Stan wyjątkowy działa od zeszłego tygodnia, ale już widać trzy kwestie, w których jego znaczenie wykracza daleko poza zarządzone przez prezydenta 30 dni.

Po pierwsze media
Rząd zapewnia, że tylko w ciągu weekendu miało dojść do blisko pół tysiąca prób przekroczeń granicy, z których większość została udaremniona. Na wczorajszej konferencji prasowej premier Mateusz Morawiecki i szef MSWiA Mariusz Kamiński kolejny raz uzasadniali wprowadzenie stanu wyjątkowego. Nie ma wątpliwości, że bez mediów, polityków czy organizacji pozarządowych na granicy rządowi jest łatwiej. Nie krył tego Mariusz Kamiński. Zadowolony przekonywał, że nie ma ryzyka kolejnych happeningów. Jednak rząd powinien mediom uchylić furtkę. Takie możliwości są w trakcie konfliktów wojennych i nie ma powodu, żeby w pasie, w którym sytuacja jest spokojna, nie mogli operować dziennikarze. Możliwe, że powinny zostać wypracowane specjalne reguły, ale media nie powinny być usunięte na stałe z miejsca, w którym dzieją się ważne rzeczy. Nie ma powodu, by podawać w wątpliwość jakość zdjęć Straży Granicznej, ale istnieje coś takiego jak kontrolna rola mediów, które powinny móc ją realizować także w takich okolicznościach. Tym bardziej że – jak podkreśla sam rząd – sprawa jest bardzo ważna. Wątpliwości właśnie w kwestii pełnego zakazu dostępu mediów zgłosił premierowi rzecznik praw obywatelskich prof. Marcin Wiącek.
Po drugie migracja
Białoruś w sprawach migracji prowokuje i testuje granice swoich sąsiadów, w tym Polski. Stan wyjątkowy ma potrwać 30 dni, ale nawet jeśli zostanie przedłużony, nie rozwiąże to problemu. Bo presja migracyjna to wyzwanie na lata, a nie na kilkadziesiąt dni. Podobnie jak problemem długookresowym jest próba reeksportu migrantów do UE. Charakterystyczne, że w wielu sprawach Bruksela toczy z obecnym rządem gorący spór, a w tej Morawiecki ma poparcie Komisji, ale także państw członkowskich. Skoro takie porozumienie jest na linii KE–Warszawa, to tym bardziej warto, by także wewnątrz kraju wypracować, jeśli nie porozumienie, to przynajmniej kanały koordynacji. Jeśli presja migracyjna na wschodniej granicy to problem na lata, będzie kłopotem także dla kolejnych rządów, a nie tylko dla PiS. A skoro tak, to obecny powinien zaproponować partiom opozycyjnym formy współpracy w tej kwestii, a przynajmniej wymiany informacji. Nie chodzi o jakieś sztuczne zamazywanie różnic, ale faktyczne forum traktowania się poważnie przez poszczególne ugrupowania i ograniczenie politycznej gry na tym polu.
Po trzecie gospodarka
Rząd postanowił być bardzo hojny w przypadku przedsiębiorców, których biznesy stan wyjątkowy zakłócił. Za wrzesień mają otrzymać ryczałtowy zwrot 65 proc. średnich obrotów, jakie mieli w ciągu trzech wakacyjnych miesięcy. Jeśli wziąć poprawkę na to, że to najlepsze miesiące dla branży turystycznej, która ma otrzymać rekompensaty, to w zasadzie można nawet zacząć zazdrościć. Możliwe, że na wieść o tym wielu przedsiębiorców w innych rejonach kraju może zażąda, żeby stan wyjątkowy wprowadzić także u nich. Odłóżmy jednak żarty na bok. Można zrozumieć pragmatyczne względy, dla których rząd nie żałuje pieniędzy na ten cel – chce mieć spokój. Jednak cena, jaką za to zapłaci, nie będzie duża z punktu budżetu. MF wylicza to na kilka, kilkanaście milionów złotych. Z punktu widzenia budżetu państwa ta suma jest praktycznie niezauważalna. Złośliwie można powiedzieć, że dopiero w świetle tych propozycji widać, czemu stan nadzwyczajny nie został wprowadzony w trakcie epidemii. Widać rządowi prawnicy słusznie obawiali się monstrualnych kosztów odszkodowań. Jednak co istotne, obecny stan jest precedensem. Jeśli w przyszłości, oby to nie nastąpiło, zdarzy się kolejny stan nadzwyczajny – obecne rozwiązania będą wzorem. Z tego punktu widzenia coś, co dziś jest jedynie zbyt hojne, za kilka czy kilkanaście lat może się okazać przytłaczające dla budżetu.
PiS w koalicji z Konfederacją za stanem wyjątkowym
Sejm odrzucił wczoraj wniosek opozycji o uchylenie rozporządzenia prezydenta w sprawie wprowadzenia stanu wyjątkowego. Za przyjęciem wniosku głosowało 168 posłów. Przeciw 247. Dwudziestu się wstrzymało. Przeciwko były niemal cały klub Prawa i Sprawiedliwości oraz Konfederacja. Za uchyleniem rozporządzenia głosowały Koalicja Obywatelska i Lewica. Klub Koalicji Polskiej w większości się wstrzymał.
Stan wyjątkowy przy granicy z Białorusią będzie obowiązywał przez 30 dni. Obejmuje 183 miejscowości. Rząd argumentował swoją decyzję niestabilną sytuacją na granicy z Białorusią i tym, że reżim Alaksandra Łukaszenki prowadzi „wojnę hybrydową”, używając do tego migrantów. Przekonywał również, że możliwe są prowokacje podczas rozpoczynających się 10 września manewrów Zapad 21 prowadzonych przez Rosję i Białoruś.
W Usnarzu Górnym od kilku tygodni koczuje grupa migrantów. Zdaniem polskich władz są oni przywożeni na granicę przez białoruskie służby specjalne. Działania polskiego rządu popiera Komisja Europejska.