Mateusz Morawiecki dziś i jutro ma spotkać się z kolejnymi premierami w związku z sytuacją na wschodzie. Rząd obawia się nasilenia kryzysu migracyjnego na granicy z Białorusią, agresji Rosji przeciwko Ukrainie oraz tego, że Kreml nie zaniecha prób ingerencji na rynku gazowym.

W ostatnich dniach coraz więcej jest doniesień o koncentracji armii rosyjskiej przy granicy z Ukrainą. W piątek szefowie MSWiA oraz MON spotkali się z Avril Haines, dyrektor Wywiadu Narodowego w gabinecie prezydenta Joego Bidena. Podróże premiera zaczęły się po tych rozmowach; chce on odwiedzić państwa graniczące z Rosją. W niedzielę był na Litwie, Łotwie i w Estonii, dziś w Budapeszcie ma się spotkać z premierami Grupy Wyszehradzkiej. Jutro Morawiecki ma polecieć do Norwegii, niewykluczona jest także jego wizyta w Londynie. Polskie władze obawiają się eskalacji sytuacji w kolejnych miesiącach i o tym polski premier chce rozmawiać z innymi europejskimi politykami.
W kontekście kryzysu na granicy z Białorusią zadaliśmy pytania w najnowszym sondażu United Surveys dla DGP i RMF FM. Ankietowani spośród listy proponowanych działań mieli wskazać to, które ich zdaniem przyczyni się w największym stopniu do rozwiązania kryzysu humanitarnego wywołanego przez Alaksandra Łukaszenkę.
Wskazania dotyczące umiędzynarodowienia konfliktu z białoruskim reżimem są akurat korzystne dla PiS. W ostatnim czasie rząd mocno zaktywizował się w kwestii zaangażowania zagranicznych partnerów, do tego - przynajmniej chwilowo - na granicy jest spokojniej. - Partii rządzącej udało się wygrać pierwszą potyczkę, ale wojna jest długa. Udało się przekonać organizacje międzynarodowe typu NATO i UE do zdefiniowania tego kryzysu jako ataku hybrydowego, a nie kryzysu migracyjnego. I jak widać, było to oczekiwane przez obywateli - komentuje prof. Norbert Maliszewski, szef Centrum Analiz Strategicznych KPRM. Zwraca uwagę na „ofensywę dyplomatyczną” premiera. - Trzeba mieć na uwadze ruchy wojsk rosyjskich na granicy z Ukrainą, możliwość przedłużania się kryzysu wskutek kolejnych działań władz białoruskich. Rząd prowadzi też kolejne działania, takie jak budowa muru czy przygotowanie procesu readmisji migrantów obecnie przebywających w ośrodkach w Polsce - dodaje Maliszewski.
Samą budowę muru - choć zajmuje trzecie miejsce w kolejności wśród wszystkich wskazań - popiera tylko co trzeci ankietowany. Wśród wyborców Zjednoczonej Prawicy za takim rozwiązaniem opowiada się 61 proc. osób, widać natomiast zdecydowany sprzeciw po stronie elektoratu szeroko rozumianej opozycji (budowę popiera 35 proc. wyborców Konfederacji, 15 proc. głosujących na lewicę i 7 proc. wyborców KO).
W sondażu zbadaliśmy też preferencje partyjne. Na PiS zagłosowałoby obecnie 31 proc. osób (spadek o ponad 4 pkt proc. w stosunku do analogicznego badania, które opisaliśmy w DGP 14 października), a na jego głównego konkurenta KO - 22,1 proc. (spadek o 5 pkt proc.). Na Polskę 2050 Szymona Hołowni głos oddałoby ponad 12 proc. badanych (wzrost o ok. 2,5 pkt proc.), na Lewicę i Konfederację po ok. 7 proc. Próg wyborczy przekroczyliby też ludowcy z wynikiem 5,8 proc. (wcześniej 4,6 proc.). W stosunku do października wyraźnie zwiększył się odsetek niezdecydowanych wyborców - z 9,9 do 15,2 proc.
- Mimo sytuacji kryzysowej partia rządząca ma wciąż dużą przewagę nad liderem opozycji, choć zarówno PiS, jak i KO tracą - komentuje prof. Maliszewski. - W przypadku PiS wyborcy przechodzą do tzw. poczekalni osób niezdecydowanych, bo nie widać tu przepływu do konkurencyjnych ugrupowań, natomiast w przypadku KO widać przepływ w kierunku Polski 2050. Spadek PiS jest związany z tym, że tak jak w poprzednim roku w sytuacji kryzysu związanego ze wzrostem cen, trudną sytuacją epidemiczną, wyborcy zaczynają mieć wątpliwości. Ale historia pokazuje, że w przypadku przetrwania tych kryzysów ci wyborcy wracają. A pamiętajmy, że rząd przygotował tarczę antyinflacyjną, jesteśmy też przed szczytem IV fali, więc z czasem te notowania się poprawią - dodaje profesor.
Przedstawiciele opozycji doszukują się pozytywów. - Nasz wynik jest na podobnym poziomie, co w innych sondażach z ostatnich tygodni, a jak odliczy się niezdecydowanych, to jest w okolicach 25 proc. Co więcej, wynik dwóch największych formacji opozycyjnych zdecydowanie przewyższa wynik PiS, co na dwa lata przed wyborami może nastrajać optymistycznie - ocenia Jan Grabiec z PO. Jego zdaniem zadziwiający jest spadek notowań PiS. - Wydawało się, że wydarzenia na granicy powinny chwilowo wzmocnić notowania rządzącej partii. Tak się jednak nie dzieje. To pokazuje, że ten rząd traci wiarygodność i sprawa granicy nie przysłania innych problemów, takich jak drożyzna czy IV fala pandemii, do której rząd się nie przygotował - wskazuje poseł PO. ©℗
Gdyby w najbliższą niedzielę odbywały się wybory do sejmu, to czy wziąłbyś w nich udział? / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe