyniami i wyborcami – mówi.

Magdalena Sroka (Trzecia Droga) zwraca uwagę, że zespół pracujący nad ostatecznym kształtem programowym dokumentu to bardzo wąskie grono. – Protokół rozbieżności wynika z różnych programów, które się czasem wykluczają. Chodzi o to, by nie doszło do pata – opisuje. – Jeśli odłożono te kwestie na później, być może, jak w przypadku alimentów, zaważyły sprawy finansowe.

Rozliczenie PiS

W umowie w jednym z rozdziałów została zapisana kwestia rozliczenia PiS. Nie ma podziału na obszary czy ministerstwa, jest za to wskazany kierunek działań. Na pierwszy ogień ma pójść rozliczenie PiS za nepotyzm, czyli przydzielanie stanowisk do instytucji publicznych (np. spółki Skarbu Państwa) nie ze względu na wiedzę i zdolności merytoryczne, ale na znajomości czy przynależność rodzinną. Rozliczone ma być działanie Telewizji Polskiej. A ma to być dokonane – jak zapisano w umowie – przez „niezależną prokuraturę”.

O personaliach i o tym, kto obejmie jakie ministerstwo, mają rozmawiać przywódcy partii w tzw. zespole liderów. – Tego na szczęście przy okazji umowy nie trzeba było negocjować – mówi nasz rozmówca. ©℗

Liderzy nie dogadali się też m.in. w sprawie natychmiastowych alimentów