Platforma Obywatelska pokazała na sobotniej konwencji w Radomiu główne linie krytyki rządu. Przy kilkunastoprocentowej inflacji najważniejszą będzie sklejenie Prawa i Sprawiedliwości z drożyzną.

– Istota rządu to zapewnienie ludziom chleba dobrego i taniego, wody zimnej i ciepłej w kranie. Co się stało, że z Polski przez siedem lat zrobili kraj, gdzie problemem jest woda i chleb? – mówił lider PO Donald Tusk. – Skończy się PiS, skończy się drożyzna – deklarował. PiS na bieżąco kontrowało w mediach społecznościowych krytykę, pokazując dane o wzroście płac, wsparciu dla przedsiębiorców czy tarczy antyinflacyjnej. – Nie chcemy Polski, która żyje ze świadczeń społecznych. My chcemy Polski, która pracuje, która ma z czego żyć, która jest coraz bogatsza – mówił kilka godzin później prezes Jarosław Kaczyński.
Tusk jako głównego odpowiedzialnego za wysoki poziom cen wskazał prezesa Narodowego Banku Polskiego. – Jest nie tylko niekompetentny, jest nie tylko nieprzyzwoity w tym, co robi. Adam Glapiński jest też nielegalny. Nie będzie ani jednego dnia dłużej prezesem NBP. Nie trzeba będzie ustawy – mówił Tusk, nawiązując do wątpliwości w sprawie wyboru prezesa. Zgodnie z prawem członkiem zarządu NBP można być przez dwie kadencje, tymczasem Glapiński wszedł do zarządu, gdy prezesem banku był Marek Belka. Takie wątpliwości docierały do Kancelarii Prezydenta, ale ostatecznie Andrzej Duda, posiłkując się innymi opiniami prawnymi, uznał, że nie ma przeszkód dla reelekcji Glapińskiego. – Wystarczyłaby dużo mniejsza wątpliwość, żeby gościa wyprowadzić z NBP, i ja to zrobię, ja to wam gwarantuję – mówił w sobotę Tusk. To pierwsza tego typu deklaracja ze strony PO. Jeśli opozycja wygra wybory, czeka nas zapewne pojedynek o prezesa NBP.
Sama ustawa o banku centralnym mówi o możliwości wygaszenia kadencji prezesa, ale w ściśle określonych okolicznościach: po upływie kadencji, śmierci prezesa lub jego odwołaniu. To ostatnie jest możliwe w czterech przypadkach: długotrwałej choroby, skazania prawomocnym wyrokiem, kłamstwa lustracyjnego lub orzeczenia Trybunału Stanu. Podnoszone przez Tuska wątpliwości można by odnieść do punktu dotyczącego wygaśnięcia kadencji. Skoro na drugą kadencję został wybrany niezgodnie z prawem, to znaczy, że pierwsza mu się skończyła. Ustawa o NBP przewiduje, że w takim przypadku obowiązki aż do wyboru następcy pełni dotychczasowy prezes. Z kolei wybór następcy zaczyna się od prezydenta. A do 2025 r. tę funkcję będzie pełnił Andrzej Duda.
Nawet gdyby opozycji udało się wygrać wybory i przyjąć uchwałę o nieważności wyboru prezesa NBP przez Sejm – wzorem uchwał z poprzedniej kadencji, które PiS przyjęło, by zablokować sędziów Trybunału Konstytucyjnego wybranych przez większość PO-PSL – bez porozumienia z Dudą nie ma szans na wybór nowego prezesa NBP. – Tusk obiecuje coś, co ma wątpliwy związek z konstytucją, a zarazem nie prowadzi do rozwiązania problemu, bo prezydentem nadal będzie Andrzej Duda. To narracja bazująca na emocjach, która nie rozwiązuje prawnego problemu odwołania Adama Glapińskiego w państwie prawa – komentuje politolog Antoni Dudek. Jego zdaniem wystąpienia Tuska i reakcje PiS na nie pokazują, że czeka nas kampania wyborcza, w której żadna ze stron nie przyzna, że walka z inflacją oznacza lata zaciskania pasa. ©℗