Decyzje w sprawie terminu referendum dotyczącego relokacji migrantów zapadnie w ciągu 2-3 tygodni. Chcemy, żeby referendum odbyło się w tym roku - powiedział w czwartek w TVP1 rzecznik rządu Piotr Müller.

Rzecznik rządu pytany w czwartek w TVP1 o termin referendum ws. relokacji migrantów w Unii Europejskiej, które w ubiegłym tygodniu zapowiedział prezes PiS Jarosław Kaczyński, odparł: "Te decyzje myślę, że będą zapadały w ciągu 2-3 tygodni w sensie formalnym i wtedy będzie wszystko jasne. Natomiast chcemy, żeby ono się odbyło w tym roku".

Müller odniósł się także do opinii liderów opozycji, że referendum nie jest potrzebne, bo oni są przeciw przymusowym relokacjom. "Jeżeli są przeciwko przymusowym relokacjom, to niech poprą to referendum" - powiedział.

"Dlaczego my chcemy zrobić (referendum)? Żeby przyszły rząd był związany tym rozstrzygnięciem. Bo ja nie wiem dlaczego, ale chyba z doświadczenia życiowego, nie wierze Donaldowi Tuskowi, że to jest szczere. On tak samo mówił o wieku emerytalny, że nie podwyższy - podwyższył, o podatkach, że nie podwyższy - podwyższył" - podkreślił rzecznik rządu. "Jak dziś Donald Tusk mówi o tym, że nie chce przymusowych relokacji, to jakoś średnio mu wierzę. Dlatego wolałbym, żeby polski naród zdecydował o tym referendum i związał ręce przyszłemu rządowi tak, żeby było wiadomo, czego polski naród oczekuje" - dodał.

Ministrowie spraw wewnętrznych państw UE przyjęli stanowisko negocjacyjne w sprawie reformy regulacji migracyjnych w Unii. Stanowisko to będzie podstawą negocjacji prezydencji Rady z Parlamentem Europejskim. Polska i Węgry głosowały przeciwko poparciu tzw. paktu migracyjnego.

Tzw. pakt migracyjny zawiera m.in. system "obowiązkowej solidarności". Polega on na tym, że choć "żadne państwo członkowskie nie będzie nigdy zobowiązane do przeprowadzania relokacji", to "ustalona zostanie minimalna roczna liczba relokacji z państw członkowskich, z których większość osób wjeżdża do UE, do państw członkowskich mniej narażonych na tego rodzaju przyjazdy".

Liczbę tę ustalono na 30 tys. "Natomiast minimalna roczna liczba wkładów finansowych zostanie ustalona na 20 tys. euro na relokację. Liczby te można w razie potrzeby zwiększyć, a sytuacje, w których nie przewiduje się potrzeby solidarności w danym roku, również zostaną wzięte pod uwagę" - czytamy w komunikacie Rady UE. Oznacza to de facto, jak tłumaczył PAP wysokiej rangi dyplomata unijny, który uczestniczył w negocjacjach, wybór między relokacją migrantów a ekwiwalentem finansowym w przypadku braku chęci ich przyjęcia.

W ubiegłym tygodniu Sejm przyjął uchwałę wyrażającą sprzeciw wobec unijnego mechanizmu relokacji nielegalnych migrantów, która zobowiązuje rząd do stanowczego sprzeciwu wobec propozycji. Prezes PiS Jarosław Kaczyński oświadczył w Sejmie, że kwestia relokacji migrantów w Unii Europejskiej musi być przedmiotem referendum. (PAP)

autor: Grzegorz Bruszewski

gb/ par/