Polski system kontroli państwowej jest niekompletny. Obecnie o tym, czy minister sprawiedliwości lub prezes Rady Ministrów poniesie odpowiedzialność za czyny ujawnione w toku kontroli NIK decydują jego podwładni. Tylko nowe uprawnienia procesowe dla NIK mogą uzupełnić lukę systemową, jaką jest brak uprawnień prokuratorskich

ikona lupy />
Marcin Stefaniak- p.o. Dyrektora Delegatury NIK w Szczecinie. / foto: materiały prasowe

Bez zmian legislacyjnych nadających Najwyższej Izbie Kontroli uprawnienia prokuratorskie system kontroli państwowej stanie się fikcją. Polski model kontroli państwowej zakłada konieczność współdziałania organu kontroli państwowej (NIK) oraz prokuratury. Najwyższa Izba Kontroli po wykryciu nieprawidłowości powinna złożyć zawiadomienie do prokuratury, a ta powinna podjąć postępowanie. Problemem okazuje się podległość prokuratury pod ministra sprawiedliwości. Dobitnie pokazały to kontrole NIK dotyczące funkcjonowania Funduszu Sprawiedliwości, przywięziennych zakładów pracy czy organizacji tzw. wyborów korespondencyjnych na urząd Prezydenta RP w 2020 r. To podwładni prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości zdecydują, czy prawidłowo dysponował on środkami z Funduszu Sprawiedliwości. Zdecydują też, czy jego przełożony z ław rządowych popełnił przestępstwo w procesie organizacji wyborów korespondencyjnych.

Brak narzędzi to brak efektów

15 grudnia Kolegium Najwyższej Izby Kontroli uchwaliło Plan pracy NIK na 2022 rok. W planie znalazły się kontrole poruszające kluczowe aspekty funkcjonowania naszego kraju. W przyszłym roku NIK zwróci szczególną uwagę na problemy związane z epidemią SARS-CoV-2. Kolejnym zagadnieniami o szczególnym znaczeniu dla społeczeństwa są kwestie bezpieczeństwa, ochrony środowiska czy gospodarki. Podobnie jak w latach ubiegłych kontrole planowe zostaną uzupełnione kontrolami doraźnymi. Niektórzy kontrolerzy wskazują, że obowiązujący system prawny nie daje pełnej możliwości wyjaśnienia patologii i zjawisk o charakterze kryminogennym ujawnianych w toku kontroli. Zdaniem Marcina Stefaniaka, p.o. dyrektora Delegatury NIK w Szczecinie: „Najwyższa Izba Kontroli jest organem państwowym przeprowadzającym kontrole, które w większości dotyczą administracji rządowej. W ich wyniku często stwierdzane są nieprawidłowości. Dotyczą one różnych materii, w tym takich jak przekroczenie lub niedopełnienie uprawnień przez urzędników oraz sytuacji, które noszą znamiona przestępstw gospodarczych. NIK formułuje wówczas wnioski, które mają w założeniu doprowadzić do likwidacji niepożądanego zjawiska. Niestety w obecnym systemie prawnym Izba, oprócz stwierdzenia faktu wystąpienia ww. nieprawidłowości, jest praktycznie pozbawiona możliwości realnego wpływu na proces realizacji ww. wniosków”. Efekty pracy, jaką kontrolerzy wykonają przy kontrolach realizowanych w przyszłym roku, stoją pod znakiem zapytania. Jest tak, ponieważ, jak potwierdziły to już liczne przypadki, prokuratura nieprzychylnie patrzy na zawiadomienia kierowane przez NIK. Najwyższa Izba Kontroli w latach 2019–2021, wykonując swój ustawowy obowiązek z art. 63 ust. 1 i 3 ustawy o Najwyższej Izbie Kontroli, złożyła 130 zawiadomień o uzasadnionym podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Tymczasem prokuratura w odpowiedzi na zawiadomienia NIK wniosła do sądu dwa akty oskarżenia 1. Najczęściej postępowania karne kończone są na poziomie postanowień o odmowach wszczęcia śledztw. Niektórzy prokuratorzy twierdzą, że muszą zgłaszać wszelkie zawiadomienia NIK do wskazanych przez przełożonych jednostek prokuratury. W latach 2019–2021 śledczy 73 razy podjęli decyzje o umorzeniu spraw zainicjowanych zawiadomieniami NIK. Stanowi to 59 proc. ogólnej liczby zawiadomień o uzasadnionym podejrzeniu popełnienia przestępstwa skierowanych przez NIK. Brak zdecydowanych działań ze strony prokuratury nie tylko podważa efekt pracy kontrolerów, lecz także może prowadzić do wykształcenia się poczucia braku odpowiedzialności.

Nie tylko NIK

Najwyższa Izba Kontroli posiada kadry świetnie przygotowane do realizacji zadań w obszarze procesowym. Kontroler, specjalista w swojej dziedzinie realizujący kontrolę przez kilkadziesiąt tygodni, ma oczywistą przewagę w porównaniu z prokuratorem, dla którego budżet gminy to niecodzienny temat postępowania. Należy też zwrócić uwagę na fakt, że Najwyższa Izba Kontroli nie byłaby jedynym urzędem wyposażonym w uprawnienia polegające na kierowaniu aktów oskarżenia bezpośrednio do sądu. Podobne uprawnienia ma Instytut Pamięci Narodowej czy Administracja Skarbowa. Czy zatem organ kontroli państwowej, umocowany w Konstytucji RP, w obliczu oczywistego braku systemowego nie powinien zostać wyposażony w analogiczne uprawnienia?

Potrzeba zmian

Niektórzy przedstawiciele klasy politycznej dostrzegają potrzebę zmian legislacyjnych i wyposażenia NIK w uprawnienia podobne do kierowania aktów oskarżenia bezpośrednio do sądu. Przykładem takiego propaństwowego rozumowania jest projekt zmiany ustawy o Najwyższej Izbie Kontroli złożony przez Koło Poselskie Polskie Sprawy. Pod projektem podpisali się również przedstawiciele innych środowisk politycznych. O tym, czy projekt stanie się obowiązującym w Polsce prawem, zadecyduje większość sejmowa. Na razie trafił on do tzw. zamrażarki sejmowej. Jak zauważa Stefaniak: „W państwach Unii Europejskiej istnieją różne modele funkcjonowania naczelnych organów kontroli. Niektóre funkcjonują w modelu jurysdykcyjnym, jako odrębne trybunały czy sądy – przykładem może być model francuski. Musimy jasno powiedzieć, że warunkiem sprawnego funkcjonowania państwa jest silny organ kontroli posiadający uprawnienia umożliwiające mu realny wpływ na sposób wydatkowania środków publicznych i funkcjonowania instytucji w państwie. Nie spotkałem się z opinią, że francuska administracja źle funkcjonuje. Nikt też nie kwestionuje szerokich uprawnień tego naczelnego organu kontroli”.

1 Stan na dzień 14 października 2021 r.

ikona lupy />
foto: materiały prasowe