Plan przewidywał, że niemieccy żołnierze będą stacjonować w okolicach Zamościa do czerwca. Nie ma jeszcze oficjalnej decyzji o przedłużeniu ich pobytu, ale najpewniej zostaną co najmniej do jesieni.

System Patriot ma zadanie bronić przed atakami z powietrza – potrafi zestrzelić zarówno pociski, jak i samoloty. Uzbrojenie przeciwnika jest widoczne na radarze, a z wyrzutni są wystrzeliwane pociski, które mają te cele przechwycić. Ich zasięg to nieco ponad 100 km. O tym, że system jest bardzo skuteczny, przekonali się w połowie maja Ukraińcy. Wtedy to, podczas rosyjskiego ataku na Kijów, obrońcy zestrzelili m.in. sześć pocisków Ch-47M2 Kindżał. W okolice Zamościa niemieccy żołnierze przyjechali z trzema zestawami Patriot w drugiej połowie stycznia. Jest ich ponad 300.

Ich przyjazd poprzedził jednak spór między przedstawicielami rządów Polski i Niemiec. W reakcji na listopadową propozycję naszych sąsiadów minister obrony Mariusz Błaszczak zareagował z zadowoleniem, ale już dwa dni później prezes PiS Jarosław Kaczyński zaproponował, by Niemcy przekazali ten system Ukrainie. Po nieprawdziwych tłumaczeniach ówczesnej minister obrony Niemiec Christine Lambrecht, że taki ruch wymaga zgody Sojuszu Północnoatlantyckiego, i po kilku kolejnych tygodniach politycznych przepychanek, wreszcie doszło do przełomu. – Po rozmowie z niemiecką minister obrony z rozczarowaniem przyjąłem decyzję o odrzuceniu wsparcia Ukrainy. Rozmieszczenie systemów Patriot na zachodniej Ukrainie zwiększyłoby bezpieczeństwo Polaków i Ukraińców. Przystępujemy więc do roboczych ustaleń w sprawie umieszczenia wyrzutni w Polsce i wpięcia ich w nasz system dowodzenia – poinformował 6 grudnia 2022 r. Błaszczak. W połowie stycznia Niemcy zaczęli przerzucać swoje siły na wschód Polski.

Trzy miesiące później, w połowie kwietnia, doszło do kolejnego zgrzytu. Wówczas jeden z rzeczników niemieckiego resortu obrony stwierdził, że kontyngent zza Odry będzie stacjonował u nas tylko do końca czerwca. Bez przedłużenia. Ale już kilka godzin później urzędnicy RFN stwierdzili, że żadne decyzje jeszcze nie zapadły. Ten stan trwa do dziś. – Nie ma decyzji odnośnie do przedłużenia naszej obecności w Polsce – potwierdzili urzędnicy niemieckiego resortu obrony, gdy spytaliśmy ich, czy coś się w tej sprawie zmieniło.

Polski resort obrony kwestii nie skomentował. Jednak dwóch naszych rozmówców znających kulisy sprawy stwierdziło, że najpewniej sprzęt zostanie w Polsce dłużej. Co najmniej do jesieni. Ale na razie szczegółów brak. Zgodnie z polskim prawem zagraniczne wojska mogą stacjonować w Polsce na podstawie postanowienia prezydenta. Ale o ile np. to z 22 grudnia 2022 r. w sprawie wydania zgody na pobyt komponentu Sił Zbrojnych Stanów Zjednoczonych Ameryki, Wielkiej Brytanii i Kanady jest publicznie dostępne, o tyle dotyczące wojska Republiki Federalnej Niemiec już nie.

Jacek Siewiera, szef BBN, przyznaje, że Polsce zależy na jak najszerszej i konsekwentnej obecności wojskowej sojuszników. – Utrzymanie obecności przez Niemcy mogłoby pozytywnie współgrać z ogłoszeniem przez Berlin nowej strategii bezpieczeństwa narodowego. Prezydent Andrzej Duda pozytywnie odnosi się do inicjatyw wzmacniających współpracę wojskową i uzupełniających sojusznicze zdolności na wschodniej flance – mówi Siewiera.

Oprócz trzech zestawów systemu Patriot, którym operują żołnierze zza Odry, w Polsce stacjonują baterie, które obsługują żołnierze amerykańscy. Są one rozmieszczone wokół lotniska w Rzeszowie będącego punktem przeładunkowym dostaw pomocy dla Ukrainy. Ten sprzęt pojawił się tuż po wybuchu wojny, na początku 2022 r., i na razie nie ma żadnych informacji o tym, by miał być wycofany.

Z kolei Wojsko Polskie dysponuje obecnie dwiema bateriami systemu Patriot, które w sumie mają 16 wyrzutni pocisków. Obie mają być wstępnie gotowe operacyjnie pod koniec tego roku. Ale właśnie prowadzimy rozmowy z Amerykanami dotyczące zakupu kolejnych sześciu baterii. Jego wartość to kilkadziesiąt miliardów złotych, a podpisania umowy można się spodziewać we wrześniu. Wytwarzający system Patriot koncern Raytheon ma przy tej okazji kooperować przy produkcji radaru LTAMDS także ze spółkami wchodzącymi w skład Polskiej Grupy Zbrojeniowej, m.in. PIT-Radwar i Wojskowymi Zakładami Elektronicznymi.

System Patriot ma tworzyć w Polsce tzw. górną warstwę systemu przeciwrakietowego i przeciwlotniczego w ramach programu Wisła. Niższą o zasięgu do 40 km ma tworzyć tzw. program Narew, który ma być oparty na pociskach z rodziny Camm, produkowanych przez brytyjski koncern MBDA. Z kolei najniższą, która ma odpowiadać za zasięg do kilku kilometrów, ale również za eliminowanie systemów bezzałogowych, mają odpowiadać w dużej mierze produkowane w Polsce systemy Pilica i Pilica plus. Jeśli plany będą realizowane, to ok. 2028 r. Polska będzie dysponowała jednym z najnowocześniejszych na świecie wielowarstwowych systemów obrony powietrznej.

Na razie zabłąkane rakiety, jak choćby ta z 16 grudnia 2022 r., mogą przeniknąć naszą obronę bez większego problemu. ©℗