Na razie resortem przy placu Trzech Krzyży w Warszawie kieruje premier Mateusz Morawiecki. Trwają poszukiwania kandydata na nowego ministra. – Najpóźniej do końca września sprawa będzie załatwiona – twierdzi osoba z otoczenia szefa rządu. Sam Morawiecki kilka dni temu na antenie Radia Opole powiedział, że „wybór odpowiedniej osoby wraz z kierownictwem politycznym zostanie rozstrzygnięty w najbliższych tygodniach”.
Na niższych szczeblach w resorcie na razie utrzymano status quo. Premier wręczył nominacje na stanowiska wiceministrów dotychczasowym osobom pełniącym te funkcje: Oldze Semeniuk oraz dwóm politykom wcześniej związanym z Gowinem, czyli Andrzejowi Gut-Mostowemu i Grzegorzowi Piechowiakowi.
O innym byłym współpracowniku lidera Porozumienia – Marcinie Ociepie – mówi się, że wciąż jest w grze, jeśli chodzi o ewentualną nominację na ministra rozwoju. Na razie jednak, jak twierdzi w rozmowie z DGP, kontynuuje pracę w roli wiceszefa MON. – Ta sprawa cały czas jest przedmiotem rozmów. Ani jedna opcja – czyli nominacja Ociepy na ministra rozwoju, ani druga – czyli jego zostanie w MON, nie są wykluczone – mówi osoba z rządu.
Osoby związane z obozem władzy relacjonują, że w PiS trwają wewnętrzne przepychanki o wpływy w Ministerstwie Rozwoju i Technologii. – Z jednej strony mamy tzw. związek zawodowy sekretarzy stanu, czyli m.in. Marcin Ociepa, Grzegorz Piechowiak, Wojciech Murdzek i Andrzej Gut-Mostowy. Parasol nad nimi roztoczył szef MON Mariusz Błaszczak, który chce wykorzystać aktualną sytuację do poszerzenia swoich wpływów. Z drugiej strony jest premier Morawiecki i jego ludzie, którzy nie kwapią się do oddania resortu w ręce innej frakcji – tłumaczy rozmówca DGP. – Sam Morawiecki jest ponoć zdania, że ministrem rozwoju może być właściwie ktokolwiek, byle rozwój pozostał w strefie jego wpływów – dodaje.
Z takim obrazem sytuacji nie zgadza się osoba z otoczenia szefa rządu. – To próba kreowania rzeczywistości, być może przez ludzi Gowina, tu nie ma żadnej konkurencji ani sporu – twierdzi.
W tle tych dyskusji pojawia się trzeci potencjalny partner, czyli Partia Republikańska Adama Bielana. Ugrupowanie to wcześniej zapewniło PiS utrzymanie sejmowej większości (choć chwiejnej), a teraz chce zostać nowym, trzecim koalicjantem. – Formalne rozmowy z PiS zaczniemy, gdy prezes Kaczyński wróci z urlopu, czyli pewnie we wrześniu – mówi nam współpracownik Bielana. Dodaje, że republikanów interesują trzy działy administracji rządowej.
Pierwszy to budownictwo. Dział ten ciągle znajduje się w resorcie rozwoju (z którego już wykrojono dział „praca” i przeniesiono do resortu rodziny), ale pojawiają się informacje, że mógłby trafić pod nadzór kancelarii premiera. To jednak republikanom nie przeszkadza. – Mamy już swojego człowieka w KPRM – Michała Cieślaka, ministra ds. rozwoju samorządów. Jeśli dostanie dział „budownictwo”, wciągnie do współpracy Magdalenę Błeńską, wiceprezes naszego ugrupowania – twierdzi rozmówca DGP (więcej w rozmowie poniżej).
Pozostałe dwa działy, o które chcą zawalczyć republikanie, to turystyka i sport. Ich zdaniem oba powinny być w ramach jednego, odrębnego resortu, którym mógłby pokierować np. Kamil Bortniczuk (były wiceminister funduszy i polityki regionalnej). Problem w tym, że taki układ oznaczałby, że komuś trzeba byłoby coś zabrać. Dzisiaj za sport odpowiada bowiem wicepremier i minister kultury Piotr Gliński (choć z naszych informacji wynika, że PiS skłania się ku rozdziałowi tego resortu), a za turystykę – wiceminister rozwoju Andrzej Gut-Mostowy, który chwilę temu zdecydował się zostać w rządzie po dymisji Jarosława Gowina.
Do tych planów ostrożnie podchodzi nasz rozmówca z KPRM. – Decyzje dotyczące tego, jakie działy gdzie trafią, jeszcze przed nami – mówi, choć po chwili przyznaje, że rozmowy PiS z republikanami rzeczywiście się toczą. – Jak wyrzucaliśmy Gowina z rządu, musieliśmy mieć pewność, że będzie większość. Teraz trzeba od nowa poustawiać układ koalicyjny. Nie wiem, czy z republikanami będzie umowa, czy po prostu ściślejsza współpraca. Nie bardzo chcemy tworzyć precedens, bo zaraz ktoś inny utworzy pięcioosobową grupkę posłów i będzie się domagać zostania czwartym czy piątym koalicjantem – wskazuje rozmówca DGP.
Jak pisaliśmy, powakacyjna rekonstrukcja rządu może się okazać dość głęboka. Niepewna jest chociażby pozycja szefa MSWiA Mariusza Kamińskiego. Z kolei niemal pewne jest odejście ministra klimatu Michała Kurtyki, a – jak wynika z naszych rozmów – na giełdzie nazwisk jego potencjalnych następców pojawiła się była minister rozwoju Jadwiga Emilewicz. W PiS słychać też opinie, że z funkcji wicepremiera może zrezygnować Jarosław Kaczyński. Miałby poświęcić się przygotowaniu partii do wyborów.