Nie ma mowy o wysyłaniu wojsk NATO, czyli również wojsk polskich, na Ukrainę. Na dzień dzisiejszy nie jest to rozpatrywane - mówił w piątek szef BBN Paweł Soloch.

Podczas rozmowy na antenie Radia Zet szef BBN został zapytany, czy nie będzie interwencji NATO na Ukrainie. "Nie przesądzajmy tak definitywnie sprawy" - odpowiedział. "Zobaczymy, jak dalej ta sytuacja będzie się rozwijała" - dodał.

W audycji przypomniano też słowa prezydenta USA Joe Bidena, który w czwartek powiedział, że amerykańskie wojska nie będą brały udziału w wojnie, o ile Rosja nie wkroczy na terytorium NATO.

"Również z naszej strony nie ma mowy o wysyłaniu wojsk Sojuszu, czyli również wojsk polskich, na Ukrainę. Nie ma o tym mowy, i na dzień dzisiejszy nie jest to rozpatrywane. To mogę potwierdzić" - mówił Soloch.

Szef BBN był także pytany, czy prezydent planuje zwołać Radę Bezpieczeństwa Narodowego, żeby się spotkać z opozycją. Przyznał, że rzeczywiście są takie oczekiwania. "Prezydent tego nie wyklucza. To nie jest temat, który nie jest brany pod uwagę. Jest bardzo brany pod uwagę" - dodał i zaznaczył, że na pewno nie odbędzie się w piątek, bo kalendarz prezydenta jest wypełniony - przed południem ma spotkanie z rządem, później rozpoczyna się szczyt Bukaresztańskiej Dziewiątki, a potem szczyt NATO. (PAP)

Soloch mówił, że prezydent Andrzej Duda podczas porannej rozmowy z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim usłyszał "na bieżąco, informacje tragiczne – o bombardowaniu Kijowa, ataku na Kijów". Szef BBN przypomniał, że wcześniej w dramatycznym wystąpieniu Wołodymyr Zełenski mówił o bezpośrednim zagrożeniu swoim i swojej rodziny. "Kijów jest atakowany, Rosjanie chcą przejąć kontrolę nad stolicą" - powiedział Soloch.

Dodał, że cały świat usłyszał w gorzkim stwierdzeniu, że Ukraina została sama. "Rzeczywiście trochę to przypomina Polskę w 1939 roku, ale nawet gorzej, bo my byliśmy wtedy w formalnych sojuszach. Dzisiaj Ukraina nie jest w żadnym sojuszu zewnętrznym, więc nie ma żadnych nawet formalnych, tak jak myśmy mieli w 1939 r. - mieliśmy formalne gwarancje bezpieczeństwa" - zauważył szef BBN.

Jego zdaniem, nie byłoby zapewne jednomyślności wśród państw NATO w kwestii przyjęcia Ukrainy do tego sojuszu. Ale - jak podkreślił - NATO zgodziło się, że nie można Ukrainie zamykać drogi do członkostwa.

Soloch mówił też, że zdaniem Polski sankcje nakładane na Rosję nie są wystarczające i powinny być bezwzględne.

"Losy Ukrainy będą rozstrzygały się w ciągu najprawdopodobniej dosłownie kilku dni (...). Prezydent Zełenski miał rację, że los Ukrainy przynajmniej w przeciągu kilku dni jest przede wszystkim w rękach samych Ukraińców, w ich możliwościach stawiania oporu" - powiedział Soloch.

"Możemy myśleć o jakiś takich dalszych poza stricte taktycznymi krokami - to jest bieżąca pomoc Ukrainie, dostarczanie broni przez państwa zachodnie, to jest z naszej strony przygotowanie się na przyjęcie fali uchodźczej. Natomiast Ukraina jako państwo musi wytrzymać co najmniej kilka dni i w tej chwili o to trwa walka i to leży na barkach przede wszystkim niestety samych Ukraińców i to jest bardzo smutne" - powiedział szef BBN.

Według niego wydaje się być w tej chwili oczywistym, że celem Rosji jest zajęcie Kijowa czy przejęcie władzy.

Soloch ocenił, że "w tej chwili waży się los Ukrainy, ale waży się los w ogóle porządku bezpieczeństwa światowego". Jak dodał, wszystkie sankcje, o których jest mowa i które są stosowane "taką kropelkową metodą" wydają się nie robić wrażenia na Rosji. "Wrażenie na Rosji robi jednak ta potencjalna odpowiedź odstraszająca związana z obroną, ze zdolnościami wojskowymi, ponieważ oni w tej chwili mówią takim językiem" - powiedział szef BBN.