Szef klubu KO Borys Budka wnioskował w Sejmie o wprowadzenie do porządku obrad projektu ws. powołania komisji śledczej do zbadania "afery szpiegowskiej i wpływu rosyjskich służb". To opozycja ma potężny problem wizerunkowy, koperty stają się waszym symbolem - odpowiedział minister w KPRM Michał Wójcik.

"W imieniu klubu KO wnoszę o ogłoszenie przerwy i wprowadzenie do porządku obrad projektu uchwały o powołaniu komisji śledczej do wyjaśnienia afery szpiegowskiej i wpływu rosyjskich służb już nie tylko na obalenie polskiego rządu, ale przede wszystkim na 7 lat ostatnie polityki energetycznej w Polsce" - powiedział podczas posiedzenia szef klubu KO Borys Budka.

"To, co zrobiliście w ostatnich godzinach tylko potwierdza tezę, że ta sprawa musi być wyjaśniona w całym swoim aspekcie. Doprowadziliście do uzależnienia polskiej energetyki od węgla ze Wschodu. Robiliście wszystko, by nie wprowadzić odnawialnych źródeł energii, ale przede wszystkim to, co zrobiliście w ostatnich godzinach, pokazuje wasze putinowskie metody walki z opozycją" - oświadczył Budka.

Wójcik: Panie Borysie, problem wy macie

Na wystąpienie posła KO odpowiedział minister w KPRM. "Panie Borysie, problem wy macie, od wczoraj od godz. 19. Macie potężny problem jako opozycja, problem wizerunkowy, jak wyjaśnić to, co upublicznił minister sprawiedliwości, prokurator generalny Zbigniew Ziobro. Zrobił to na wasze życzenie, zrobił to i pokazał materiały, w których pojawia się ktoś, kto w ustawach Donalda Tuska był wiarygodny" - mówił Wójcik.

Według niego, "problem polega na tym, że jest po (godzinie) 10 dziś już, (...) a Donald Tusk nie zabrał głosu". "Koperty i reklamówki stają się waszym symbolem" - oświadczył minister, zwracając się do opozycji.

PSL poprze wniosek o komisję śledczą ws. afery podsłuchowej

"My będziemy głosować za tym wnioskiem" - zadeklarował w czwartek w TVN24 szef PSL Władysław Kosiniak-Kamysz..

Na pytanie, czy wniosek powinien zostać złożony w obliczu tego wszystkiego, co wynika z ujawnionych zeznań Marcina W. - wspólnika biznesowego skazanego za organizację podsłuchów najważniejszych osób w państwie Marka Falenty - szef PSL stwierdził, że skoro na początku tygodnia przedstawiciele PO "mówili o tym wniosku, to teraz jakby go nie złożyli, to też by to słabo wyglądało". Choć oczywiście - jak dodał - "po pokazaniu tych zeznań wiarygodność (świadka, Marcina W.) na którą się powoływali jest zerowa".

"Jeżeli się składa taki wniosek, to trzeba mieć to dobrze zweryfikowane. I chyba tutaj tego etapu takiej całości weryfikacji wiarygodności zabrakło. Stąd teraz taka, a nie inna sytuacja, w której ten wniosek, moim zdaniem, i tak powinien być przedstawiony, bo nieprzedstawienie go, to już będzie zupełnie dla mnie niezrozumiałe" - powiedział Kosiniak-Kamysz.

Dodał, że "abstrahując od tych zeznań i od podstawy, na której był składany ten wniosek, to w tej sprawie wiele niejasności wciąż jest". "Sprawa węgla, wzrostu importu węgla do Polski, ograniczenia OZE w Polsce - to wszystko źle wygląda niezależnie od afery podsłuchowej" - powiedział szef PSL.

Afera podsłuchowa. Co zeznał Marcin W., wspólnik Marka Falenty?

W poniedziałek tygodnik "Newsweek" napisał, że Marcin W. - wspólnik biznesowy - skazanego za organizację podsłuchów najważniejszych osób w państwie Marka Falenty, zeznał w śledztwie dotyczącym spółki zajmującej się sprowadzaniem do Polski węgla z Rosji, której współwłaścicielem był Falenta, że zanim taśmy nagrane w restauracji "Sowa i Przyjaciele" wstrząsnęły polską sceną polityczną, trafiły w rosyjskie ręce, a "prokuratura wszczyna śledztwo, ale unika wątku szpiegostwa" w tej sprawie.

We wtorek szef PO Donald Tusk, odnosząc się do publikacji "Newsweeka" dotyczącej zeznań Marcina W. stwierdził, że tylko komisja śledcza, niezależna od ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry i prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, mogłaby wyjaśnić, na czym polega wpływ rosyjskich służb na energetyczną politykę PiS-u.

W reakcji na słowa szefa PO minister sprawiedliwości, prokurator generalny Zbigniew Ziobro zapowiedział upublicznienie protokołów dotyczących zeznań Marcina W. Zostały one opublikowane na stronie Prokuratury Krajowej w środę wieczorem. Wynika z nich m.in. że Marcin W. zeznawał (w 2017 i 2018 r.) iż wręczył łapówkę w wysokości 600 tys. euro M.T., "synowi byłego premiera". Miało to mieć miejsce w 2014 r. i jak zeznawał Marcin W. miała to być "prowizja za zgodę" ówczesnych władz na transakcję dotyczącą sprowadzania węgla z Rosji. Michał Tusk oświadczył w środę, że to "totalne bzdury", że nie poznał Marka Falenty ani Marcina W. i nigdy też nie był przesłuchiwany w tej sprawie. Wskazał też, że prokuratura protokoły z tymi zeznaniami ma "od lat".

Marcin W. w jednym z protokołów opublikowanych w środę, mówił też m.in. że ma "realne obawy" o swoje życie i zdrowie. Twierdził również, że kontaktował się z Rosjanami ws. nagrań "różnych ważnych osób", a do przekazania nagrań Rosjanom miało dojść w Kemerowie w 2014 r.

Do nagrywania osób z kręgów polityki, biznesu i funkcjonariuszy publicznych w dwóch restauracjach dochodziło w latach 2013-2014. Podczas 66 nielegalnie nagranych spotkań utrwalono rozmowy ponad stu osób; prokuraturze udało się ustalić tożsamość 97. Prawomocny wyrok 2,5 roku bezwzględnego pozbawienia wolności usłyszał w związku z tą aferą biznesmen Marek Falenta.

Tzw. afera podsłuchowa była jedną z głośniejszych spraw w ostatnich latach. Ujawnione w mediach nagrania wywołały w 2014 r. kryzys w rządzie Donalda Tuska; po wyborach w następnym roku do władzy doszło PiS. (PAP)

Autorki: Sylwia Dąbkowska-Pożyczka, Edyta Roś