W tym tygodniu mamy poznać projekt ustawy korygujący Polski Ład. Najważniejsza zmiana ma dotyczyć wprowadzenia ulgi dla klasy średniej tak, by seniorzy, których świadczenie nie przekracza 12 800 zł, nie stracili. Jak wynika z naszych informacji, koszt tego rozwiązania wyniesie poniżej miliarda złotych.

W projekcie pojawi się także tzw. ulga profesorska, która zapewni, że np. akademicy, których znacząca część zarobków pochodzi z umów o dzieło czy umów zlecenia, także nie stracą. Wprowadzanie kolejnych zmian rodzi pytania o ostateczne skutki ładu dla finansów publicznych. Już po uchwaleniu ustawy resort finansów szacował je na 17,5 mld zł. Jeśli wejdą w życie kolejne rozwiązania, zapewne przekroczą one 18 mld zł.
W obozie władzy pojawiają się głosy o personalne rozliczenia za bałagan, który w początkowej fazie wdrażania wygenerował Polski Ład. – Szuka się kogoś, kto zawinił. Losy niektórych będą teraz zależeć od sprawności odkręcania różnych rzeczy – przyznaje nasz rozmówca ze Zjednoczonej Prawicy. Jak dodaje, w styczniu rząd czekają dwa kryzysy związane z reformą. – Pierwszy już za nami, dotyczył pensji wypłacanych na początku miesiąca (nauczyciele i służby mundurowe). Ale za chwilę będzie drugi poważny kryzys, bo dojdzie cała budżetówka i wszyscy, którzy pensję dostają z końcem miesiąca. Jeśli tam też będą przejściowe problemy z mniejszymi wypłatami, to może się okazać, że problem narasta, zamiast maleć – diagnozuje nasz rozmówca. – Polski Ład powoduje, że mało kto dzisiaj się pali do jakichś dużych reform – dodaje.
Ale od jednego ze współpracowników premiera Morawieckiego słyszymy, że na razie nie ma mowy o wnioskach personalnych. Dymisje w tej chwili, np. w Ministerstwie Finansów, zdaniem części naszych rozmówców wywołałyby dodatkowe perturbacje. Podobne zdanie ma inny z naszych rozmówców z rządu. – Odwołanie kogokolwiek w tym momencie, obojętnie w jakiej jest randze, oznacza problemy operacyjne, ale czym to się skończy w przyszłości, trudno przewidywać – podkreśla. Rządzący liczą, że odbicie nastąpi w lutym, gdy ruszą kolejne wypłaty – tym razem nie niższe, jak te styczniowe. W zeszłym tygodniu premier Morawiecki przekonywał w Sejmie, że większość podatników skorzysta na Ładzie. Jak wyliczył, 27 mln Polaków rozlicza się na skali lub liniowo, wśród nich 26 mln to są ci obywatele, którzy albo skorzystają na Polskim Ładzie, albo reforma będzie wobec nich neutralna. Dołożyć będzie musiało 600 tys. osób ze skali i 800–900 tys. na podatku liniowym.
Niektórzy sugerują, że skoro twarzą Polskiego Ładu jest Mateusz Morawiecki, a reforma na razie budzi mieszane uczucia, to taka sytuacja stanowi potencjalne paliwo dla adwersarzy szefa rządu. – W ostatnim czasie Jacek Sasin mocno się zaktywizował, nie tylko w sprawach klimatu – zauważa polityk koalicji rządzącej. – W zeszłym roku to z MAP wyszło pismo w ramach konsultacji, w którym skrytykowano Polski Ład w kontekście sytuacji spółek państwowych. Sasin jest też od niedawna szefem Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów. To może być gremium, które będzie partycypować przy korektach w Polskim Ładzie – wskazuje.
Opozycja ostro krytykuje Polski Ład, ale nie myśli przynajmniej na razie o politycznych krokach. – Chętnie bym przygotowała wotum nieufności dla ministra finansów, ale nie bardzo widzę sens odwoływania osoby, która nie ma nic do powiedzenia i jest marionetką. Powinno się odwołać premiera, a to można zrobić tylko przez konstruktywne wotum nieufności, do czego opozycja nie ma większości – mówi nam wiceszefowa PO Izabela Leszczyna.
Polski Ład. Logo / Dziennik Gazeta Prawna