Przedstawiciele: KO, PSL i Lewicy wezwali w czwartek rządzących, by nie traktowali Krajowego Planu Odbudowy jak "funduszu wyborczego" i podjęli w tej sprawie dialog z partnerami społecznymi. Zdaniem lidera PO Borysa Budki 40 proc. środków z KPO powinny dostać do dyspozycji samorządy.
Krajowy Plan Odbudowy to kompleksowy dokument określający cele związane z odbudową i tworzeniem odporności społeczno-gospodarczej Polski po kryzysie wywołanym przez pandemię COVID-19. Zostały w nim zawarte propozycje reform i inwestycji, które pomogą Polsce wrócić na właściwe tory rozwoju. Przygotowanie KPO wynika z Europejskiego Instrumentu Odbudowy i Odporności (Recovery and Resilience Facility - RRF), który przewiduje 750 mld euro pomocy dla państw członkowskich.
W czwartek, z inicjatywy Koalicji Obywatelskiej, Lewicy i PSL odbyło się w Sejmie wysłuchanie publiczne, z udziałem samorządowców, dotyczące Funduszu Odbudowy oraz Krajowego Planu Odbudowy.
Prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz przekonywał na konferencji prasowej po wysłuchaniu, że KPO powinien być konsultowany przede wszystkim z samorządowcami, ponieważ to oni odpowiadają za wydatki związane ze zdrowiem, edukacją czy ochroną środowiska. "Krajowy Plan Odbudowy nie może być partyjnym funduszem jakiejkolwiek partii politycznej. Wzywamy partię rządzącą do odrzucenia tych partykularnych interesów, do podjęcia prawdziwego dialogu społecznego z partnerami społecznymi, z organizacjami pozarządowymi" - oświadczył szef Stronnictwa.
Według niego "rząd abdykował z dialogu społecznego". "To jest zrzeczenia się swoich kompetencji, to jest niewywiązywanie się wobec społeczeństwa z obowiązków konstytucyjnych" - ocenił Kosiniak-Kamysz.
Lider PO Borys Budka podkreślił, że KPO to wielka szansa dla rozwoju Polski, ale też wielkie zobowiązanie. "Niestety, kiedy rząd nie wypełnia podstawowego obowiązku realnych, prawdziwych konsultacji społecznych, wówczas odpowiedzialna opozycja przejmuje tę rolę" - dodał szef Platformy. Zarzucił rządzącym, że z Funduszu Odbudowy chcą zrobić "fundusz wyborczy". "Na to odpowiedzialna opozycja nigdy nie powinna pozwolić" - zaznaczył Budka.
Marcin Kulasek (Lewica) wyraził pogląd, że unijny Fundusz Odbudowy to "drugi Plan Marshalla dla Europy i dla Polski". "Dziś Prawo i Sprawiedliwość chce pozbawić samorządy dostępu do środków unijnych, chcą samorządy de facto wyprowadzić z Unii Europejskiej. Nie ma na to naszej zgody" - podkreślił poseł Lewicy. On również przekonywał, że to władze lokalne najlepiej wiedzą jak należy rozdzielać pieniądze europejskie.
Aby Fundusz Odbudowy został uruchomiony, państwa członkowskie, w tym parlamenty narodowe, muszą zatwierdzić decyzję unijnych liderów o zwiększeniu zasobów własnych UE. Przedstawiciele trzech formacji opozycyjnych zadeklarowali gotowość do poparcia projektu ustawy w tej sprawie, jednak nie bezwarunkowo. Warunkiem - jak tłumaczyli - jest przede wszystkim współpraca z samorządami w sprawie KPO.
Po pierwsze - jak mówił Budka - 40 proc. tych środków powinny dostać do dyspozycji właśnie samorządy. "Po drugie bardzo ważny jest udział Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu do zaakceptowania Planu Odbudowy. Po trzecie (potrzebny jest) komitet monitorujący, złożony tak, jak w Radzie Dialogu Społecznego, z przedstawicieli rządu, organizacji pozarządowych, pracodawców, pracowników, rozszerzony oczywiście o samorząd. I wreszcie - przeznaczenie określonej sumy pieniężnej na ratowanie zdrowia i życia Polaków, na wykonanie, w ciągu najbliższego roku, kiedy ustanie pandemia, wszystkich odwołanych zabiegów, które były planowane" - wskazał Budka.
Opozycja oczekuje ponadto debaty w parlamencie na temat KPO oraz tego, że Plan - jako dokument rządowy - zostanie zaakceptowany w parlamencie wcześniej niż ustawa związana z ratyfikacją unijnego Funduszu Odbudowy. "Ale przede wszystkim to jest takie uczciwe podejście do tych pieniędzy - to nie może być fundusz wyborczy PiS. To nie mogą być pieniądze dla spółek Skarbu Państwa, którymi zarządzają +Obajtki+ i tego typu PiS-owska nomenklatura" - powiedział Budka. Wyraził obawę, że wówczas pieniądze z Funduszu Odbudowy, mogą zostać "przejedzone" albo przeznaczone na umacnianie się obecnej władzy.
Kosiniak-Kamysz zwrócił przy tym uwagę, że w sprawie ratyfikacji Funduszu Odbudowy pojawiają się wątpliwości dotyczące liczby głosów, która jest do tego potrzebna. Jak powiedział, PSL dysponuje opinią prawną dr. hab. Jacka Zaleśnego, który uważa, że powinno być to 2/3 głosów (według art. 90 konstytucji), ponieważ korzystanie z Funduszu wiąże się z przekazaniem Unii części kompetencji władz krajowych. "I w interesie rządu, a tak naprawdę w interesie kolejnych pokoleń leży to, żeby więcej, a nie mniej parlamentarzystów poparło Plan Odbudowy i ratyfikowało Fundusz Odbudowy" - zaznaczył szef ludowców.
Szef KPRM Michał Dworczyk mówił wcześniej, że ratyfikacja decyzji o zwiększeniu zasobów własnych UE, dotyczącej Funduszu Odbudowy, nie będzie wymagała większości 2/3 głosów i będzie głosowana w parlamencie zwykłą większoscią. Jego zdaniem, "większości 2/3 głosów wymagają te akty prawne, które przekazują trwale część kompetencji państwa polskiego organom międzynarodowym, w tym przypadku Unii Europejskiej". "Tutaj chodzi o jednorazowe zaciągnięcie pewnych zobowiązań" - mówił w połowie marca w RMF FM.
26 lutego Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej rozpoczęło konsultacje KPO, które trwają do 2 kwietnia 2021 r. Do końca kwietnia br. Polska ma czas na przekazanie KPO Komisji Europejskiej. Ta z kolei będzie miała dwa miesiące na zaakceptowanie planu.