W materiale z 2 grudnia opisaliśmy dwa inne przykłady, na które wcześniej Bruksela zwracała uwagę polskiemu rządowi. Jeden dotyczył programu „Cyfrowa Gmina”, w ramach którego gminy otrzymają łącznie 1 mld zł na rozwój infrastruktury cyfrowej. Poznaliśmy korespondencję pomiędzy Brukselą a Warszawą. Zarzuty dotyczyły kampanii sekretarza stanu ds. cyfryzacji w kancelarii premiera Janusza Cieszyńskiego, który na spotkaniach z wójtami rozdawał czeki na konkretne kwoty. KE pytała m.in., dlaczego program, który w 100 proc. zostanie sfinansowany ze środków europejskich, jest promowany pod szyldem Polskiego Ładu. Na te zarzuty odpowiedziało Centrum Projektów Polska Cyfrowa. Napisało, że spotkania odbywały się w ramach „działań komunikacyjnych” skierowanych do „potencjalnych beneficjentów”. Z odpowiedzi wynika jasno, że była to akcja zachęcająca gminy do wzięcia udziału w konkursie, który dopiero miał zostać rozstrzygnięty, a pieniądze naprawdę przyznane. Urzędnicy KE uznali, że czeki rozdawane przez Cieszyńskiego były fikcyjne i tak samo my je nazwaliśmy w naszym materiale. Po czym Centrum Projektów Polska Cyfrowa dwukrotnie zażądało od nas sprostowania, bo samo nie nazwało ich fikcyjnymi.
Słownik języka polskiego tłumaczy słowo „fikcja” jako „coś, co jest wymyślone” albo „istnieje tylko pozornie lub formalnie”. I takie właśnie były czeki sekretarza stanu Cieszyńskiego - pozorne, symboliczne, sugerujące coś, co dopiero miało nastąpić po zgłoszeniu wniosku przez gminę i rozstrzygnięciu konkursu. Wójtowie nie mogli otrzymanych czeków zrealizować, bo byli przecież jedynie „potencjalnymi beneficjentami”. To mniej więcej tak, jakby sprzedawca sprzedał towar, który dopiero zostanie wyprodukowany.
Jakkolwiek byśmy nie określili czeków Cieszyńskiego - promesą, symbolem czy fikcją - fakt jest taki, że Bruksela dostrzegła w nich problem. My go opisaliśmy. A sekretarz stanu skomentował.
link do SPROSTOWANIA