Partie opozycyjne zamierzają zarzucić PiS serią inicjatyw obywatelskich, do których partia rządząca – chcąc nie chcąc – będzie musiała się jakoś odnieść w trakcie kampanii wyborczej.

Jako pierwsza swój projekt ustawy – z zebranymi 500 tys. podpisów obywateli, a więc pięciokrotnie większą liczbą niż obowiązujący limit – w zeszłym miesiącu złożyła Koalicja Obywatelska. Chodzi o finansowanie zabiegów in vitro z budżetu państwa (PiS zlikwidował tę możliwość w 2016 r., dziś robią to poszczególne samorządy). Projekt zakłada wydatki na ten cel nie mniejsze niż 500 mln zł rocznie.

Z kolei po Świętach Wielkanocnych Lewica zamierza złożyć projekt dotyczący tzw. wdowiej renty. Inicjatywa zakłada, że po śmierci małżonka wdowiec czy wdowa mogliby zachować swoje świadczenie i powiększyć je o 50 proc. renty rodzinnej po żonie lub mężu. Alternatywnie osoby te mogłyby pobierać rentę rodzinną po zmarłym i 50 proc. swojego świadczenia.

– Mamy zebranych ponad 150 tys. podpisów, ale liczenie trwa, więc może być ok. 200 tys. – mówi Marek Kacprzak, rzecznik klubu parlamentarnego Lewicy.

Także ludowcy zbierają podpisy pod inicjatywą „Uczciwa Polska”. Składa się ona z trzech elementów. Pierwszy pomysł dotyczy możliwości dziedziczenia emerytury po zmarłym małżonku (rozwiązanie podobne do tego Lewicy). Drugi zakłada brak opodatkowania drugiej umowy o pracę, dzieło i zlecenie. Z kolei trzeci mówi o niskooprocentowanym (1,5 proc.) stałym kredycie na mieszkanie lub dom oraz wkładzie własnym od państwa w wysokości do 100 tys. zł. – W sumie mamy 50 tys. podpisów, będziemy je zbierać do połowy maja – mówi Miłosz Motyka z PSL.

Wychodzenie do wyborców i prośby o poparcie to z jednej strony sprawdzian dla struktur partyjnych. Każda taka akcja wymaga zmobilizowania działaczy w terenie i przekonania ludzi do pomysłu. Z drugiej strony to także świadoma taktyka partii opozycyjnych. Zgodnie z ustawą o wykonywaniu inicjatywy ustawodawczej przez obywateli I czytanie takiego projektu ustawy przeprowadza się na posiedzeniu Sejmu w ciągu trzech miesięcy od wniesienia go do marszałka. To oznacza, że złożony w marcu projekt KO dotyczący in vitro będzie musiał być rozpatrzony najpóźniej w czerwcu. Projekty Lewicy czy PSL – w okresie wakacyjnym. A więc wszystkie załapią się na kampanię wyborczą.

Nasi rozmówcy z opozycji nie ukrywają, że chodzi także o sprawienie PiS kłopotu. – Ten sam projekt, tylko poselski, jest w zamrażarce. Stąd pomysł na obywatelski, by przymusić PiS do zajęcia się tym tematem – mówi Marek Kacprzak z Lewicy.

– Faktycznie trudno już nadążyć za tymi inicjatywami, ale podejrzewam, że wszystkie aktualne działania jakiejkolwiek partii opozycyjnej są wkomponowane w strategię medialną – mówi Tomasz Ławniczak z PiS. Jego zdaniem głównym celem jest napytanie obozowi rządzącemu biedy. – Nie sądzę jednak, by np. sprawa in vitro miała zdominować kampanię. Realnym weryfikatorem będzie odczucie wyborców, czy sytuacja w Polsce się poprawia, czy nie, zwłaszcza jeśli chodzi o spadek i stabilizację inflacji. Zobaczymy, jak to będzie wyglądało jesienią, liczymy na to, że inflacja spadnie poniżej 10 proc. – dodaje poseł. ©℗