Poseł Piotr Adamowicz (KO) zaskarżył uzasadnienie wyroku dożywocia dla Stefana Wilmonta zabójcy jego brata - Pawła Adamowicza. Nie zgadza się ze stwierdzeniami m.in., że jego brat był przypadkową ofiarą.

W środę przed Sądem Apelacyjnym w Gdańsku odbyła się konferencja prasowa posła KO Piotra Adamowicza, prezydenta Sopotu Jacka Karnowskiego i wiceprezydenta Gdańska Piotra Grzelaka. Dotyczyła uzasadnienia wyroku Sądu Okręgowego w Gdańsku, który skazał Stefana Wilmonta na dożywocie za zabójstwo prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza.

"Sąd Okręgowy w Gdańsku przekazał do Sądu Apelacyjnego do rozpatrzenia wyrok dożywocia dla zabójcy mojego brata Pawła. Dlatego chcę publicznie powiadomić, że zaskarżyliśmy uzasadnienie tego wyroku" - poinformował poseł Adamowicz.

Zaznaczył, że "kategorycznie nie zgadza się ze stwierdzeniem, że Paweł (Adamowicz) był +przypadkową ofiarą+". Zdaniem Piotra Adamowicza, morderca najpierw planował zamach w Galerii Bałtyckiej, następnie uznał, że większy rozgłos przyniesie mu zamach na prezydenta Gdańska w czasie finału WOŚP. Podkreślił, że razem z pełnomocnikiem oskarżycieli posiłkowych nie zgadza się "z dywagacjami sądu o braku tła politycznego zabójstwa".

Przypomniał, że zabójca po zadaniu śmiertelnych ciosów w trakcie finału WOŚP wykrzyczał manifest polityczny, z którym mogły się zapoznać tysiące widzów za pośrednictwem stacji TVN. "Jarosława Kaczyńskiego zabójca widzi w roli dyktatora Polski. We wszystkich wyborach głosował na PiS, a na cześć Zbigniewa Ziobro wypowiadał peany. Takie są fakty. To wszystko o czym mówię jest w aktach śledztwa" - stwierdził poseł KO.

Zaznaczył, że nie kwestionuje i nie podważa wyroku dożywocia, który zapadł w marcu br. w Sądzie Okręgowym w Gdańsku.

Obecny na konferencji prezydent Sopotu Jacek Karnowski wskazał, że Piotr Adamowicz ma prawo twierdzić, że była to zbrodnia polityczna. "Wszyscy wiemy jak zaszczuty był mój przyjaciel Paweł Adamowicz" - mówił prezydent Sopotu.

Jego zdaniem, nadal "mamy szczucie jednych na drugich". "Dalej mamy mówienie o tym, że część społeczeństwa w Polsce, to są świnie, a mówi to prezydent Polski. Mamy mówienie, że część społeczeństwa to są Niemcy, a mówi to premier RP. Mamy sytuację chociażby sprzed kilkudziesięciu godzin, kiedy żona Arama Rybickiego jest opluta przez mężczyznę" – podkreślił Karnowski.

W jego ocenie wyrok wydany przez Sąd Okręgowy w Gdańsku "musi być jednoznaczny i musi być jednoznaczne uzasadnienie". „Jak nie będzie tej jednoznaczności, to ta tragiczna śmierć naszego przyjaciela nic nikogo nie nauczy" - stwierdził Karnowski.

Piotr Grzelak mówił, że jako były współpracownik Pawła Adamowicza był świadkiem "wielkiego hejtu, który lał się" na prezydenta Gdańska.

"Dzień w dzień Telewizja Polska Jacka Kurskiego hejtowała prezydenta i tę telewizje oskarżony oglądał. Cieszę się, że Piotr Adamowicz walczy o prawdę, bo w nowej, współczesnej Polsce o tę prawdę powinniśmy walczyć. Również o prawdę o śmierci prezydenta Pawła Adamowicza, który nie zginął przypadkiem, ale zginął w wyniku mordu politycznego" - stwierdził Grzelak.

W marcu br. Sąd Okręgowy w Gdańsku uznał Stefana Wilmonta za winnego zabójstwa prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza, a także ataku i gróźb wobec konferansjera, za co otrzymał karę łączną dożywotniego pozbawienia wolności.

"Stefan Wilmont popełnił zbrodnię bez precedensu w dziejach powojennej Polski" – mówiła w marcu przewodnicząca składu orzekającego Aleksandra Kaczmarek. W uzasadnieniu wskazała też, że "przedmiotowa sprawa nie była sprawą polityczną" i to nie była motywacja zbrodni. "Skrajność jego poglądów była niezależna od konkretnych uwarunkowań politycznych" – tłumaczyła sędzia.

We wrześniu obrońca Wilmonta adw. Marcin Kminkowski złożył apelację od wyroku. W jego ocenie kara wymierzona przez Sąd Okręgowy w Gdańsku jest zbyt surowa. "Jako obrońca mam obowiązek dbać o interesy klienta. W ocenie obrony kara jest zbyt surowa, biorąc pod uwagę nie samo zdarzenie, natomiast biorąc pod uwagę stan psychiczny oskarżonego. Trzeba pamiętać o tym, że znajdował się on w stanie ograniczonej poczytalności, co zostało stwierdzone w nieprawomocnym jeszcze wyroku Sądu Okręgowego" – mówił wówczas.

Na razie nie ma wyznaczonego terminu rozprawy odwoławczej w Sądzie Apelacyjnym w Gdańsku.

W styczniu 2019 roku podczas koncertu WOŚP wówczas 27-letni Stefan Wilmont wbiegł na scenę z nożem i śmiertelnie ranił prezydenta Gdańska.

Sąd zdecydował, że m.in. z uwagi na publiczny charakter zbrodni i zainteresowanie sprawą opinii publicznej, można upublicznić dane zabójcy. (PAP)

autor: Dariusz Sokolnik

dsok/ par/