Złożenie wniosku do Naczelnej Izby Kontroli w sprawie działań rządu dotyczących kopalni Turów - zapowiedzieli posłowie KO Robert Kropiwnicki i Małgorzata Tracz. Chcą, by NIK zbadała m.in. postępowanie koncesyjne, bo według nich, nie dopełniono obowiązku konsultacji transgranicznych.

Kropiwnicki na wtorkowej konferencji prasowej w Sejmie ocenił, że sprawa kopalni Turów to porażka polskiego rządu. "I Jacek Sasin, który odpowiada za wybory kopertowe, za które zapłaciliśmy ponad 100 mln zł, dziś odpowiada za porażkę, za którą zapłacimy ponad 200 mln zł na projekty transgraniczne, które Polska Grupa Energetyczna będzie musiała inwestować w Czechach. I to jest skala nieodpowiedzialności" - powiedział poseł KO.

Wicepremier, minister aktywów państwowych Jacek Sasin we wtorek na briefingu w Bogatyni przekonywał, że "jesteśmy na dobrej drodze, by proces porozumienia z Czechami ws. kopalni w Turowie doprowadzić do końca". Podkreślił, że proces ten "jeszcze nie jest dzisiaj sfinalizowany", a intencją rządu jest, by zespół kopalni i elektrowni Turów funkcjonował co najmniej do końca tej koncesji, która została wydana, czyli do 2044 r. Jak dodał, "nie ma mowy o tym", aby wyłączyć prace tej kopalni.

Kropiwnicki poinformował, że we wtorek złożony zostanie wniosek do NIK "o przeprowadzenie kontroli postępowania koncesyjnego ws. Turowa. "Uważamy, że nie dopełniono szeregu obowiązków konsultacji transgranicznych, przez które dzisiaj właśnie mamy problemy. Było ponad dwa lata na to, był szereg spotkań międzynarodowych: w Polsce, w Czechach, w Brukseli, w czasie których można było rozwiązać te problemy i byłoby to znacznie tańsze, ale to zadufanie polskiego rządu, wiara w wielką potęgę pisowską powoduje, że na koniec zawsze płacimy więcej" - powiedział Kropiwnicki.

Według niego "dziś rząd polski negocjuje na kolanach, prosimy Czechów: wycofajcie ten wniosek (z TSUE), bo będziemy musieli płacić kary, bo nie możemy zamknąć Turowa".

Kropiwnicki dodał, że w tej sytuacji NIK powinna pilnie się zająć się sprawą, by "wykazać wszystkie nieprawidłowości w postępowaniu koncesyjnym i na koniec, być może złożyć kolejne zawiadomienie do prokuratury przeciw kolejnym ministrom tego rządu, by takie błędy się więcej nie powtarzały". Poseł KO ocenił, że NIK w tej sprawie "ma duże pole do popisu", a jego zdaniem szef tej instytucji Marian Banaś powinien rozpocząć kontrolę w sprawie Turowa w trybie doraźnym.

Tracz stwierdziła z kolei, że z wtorkowej konferencji Sasina dowiedziała się, że polska strona zamierza spełnić warunki czeskie, a według niej, są to te same warunki, jakie strona czeska przedstawiła wcześniej, czyli budowa ekranu przeciwpyłowego, odszkodowania za utraconą wodę, szukanie alternatywnych źródeł wody, fundusz na wspólne inwestycje i stworzenie międzyrządowej komisji. Dodała, że wtedy, gdy strona czeska zaproponowała te warunki, koszt ich realizacji był wyceniony na 38,5 euro, a dziś te koszty wynoszą między 40 a 45 mln euro.

"To oznacza, że przez butę i arogancję polskiego rządu stracimy 7 mln euro" - powiedziała Tracz podkreślając, że te środki można byłoby przeznaczyć na "sprawiedliwą transformację tego regionu" czy zielone miejsca pracy.

Według posłanki KO, nawet gdyby obecnie osiągnięto szybie porozumienie z Czechami, Polska i tak nie może przedłużać kopalni koncesji do 2044 r, bo - jak oceniła - to sprzeczne z europejską polityką klimatyczną i podpisanymi przez nasz kraj umowami.

Tracz uważa, że działania polskiego rządu pokazują brak wizji i odpowiedzialności za pracowników kopalni czy elektrowni Turów; przekonywała, że prowadzą one region do upadku, bo nie przewidują transformacji energetycznej, którą wkrótce należy wdrożyć i przejść na energię odnawialną.

PGE Polska Grupa Energetyczna opublikowała w sobotę protokół z października 2019 r., kończący konsultacje transgraniczne z Republiką Czeską ws. przedłużenia koncesji dla Kopalni Turów do 2044 r. "Strona czeska zgodziła się na polskie propozycje i podpisała w październiku 2019 roku protokół uzgodnień dotyczący konkretnych działań minimalizujących oddziaływanie kopalni na tereny przygraniczne. Wszystkie zobowiązania zawarte w protokole spełniliśmy. Kończymy również budowę prewencyjnego ekranu chroniącego wody gruntowe na granicy kopalni" - oświadczył prezes PGE Polskiej Grupy Energetycznej Wojciech Dąbrowski i dodał, że protokół zamykał temat konsultacji transgranicznych.

Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej w wydanej w ubiegły piątek decyzji nakazał Polsce natychmiastowe wstrzymanie wydobycia w kopalni odkrywkowej węgla brunatnego Turów, należącej do spółki PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna, do czasu merytorycznego rozstrzygnięcia skargi Czech w tej sprawie, czyli wydania wyroku. Czechy uważają, że kopalnia Turów ma negatywny wpływ na regiony przygraniczne, gdzie zmniejszył się poziom wód gruntowych.