Fakty mówią o całkowitym bankructwie polityki energetycznej rządu PiS, który uzależnił polska energetykę od węgla ze Wschodu, w szczególności z Rosji; pozwolił, by polski węgiel wylądował za granicą i przejadł 60 mld zł przeznaczone na transformację energetyczną - stwierdził szef klubu KO PO Borys Budka.

W piątek Sejm przyjął ustawę o dodatku węglowym, zakładającą wypłatę 3 tys. zł dla każdego gospodarstwa domowego, używającego węgla do ogrzewania. W głosowaniu odrzucone zostały poprawki opozycji, w tym KO, zakładające m.in. rozszerzenie prawa do dodatku o gospodarstwa używające do ogrzewania pelletu, oleju opałowego, gazu, LPG i energię elektryczną i podwyższenie wysokości dodatku z 3 do 6 tys.

Jeszcze przed głosowaniem przedstawiciele opozycji pytali rządzących co z tymi osobami, które ogrzewają domy innym paliwem niż węgiel i wzywali premiera Mateusza Morawieckiego do przedstawienia informacji dotyczącej rządowej polityki energetycznej kraju.

Zabrawszy głos z mównicy sejmowej premier mówił m.in., że składy węgla nie są puste, a poza tym jest on "ściągany" z wielu krajów świata, ponadto będzie zwiększane wydobycie węgla w Polsce, że produkcja pelletu w Polsce została zwiększona, zwiększono też import i cena tego paliwa spadła w ostatnich tygodniach, że kawerny są obecnie napełnione gazem w blisko 100 proc. oraz, że to PO "przede wszystkim wzywała do tego, by jak najszybciej zamknąć polskie górnictwo" i że Polacy nie ulegli panice i nie dali się nabrać "na strach, na panikę, na chaos, który chce wywołać Platforma Obywatelska" oraz "na strategię wywołania paniki" przez Władimira Putina.

Budka stwierdził na konferencji prasowej, że w piątek w Sejmie zamiast debaty dotyczącej polskiej energetyki, mieliśmy przykład "kolejnych kłamstw" ze strony premiera. Według niego, Morawiecki "boi się faktów".

"Otóż to rząd premiera Morawieckiego, a wcześniej rząd pani Beaty Szydło, uzależnił polską energetykę od węgla ze Wschodu, w szczególności z Rosji" - powiedział Budka. Jak mówił, w 2015 roku import węgla z Rosji do Polski wynosił niecałe 5 mln ton rocznie, a w 2018 roku, już za rządów premiera Morawieckiego, ten import wynosił ponad 13 mln ton. "To wzrost o blisko 300 proc." - dodał Budka.

Stwierdził też, że premier mówi o rezerwach węgla i zabezpieczaniu Polski na zimę, tymczasem od stycznia do maja tego roku "z Polski wyprzedano, wyprowadzono blisko 3 mln ton węgla". "W czasie kryzysu energetycznego, polski rząd dopuścił do tego, że węgiel z Polski wyjechał, nie mając żadnych zabezpieczeń na przyszłość" - powiedział Budka.

Premier - mówił też szef klubu KO - stosuje też narrację, w której "wszelkie zło zwala" na Unię Europejską. Tymczasem - przekonywał - to przez działalność rządu premiera Morawieckiego, a wcześniej rządu Beaty Szydło, "zostało przejedzone" 60 mld zł, które były przeznaczone na transformację energetyczną i energetykę odnawialną. Jak dodał, dziś polska energetyka byłaby w zupełnie innym miejscu, gdyby pieniądze pochodzące ze sprzedaży uprawnień do emisji CO2 zostały przeznaczone na energetykę odnawialną.

Budka podkreślał, że za polską energetykę odpowiedzialny jest obóz Zjednoczonej Prawicy. "To obóz Zjednoczonej Prawicy przejadł 60 mld zł, które były na energetykę odnawialną, na transformacje energetyczną, to premier Morawiecki pozwolił na to, by polski węgiel wylądował za granicą, i to ten rząd przez siedem lat ograniczył wydobycie z polskich kopalń o 17 mln ton jednocześnie zwiększając udział węgla rosyjskiego o kilkaset procent" - powiedział.

Dodał, że "to są fakty, które mówią o całkowitym bankructwie polityki energetycznej tego rządu", o czym "boleśnie" przekonają się tej zimy Polacy.

Stwierdził też, że rząd PiS i większość sejmowa odmówili w przedzimowym kryzysie pomocy ponad 10 mln gospodarstw domowych w Polsce. Przypomniał, że jego ugrupowanie zaproponowało, by pomoc dla gospodarstw dotyczyła każdego, zarówno tego, kto ogrzewa dom przy pomocy węgla, jak i gazu, prądu i odnawialnych źródeł energii, ponieważ ceny energii wzrosły we wszystkich tych obszarach. Poprawka została odrzucona - dodał - a "zamiast tego zaproponowano objęcie pomocą tylko część rodzin, co więcej, udając, że te rodziny będą mogły kupić węgiel". "Nie, tego węgla nie ma" - powiedział Budka.

Dodatek węglowy przyjęty

Przyjęta w piątek ustawa trafi teraz do Senatu. Przewiduje ona wypłatę 3 tys. zł dodatku węglowego dla każdego gospodarstwa domowego, używającego węgla jako źródła ogrzewania, co musi być potwierdzone odpowiednim wpisem do Centralnej Ewidencji Emisyjności Budynków.

Zakładany w ustawie maksymalny limit wydatków na dodatki węglowe wynosi w 2022 r. 11,5 mld zł. Źródłem finansowania dodatku jest Fundusz Przeciwdziałania COVID-19. Ustawa przewiduje, że NBP przekaże do tego Funduszu część swojego zysku, o ile będzie on wyższy niż założony w ustawie budżetowej. Według MF, z Narodowego Banku Polskiego będzie pochodziło ok. 9,5 mld zł. Dodatkowo w ustawie przewidziano 2 mld zł na gwarancje dla linii kredytowej, jaką BGK ma utworzyć dla przedsiębiorstw ciepłowniczych.

Dymisja Naimskiego

Budka odniósł się także do ogłoszonej w środę dymisji Piotra Naimskiego ze stanowiska Pełnomocnika Rządu do spraw Strategicznej Infrastruktury Energetycznej oraz Sekretarza Stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Spytał, dlaczego premier Morawiecki zdymisjonował "jedynego człowieka", który sprzeciwiał się "absurdalnej" fuzji Lotosu z Orlenem.

"Czy tak źle działał Lotos i czy stacje paliwowe były w tak złym stanie, że trzeba je sprzedawać ludziom powiązanym z Putinem" - dopytywał. Chciał też wiedzieć, czy budowa monopolu paliwowego zwiększy konkurencję, czy też nie. "I wreszcie, jak to możliwe, żeby sprzedawać za bezcen polskie rafinerie, w które rząd premiera Donalda Tuska zainwestował blisko 10 mld zł. Kto na tym interesie ma zarobić" - takie pytania Budka skierował do premiera.

Na początku czerwca tego roku zarządy PKN Orlen i Grupy Lotos uzgodniły i podpisały Plan Połączenia. PKN Orlen zapowiada, że zintegrowany podmiot będzie miał przychody na poziomie ok. 250 mld zł rocznie i będzie obsługiwał ok. 100 mln klientów w Europie. Po połączeniu aktywa rafineryjne Grupy Lotos, jak zapewnia PKN Orlen, będą nadal zlokalizowane w Gdańsku, a w związku z tym wpływy z podatków oraz możliwości tworzenia nowych miejsc pracy pozostaną na Pomorzu.

Wcześniej, zgodnie z wymogami Komisji Europejskiej, 12 stycznia tego roku PKN Orlen przedstawił środki zaradcze planowane w związku z przejęciem Grupy Lotos. Informowano m.in. wtedy, że węgierski MOL przejmie 417 stacji paliw sieci Grupy Lotos w Polsce, natomiast PKN Orlen kupi od MOL 144 stacje paliw na Węgrzech oraz 41 stacji paliw na Słowacji. Obszar logistyki paliw i asfaltu w ramach spółki Lotos Terminale kupi Unimot. Natomiast Lotos Biopaliwa kupi firma Rossi Biofuel.

Jak wskazywał wtedy PKN Orlen, koncern wynegocjował jednocześnie z Saudi Aramco, że kupi on 30 proc. akcji gdańskiej rafinerii Grupy Lotos i uzgodnił długoterminowy kontrakt na dostawy od 200 tys. do 337 tys. baryłek ropy dziennie, przy czym docelowy wolumen dostaw saudyjskiego surowca powinien wynieść 20 mln ton rocznie. Według PKN Orlen, dostawy te mogą zaspokajać do 45 proc. łącznego zapotrzebowania całej Grupy Orlen - już po przejęciu Lotosu - zarówno w Polsce, jak i na Litwie oraz w Czechach. (PAP)

autorka: Daria Kania

dka/ mok/