Koronawirus nie zniknął z Polski i znów jest coraz częściej diagnozowany.

Dziennie jest notowane między 150 a 200 przypadków COVID-19 – wynika z informacji, które otrzymaliśmy z sanepidu. Są też pojedyncze przypadki zgonów. Z danych podawanych przez portal Worldometer.info, który zbiera informacje od początku pandemii, wynika, że w tym tygodniu zdiagnozowano w Polsce ponad 900 przypadków, wobec niecałych 600 w poprzednim. W ostatnim tygodniu odnotowano też dwa zgony.

Zdaniem Szymona Cienkiego, rzecznika głównego inspektora sanitarnego, liczba przypadków może rosnąć z kilku powodów. Po pierwsze, pacjenci z oznakami choroby coraz chętniej sprawdzają się na własną rękę, kupując testy w aptekach. Przy okazji za jednym zamachem sprawdzają, czy nie jest to przypadkiem grypa albo inna wirusowa choroba. Jak wynika z danych Pex PharmaSequence, w ostatnich dniach widać zdecydowany skok sprzedaży testów na obecność wirusów i bakterii. – Dziennie sprzedaje się ich już ponad 6 tys., co przekłada się na wydatki rzędu 136 tys. zł. Na początku września było to średnio 3,5–4,2 tys. sztuk, a Polacy wydawali wówczas 80–90 tys. zł – wylicza Jarosław Frąckowiak, prezes Pex PharmaSequence.

W tym tygodniu zdiagnozowano w Polsce ponad 900 przypadków COVID-19

Część pacjentów trafia do szpitala. Jak mówi prof. Robert Flisiak, szef Polskiego Towarzystwa Epidemiologów, na razie to pojedyncze przypadki. – U nas dawno nikogo nie było, ale są szpitale, w których bywają pacjenci covidowi – dodaje. Ostatnio jednak ognisko SARS-CoV-2 zostało wykryte w szpitalu w Obornikach (woj. wielkopolskie), który na niemal tydzień zawiesił odwiedziny. – Decyzja ta została podjęta, by ochronić zdrowie pacjentów oraz zminimalizować ryzyko dalszego rozprzestrzeniania się wirusa – mówi dyrektorka szpitala Małgorzata Ludzkowska. I dodaje, że o ognisku dowiedzieli się przez przypadek: jeden z pacjentów był przewożony na poważną operację do innego szpitala. A ten poprosił o zrobienie testu. Wyszedł pozytywny. Po czym okazało się, że koronowirusa mają też inni pacjenci i personel. Na szczęście, jak podkreśla, nikt nie miał ciężkich objawów.

Profesor Flisiak dodaje, że choć na razie nie grozi nam niebezpieczeństwo, należy pamiętać, że wirus jest nieprzewidywalny. Wczoraj wysłał do resortu zdrowia razem z kilkoma organizacjami apel o refundację leków przeciwwirusowych. – Były dostępne w trakcie pandemii, choć różnie z tym bywało, teraz w ogóle ich nie ma, nawet dla pojedynczych pacjentów – dodaje. Resort nie planuje jednak zmian.

Choć na całym świecie nie widać wzrostów zachorowań, które byłyby niebezpieczne albo przypominały jakikolwiek wcześniejszy czas pandemiczny, to, jak ostatnio podkreślał prezes hiszpańskiego towarzystwa epidemiologicznego Oscar Zurriagi, wzrost zachorowań na COVID-19 w sezonie letnim wykazuje, że nie da się mówić o sezonowości wirusa. I że bardziej niż z porą roku jest związany z mobilnością ludzi i osobistymi kontaktami.

Eksperci przypominają, że w Polsce można zaszczepić się nieodpłatnie czwartą i piątą dawką – przypominającą. Ta ostatnia jest przewidziana dla osób starszych, z obniżoną odpornością oraz medyków. Szczepionka jest zalecana, nie jest więc obowiązkowa.

Profesor Ewa Bernatowska z Pediatrycznego Zespołu Ekspertów ds. Programu Szczepień Ochronnych zauważa, że dziś mamy już do czynienia z nowym wariantem wirusa, który nie jest ujęty w szczepionce. Ta, która będzie go uwzględniała, dopiero powstaje w USA, wchodząc w fazę rejestracji. Przypomina też, że szczepić się zawsze warto, bo to zmniejsza ryzyko ciężkiego przebiegu choroby.

Komisja Europejska na początku września dała zielone światło dla szczepionki Comirnaty XBB.1.5 Pfizer-BioNTtech (na Omikron). Jest ona odpowiednia zarówno dla dorosłych, jak i dla dzieci i niemowląt powyżej szóstego miesiąca życia. ©℗