Będę apelował do wszystkich obywateli, partii opozycyjnych i wolnych mediów, aby niezależnie od sympatii politycznych uznać, że przywrócenie elementarnej praworządności, niezależnych instytucji, uczynić wspólną płaszczyzną, która nie podlega sporom partyjnym - zapowiedział lider PO Donald Tusk.

Podczas piątkowej rozmowy w TVN24 o dokonanych już przez PiS zmianach w wymiarze sprawiedliwości, w tym w Trybunale Konstytucyjnym, czy w Krajowej Radzie Sądownictwa, Tusk został zapytany, czy "da się to wszystko naprawić". Odnosząc się do poruszonej w pytaniu kwestii "dyscyplinowania sędziów i odsuwanie ich od sądzenia" oraz "prokuratorów delegowanych karnie setki kilometrów od swojego domu do pracy", lider PO ocenił, że da się to naprawić, gdy PiS "przegra wybory".

"Kwestie tych szykan wobec sędziów i prokuratorów oczywiście tak, bo jeśli PiS przegra wybory, jeśli opozycja demokratyczna dojdzie do władzy, to większość tych spraw, to znaczy tych grzechów i tych win, da się unieważnić i usunąć" - odpowiedział.

Pytany, czy można będzie to zrobić "instytucjonalnie", b. premier potwierdził. "Tak. Ja tutaj nie mam wątpliwości. Będę zresztą o to apelował też i w poniedziałek w Gdańsku, na spotkaniu z mieszkańcami, aby wszyscy obywatele i partie opozycyjne, i wolne media, żeby niezależnie od sympatii politycznych uznać, że przywrócenie elementarnej praworządności, niezależnych instytucji, żeby uczynić jakby tą wspólną płaszczyzną, która nie podlega sporom partyjnym" - podkreślił Tusk.

Dopytywany, co to znaczy konkretnie, czy na przykład chodzi o zmiany w składzie Trybunału Konstytucyjnego, bądź jego rozwiązanie, lider PO odparł: "Nie będę usprawiedliwiał nikogo, kto powie: a teraz zdobędziemy władzę, to teraz my będziemy łamać konstytucję".

"Dobrze wiemy, że ewentualne zwycięstwo opozycji, w które głęboko wierzę, w wyborach za 2 lata - jeśli to będzie termin konstytucyjny, ale załóżmy, że będzie to termin konstytucyjny - to będzie to ciągle zwycięstwo partii, które będą rządziły mając prezydenta niechętnego, i mając ciała wybrane przez poprzednią władzę, te ciała o charakterze konstytucyjnym" - zauważył Tusk.

Według niego, "nie trzeba będzie udowadniać, że kilka deliktów jest oczywistych". "Że ciała, które powstały za rządów PiS-u, choćby Trybunał Konstytucyjny, choćby Izba Dyscyplinarna (SN), że ten Sąd Najwyższy w tym składzie, w jakim jest, to są ciała nielegalne w sensie prawnym i konstytucyjnym. Więc będzie trzeba - tak, czy inaczej - odwrócić ten stan prawny, i to bez wahań, i to z wielką determinacją" - oświadczył szef PO.

Zastrzegł, że możliwości takiego "odwracania" będą uzależnione przede wszystkim od wyniku wyborów. "Na ile to będzie możliwe, będzie zależało wprost od wyniku wyborów, to znaczy od proporcji w parlamencie" - zauważył.

Pytany, czy jest "jakiś plan, jakiś program", gdyż PiS przed zwycięstwem w 2015 roku "przygotowywał mnóstwo ustaw", podczas gdy teraz "po Platformie nikt tego nie widzi", lider PO zapewnił, że planów jest bardzo dużo.

"Tuż po powrocie miałem okazję już przejrzeć te wszystkie materiały, które przygotowała i Platforma, i inne partie opozycyjne. Tego materiału nawet jest za dużo na jedną głowę, powiem szczerze" - powiedział.

Według byłego premiera, "nie jest problemem dzisiaj licytowanie się, kto więcej ustaw przygotował". "Problemem jest zatrzymanie tego procesu niszczenia państwa polskiego; to jest rzecz najważniejsza" - zaznaczył.

"Będę zawsze z otwartymi dłońmi podchodził do moich partnerów z innych partii opozycyjnych i będę zawsze gryzł się w język, zanim powiem, że chciałbym, żeby było po wyborach tak i tak" - podkreślił. "Ponieważ czuję, że nasi partnerzy mogą się czuć lekko zniechęceni, bo powiedzą, że to dyktat, albo arogancja, więc wiele rzeczy wspólnie opracujemy" - zapewnił Donald Tusk.