Referendum, obok większości dwóch trzecich, może zaproponować PO jako warunek niezbędny do polexitu

W tym tygodniu PO ma pokazać projekt nowelizacji konstytucji utrudniający wyjście z UE. Jak zapowiedział w sobotę Donald Tusk, zgoda na polexit byłaby możliwa po uzyskaniu większości dwóch trzecich w Sejmie. – Rodzi się pytanie, czy nie dopisać ponownego referendum jako alternatywy do większości dwóch trzecich, taka decyzja zapadnie – mówi DGP Borys Budka. Choć pierwotnie w PO rozważano także inne warianty, np. nie nowelizację konstytucji, ale zmianę ustawy o umowach międzynarodowych, w której zapisano by, że w takim przypadku potrzebny jest wyższy próg większości. Politycy PO uznali, że to nie jest zbyt pewne rozwiązanie prawne, bowiem ustawę można zmienić zwykłą większością, stąd ostatecznie stanęło na nowelizacji konstytucji.
Reszta opozycji traktuje pomysły PO jako doraźne taktyczne ruchy, a nie receptę na rozwiązanie problemu. Na pewno do poparcia pomysłów zmiany konstytucji nie kwapi się lewica. – Lewica od sześciu lat konsekwentnie mówiła, żeby nie gmerać przy konstytucji i nie zamierza jej zmieniać. Wejście Polski do UE gwarantuje referendum. Nie powinno się zaczynać gier z Kaczyńskim, które dadzą mu większość w jakiejkolwiek sprawie – mówi szef klubu Lewicy Krzysztof Gawkowski. Tłumaczy, że skoro referendum było przy wchodzeniu, to powinno się także odbyć przy ewentualnym polexicie.
– Przyzwyczailiśmy się, że lewica na siłę chce się odróżniać. Na pewno ich zaprosimy do poparcia naszej inicjatywy – odpowiada Borys Budka.
– Po co wpisywać do konstytucji negatywny scenariusz, jak można opisywać pozytywny: że jesteśmy w UE – mówi z kolei DGP lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz. – W 2019 r. zgłosiliśmy propozycję takiej zmiany konstytucji, wtedy PO mówiła: żadnych zmian razem z PiS. Widać wreszcie udało nam się przekonać PO, żeby postawić PiS pod ścianą i powiedzieć im „sprawdzam” – dodaje lider ludowców, który podkreśla, że ówczesna propozycja PSL dalej jest w grze.
Ludowcy zaproponowali wpisanie art. 227a, który miał być odrębnym rozdziałem konstytucji i potwierdzać, że Polska jest członkiem UE, „która szanuje tożsamość narodową państw członkowskich, realizuje zasady pomocniczości demokratycznego państwa prawnego, równości obywateli oraz poszanowania godności człowieka”.
W palecie możliwych rozwiązań może pojawić się jeszcze jedno. Jarosław Gowin (Porozumienie) w latach 2010–2011 był szefem nadzwyczajnej komisji konstytucyjnej, której celem było przygotowanie tzw. rozdziału europejskiego w ustawie zasadniczej. Pierwotna wyjściowa propozycja odnosiła się do relacji Polska–UE, opisywała relacje prawa europejskiego i polskiego, gwarantowała w Polsce prawa obywatelom UE, doprecyzowywała zapisy w sprawie wprowadzenia euro. Ostatecznie w trakcie prac projekt okrojono, ale mimo tego i tak nie wszedł on w życie.
Widać, że w kolejnych dniach sprawa możliwych zmian w konstytucji będzie żyła, ale podobnie jak 10 lat temu szanse na to, że faktycznie ustawa zasadnicza zostanie zmieniona, nie są duże. – Naszym zdaniem skoro weszliśmy do UE po referendum i większością dwóch trzecich głosów, to nie da się wyjść inaczej. Propozycja PO to typowa zagrywka PR-owa, ale jeśli będzie mowa o konstytucji, to można dyskutować także zmianę innych artykułów, np. czy UE może ingerować w nasze sądy – mówi polityk PiS. Dodaje, że statutowe organy partii odpowiedzą na propozycję Tuska, ale w PiS widać wobec niej duży sceptycyzm. – Polska powinna być w UE, bo chce, a nie dlatego, że nie może wyjść. Choć obecne rozwiązania, które pozwalają wyjść zwykłą większością, są co najmniej dziwne – mówi polityk PiS.
Takie zmiany wprowadzono w 2010 r. I właśnie to podkreśla konstytucjonalista dr hab. Ryszard Piotrowski. Jego zdaniem to, że obecnie do polexitu wystarczy zwykła większość, jest niezgodne z konstytucją. – Jeśli zgoda na wejście była wyrażona w referendum, to brak takiego rozwiązania przy wyjściu byłby odebraniem obywatelom ich praw. Skoro Polacy wypowiedzieli się za członkostwem w referendum, to nadal mają prawo decydowania o członkostwie – podkreśla konstytucjonalista. Jego zdaniem uregulowania dotyczące wypowiadania umów międzynarodowych powinny zatem wyglądać inaczej. – Jeśli zgoda na ratyfikację umowy międzynarodowej dokonywana jest większością dwóch trzecich lub w referendum, to zgoda na wypowiedzenie takiej umowy powinna być uzyskana w analogicznej procedurze – podkreśla konstytucjonalista. ©℗