Na spotkaniu w Ministerstwie Rodziny osoby z niepełnosprawnościami i ich opiekunowie poznali szczegóły ustawy o asystencji osobistej, nad którą pracowała Kancelaria Prezydenta. – Jest bardzo zła – pada jednoznaczna ocena

Ustawa o asystencji osobistej ma być istotnym uzupełnieniem propozycji, jakie w ubiegłym tygodniu usłyszała delegacja środowiska osób z niepełnosprawnościami i ich opiekunów. Bo obok zmian w świadczeniu pielęgnacyjnym i pojawienia się nowego – wspierającego – kluczowe jest także zapewnienie bezpośredniej pomocy i opieki.

– Porażka – podsumowuje to, co zostało powiedziane w tej drugiej kwestii, Katarzyna Kosecka, przedstawicielka środowiska.

Nad ustawą pracowała Kancelaria Prezydenta RP. – Od miesięcy nie mogliśmy doprosić się o listę ekspertów będących w zespole oraz o dopuszczenie nas do stołu obrad – mówią przedstawiciele osób z niepełnosprawnością. Dziś, jak twierdzą, już wiedzą, że w tym gronie nie ma ani korzystających z asystencji (w ramach programów, do których mogły przystąpić JST), ani asystenta, ani koordynatora asystencji czy organizatora usługi. Podkreślają, że propozycje rozwiązań zobaczyli po raz pierwszy na spotkaniu w Ministerstwie Rodziny, które najwyraźniej wzięło na siebie rolę pośrednika w tych rozmowach. – Mówimy głośne weto zapisom. A jak nie zostaniemy dopuszczeni do prac, rozważymy inne środki – padają deklaracje. Wśród nich – także hasło „strajk”. – Dalszy rozwój wydarzeń jest w rękach polityków.

Jak się dowiadujemy, pierwotnie protest (niezależny od tego, który trwa dziś w Sejmie) został zaplanowany na 15 kwietnia. Ale może zostać przyspieszony, jeśli w ciągu kilku dni Kancelaria Prezydenta RP nie wypowie się w sprawie uwag do ustawy. Uwag, jakie w poniedziałek złożyły osoby z niepełnosprawnościami i ich opiekunowie za pośrednictwem resortu rodziny.

O czym mowa?

– Ustawa zapewnia zdecydowanie za mało godzin asystenckich. Nie odpowiada na nasze potrzeby – podkreśla Bogumiła Siedlecka-Goślicka, osoba z niepełnosprawnością. Ustawa proponuje ich 100 w skali miesiąca, a środowisko ocenia potrzeby na co najmniej trzy razy więcej.

– Zaproponowano nieco ponad trzy godziny dziennie dla osoby wymagającej największego wsparcia. To nadal nie odblokowuje opiekuna, nie daje wsparcia osobie z niepełnosprawnościami. Ze strony resortu jest wprawdzie propozycja, by można było zamienić świadczenie wspierające na godziny asystenckie, ale i to jest za mało – tłumaczy Zbigniew Worony, ojciec dorosłej osoby z niepełnosprawnością. W założeniach Kancelarii Prezydenta stoi również, że od decyzji o przyznaniu asystencji należałoby się odwoływać na drodze administracyjnej. – To nieporozumienie, bo chodzi o ocenę merytoryczną przez komisję, nie formalną. Pytanie, ile też trzeba by czekać na wokandę.

Poza tym kluczowy jest również wiek osób, którym ma być przyznawany asystent. Środowisko proponuje 3–65 lat, a kancelaria 18–65 lat. – Chodzi o to, by oddzielić politykę senioralną od tej dotyczącej osób z niepełnosprawnościami. Osoba, która ma pełnię zdolności prawnych, powinna sama zawierać umowę z asystentem w formie umowy o pracę. Oczywiście, należycie opłacanej – opisuje Kosecka.

Projekt zakłada, że usługę asystencji będzie realizował wyłącznie samorząd poprzez wskazanie konkretnego podmiotu. – To niepotrzebny, ograniczający zapis. Istotne jest, by niepełnosprawny mógł sam dokonać wyboru asystenta – wtóruje Zbigniew Worony.

Wreszcie: propozycja nie przewiduje wykonywania czynności medycznych przez asystentów osobistych. Tym samym nie będą oni stanowili zastępstwa dla członków rodzin, którzy dziś podają leki czy wlewki.

Szacunki środowiska mówią, że przeszkolić należałoby ok. 50 tys. osób. – Nie chodzi o to, by nabywali ogólne uprawnienia w tym zakresie, a tylko w stosunku do osoby, którą będą się zajmować. Tak jest w innych krajach w Europie – słyszymy.

Szybka ścieżka działań jest niezbędna, jeśli miałoby zostać zachowane tempo prac zapowiedziane na ubiegłotygodniowym spotkaniu w MRiPS. Czyli aby obie ustawy (prezydencka o asystencji i resortu o świadczeniu wspierającym) spotkały się w Sejmie w kwietniu i weszły w życie od przyszłego roku.

Od wczoraj w środowisku głośniej słychać sceptycyzm i powątpiewanie, czy to się uda. Zwłaszcza że do końca pracy parlamentu zostało około pół roku. To więc ostatni moment, by uratować ustawę. Środowisko zapewnia, że jest gotowe pracować dniem i nocą, by powstały ostateczne rozwiązania.

– Tu potrzebne są zdecydowane decyzje polityczne. Projekt w obecnym kształcie jest zaprzeczeniem podmiotowego podejścia do osób z niepełnosprawnościami – ocenia Zbigniew Worony.

Poprosiliśmy kancelarię o komentarz. Na odpowiedzi czekamy. ©℗