Przedstawiciele Kancelarii Prezydenta, PiS i SP są zadowoleni z wyboru Adama Glapińskiego na prezesa NBP. Według nich to dobra decyzja, liczą "na drugą kadencję, dobrą dla Polaków". Zdaniem opozycji, to zła decyzja dla gospodarki oraz kredytobiorców i będzie "raj dla bankierów, a bieda dla milionów Polaków".

Sejm powołał w czwartek Adama Glapińskiego na prezesa Narodowego Banku Polskiego na drugą kadencję. Za powołaniem Glapińskiego głosowało 234 posłów, przeciw było 223 posłów, nikt się nie wstrzymał od głosu.

Jak głosowali posłowie w sprawie Glapińskiego

Za powołaniem Adam Glapińskiego na prezes NBP na drugą kadencję głosowali w czwartek posłowie PiS, Kukiz15, przeciwko opowiedzieli się posłowie KO, Lewicy, KP-PSL, Konfederacji, Porozumienia, Polski 2050 i PPS. Podzieleni byli posłowie koła Polskie Sprawy oraz posłowie niezrzeszeni.

Za kandydaturą Glapińskiego zagłosowało 228 posłów PiS, 3 posłów Kukiz15, 2 posłów niezrzeszonych (Zbigniew Ajchler i Łukasz Mejza) oraz poseł koła Polskie Sprawy ( Zbigniew Girzyński).

Przeciwko pozostaniu Glapińskiego na czele banku centralnego było 126 posłów KO, 44 posłów Lewicy, 24 z PSL-KP, 11 przedstawicieli Konfederacji, 8 posłów Polski 2050, 4 posłów Porozumienia, 2 posłów koła Polskie Sprawy, 3 posłów PPS i poseł niezrzeszony ( Ryszard Galla).

W głosowaniu nie wzięło udziału 3 posłów - Iwona Michałek (Porozumienie), Stanisław Tyszka (Kukiz15) i Agnieszka Ścigaj (Polskie Sprawy).

"Prezydent Andrzej Duda jest usatysfakcjonowany"

Szef Kancelarii Prezydenta Piotr Ćwik, który prezentował kandydaturę Glapińskiego w Sejmie, powiedział dziennikarzom po głosowaniu, że prezydent Andrzej Duda jest usatysfakcjonowany z powodu tego, że zgłoszony przez niego kandydat "uzyskał wymaganą większość zgodnie z zapisami ustawowymi". "Liczymy na drugą kadencję, dobrą dla Polaków" - dodał.

Ćwik przyznał, że jest wysoka inflacja, ale stwierdził, że została ona spowodowana przez różne czynniki, takie jak pandemia czy agresja rosyjska na Ukrainę. "Liczymy na to, że ten chwilowy kryzys związany z wysoką inflacją zostanie przezwyciężony" - dodał.

Minister w KPRM, poseł PiS Łukasz Schreiber odnosząc się do debaty w Sejmie i głosów opozycji stwierdził w rozmowie z dziennikarzami, że "próba zrzucania całej winy za inflację na prezesa NBP jest tak absurdalna, tak niedorzeczna i tak szkodliwa dla interesów Polski, że nawet trudno z tym poważnie polemizować".

Wiceminister sprawiedliwości, poseł klubu PiS i polityk Solidarnej Polski Sebastian Kaleta ocenił, że wybór Glapińskiego "to była dobra decyzja". "W tych trudnych czasach potrzebujemy stabilności, a wiele decyzji, które podjął pan prezes Glapiński w ostatnich latach pozwoliło naszej gospodarce sprawnie się rozwijać" - powiedział Kaleta dziennikarzom.

Pytany o nieobecność Glapińskiego w czwartek w Sejmie, Kaleta odpowiedział, że parlamentarzyści znają dorobek Glapińskiego i "spojrzenie mu prosto w oczy i złożenie mu gratulacji może byłoby miłym gestem, ale nie jest warunkiem wyboru". Dodał, że stanowiska prezesa NBP mógł wysłuchać podczas środowych obrad klubu parlamentarnego PiS.

Tusk: PISDROŻYZNA

Do tego, że Glapiński będzie nadal prezesem NBP odniósł się też szef PO Donald Tusk. "Rano Polacy dowiedzieli się, że prawdziwa inflacja to 22 procent. Kilka godzin później jej twórca, Adam Glapiński, został ponownie głosami PiS szefem tego bałaganu. PISDROŻYZNA" - napisał Tusk na Twitterze.

Szef klubu KO Borys Budka ocenił, że "wybór Glapińskiego to raj dla bankierów, a bieda dla milionów Polaków". "Przecież ten człowiek jest współodpowiedzialny za drożyznę, inflację, a także skompromitował się jako prezes NBP. Ponieważ jednak zna Kaczyńskiego, jest jego kumplem, w nagrodę dostał kolejną kadencję prezesury" - powiedział Budka.

Pytany przez dziennikarzy o nieobecność Glapińskiego podczas czwartkowego głosowania stwierdził, że zrobił on "swoje wczoraj na Nowogrodzkiej". Nawiązał w ten sposób do spotkanie prezesa NBP z klubem PiS. "To pierwszy raz w historii, gdy prezes NBP nie przychodzi na swój własny wybór. Buta, arogancja i pycha. Glapiński wie, że musi się meldować Kaczyńskiemu na Nowogrodzkiej, ale parlament ma w poważaniu" - powiedział Budka. Według niego, Glapiński "nie udaje nawet niezależności, o swój fotel nie walczył w parlamencie, prosząc o głosy posłów, tylko walczył na Nowogrodzkiej, błagając Kaczyńskiego o poparcie, przekonując, że będzie dyspozycyjny".

Szef klubu Lewicy Krzysztof Gawkowski stwierdził, że Glapiński to "największy szkodnik polskiej gospodarki od 20 lat". "Prawo i Sprawiedliwość dzisiaj go wygrało, ale przegrała polska gospodarka, polska polityka monetarna, przegrali obywatele i rodziny" - powiedział Gawkowski dziennikarzom.

Dodał, że "najwyższa inflacja od 24 lat, horrendalne raty kredytów - to są osiągnięcia Adama Glapińskiego, który pół roku temu zapewniał, że grozi nam deflacja". "Mamy inflację, mamy drożyznę i mamy ponownie Glapińskiego. To smutny dzień dla polskiej gospodarki i niestety dobry dzień dla PiS-u. Pytanie, kto dziś bardziej się martwi? Myślę, że przede wszystkim polskie rodziny" - stwierdził.

Poseł Lewicy Adrian Zandberg ocenił, że "w tym Sejmie padły 234 głosy za tym, żeby jastrząb kontynuował swoją misję". "Ale trzeba powiedzieć jasno: to 234 głosy za polityką okrutną wobec rodzin, które płaca raty za mieszkanie" - powiedział Zandberg dziennikarzom. Dodał, że że Glapiński "ściga się, kto będzie miał najwyższe stopy w Europie, ale jak na razie ta polityka okazała się zupełnie nieskuteczna, a ekonomiści mówią, że "te histeryczne działania prezesa Glapińskiego raczej przyspieszają drożyznę".

"Zdecydowała lojalność partyjna i te stołki"

Zdaniem prezesa PSL Władysława Kosiniaka-Kamysza w sprawie Glapińskiego "zdecydowała lojalność partyjna i te stołki, które przywiózł dla Solidarnej Polski prezes Glapińskiego na posiedzenie Komitetu Politycznego i klubu parlamentarnego PiS-u. "Więc zdecydowała korupcja polityczna o tym wyborze" - stwierdził.

"Dzisiaj wybór Adama Glapińskiego na kolejną kadencję to jest naplucie w twarz polskim kredytobiorcom" - stwierdził Kosiniak-Kamysz i ocenił, że "gdyby taki prezes, który mówi, że cel inflacyjny to 2,5 a jest 12,5 procent, był w prywatnej spółce, to na zbity pysk by został wyrzucony".(PAP)

autorzy: Grzegorz Bruszewski, Piotr Śmiłowicz, Karol Kostrzewa