Obecnie Krzysztof Szczerski jest pełnomocnikiem prezydenta Andrzeja Dudy do spraw utworzenia Biura Polityki Międzynarodowej. Jeszcze do stycznia był szefem jego gabinetu politycznego. Jako pierwsi o tym, że za kilka miesięcy ma objąć stery placówki przy Organizacji Narodów Zjednoczonych w Nowym Jorku poinformowali dziennikarze „Wprost". Sam zainteresowany nie chce tej sprawy komentować.
O tym, że rola ambasadora przy ONZ jest dla administracji amerykańskiej ważna, świadczy chociażby fakt, że co tydzień bierze on udział w jej spotkaniach. Czy z polskiej perspektywy jest to stanowisko istotne? Zdecydowanie mniej niż np. funkcja ambasadora Polski w USA w pobliskim Waszyngtonie. Ale to nie znaczy, że jest bez znaczenia. – Rola ambasadora przy ONZ jest istotna. Czasem bardziej, czasem mniej. Bardziej, gdy państwo ubiega się np. o miejsce tymczasowe w Radzie Bezpieczeństwa – kampania wymaga dużego zaangażowania – albo gdy akurat w niej jest – tłumaczy DGP emerytowany ambasador. Polska była niestałym członkiem Rady w latach 2018 i 2019, w tym drugim roku wróciliśmy także do misji wojskowych ONZ. – Poza tymi okresami w ONZ są 193 państwa i 193 ambasadorów. Ich samodzielność, szczególnie np. tych z Ameryki Południowej czy Afryki, jest dosyć duża. W ONZ można prowadzić zakulisowe rozmowy z państwami trzecimi. To może być płaszczyzna do rozmów z Rosjanami, Białorusinami czy Iranem, państwami, z którymi nie mamy bezpośrednich kanałów komunikacji. Dobra okazja do takiej rozmowy, by świat jej nie zauważył – wyjaśnia dyplomata.
Jednak jego zdaniem istnieje też pewne ryzyko. W dokumentach Organizacji Narodów Zjednoczonych aż roi się od słowa „gender”, z którym ostatnio nasi dyplomaci walczyli na forum unijnym. Może być więc tak, że jego rola w Nowym Jorku ograniczy się z polecenia Nowogrodzkiej do walki z mitycznym „genderem”.
Według innego naszego rozmówcy olbrzymią bolączką polskiej aktywności na forum ONZ pozostaje brak Polaków zatrudnionych na stanowiskach eksperckich w oenzetowskich agencjach. Łącznie Organizacja zatrudnia prawie 40 tys. ludzi na całym świecie, tymczasem liczba zatrudnionych tam pracowników znad Wisły nie przekracza 90. – System ONZ to jedna z najbardziej zaniedbanych części naszej obecności międzynarodowej. To przedziwne, by w tym gigantycznym mikrokosmosie nie było Polaków na znaczących stanowiskach – podkreśla rozmówca. – Nasi kandydaci mają problem z zajmowaniem wysokich urzędów, ostatni przykład to minister klimatu Michał Kurtyka – dodaje. Kurtyka starał się o stanowisko sekretarza generalnego OECD, ale nie udało mu się uzyskać wystarczającego poparcia, by przejść do kolejnego etapu i na początku tego roku Polska wycofała jego kandydaturę. – To pokazało, że nie jest łatwo obsadzić Polakiem eksponowane stanowisko, bo jesteśmy krajem na tyle dużym, że nie możemy się nie liczyć i zawsze mamy własne zdanie. Ale to, że na niższych szczeblach nas jest tak mało, to duże zaniedbanie – dodaje źródło dyplomatyczne.
Sprawa obsadzenia stanowiska ambasadora przy ONZ jest przedmiotem wewnętrznych rozmów pomiędzy prezydentem, premierem a samym Szczerskim. Ostateczna decyzja jeszcze nie zapadła i zostanie podjęta w centrali Prawa i Sprawiedliwości przy ul. Nowogrodzkiej, ale w tym momencie to najbardziej prawdopodobny scenariusz. Czasu jeszcze jest sporo, bo kontrakt obecnej ambasador Joanny Wroneckiej kończy się w listopadzie.
Po drodze prezydencki minister, który pracuje u boku Andrzeja Dudy od początku objęcia przez niego urzędu prezydenta w 2015 r., ma jeszcze objąć stanowisko szefa powoływanego właśnie Biura Spraw Międzynarodowych w Pałacu Prezydenckim. To nowy pomysł na wzmocnienie roli głowy państwa w polityce zagranicznej. Szczerski wraz z wymianą kadr w Pałacu Prezydenckim przestał być szefem gabinetu Dudy, a został powołany na pełnomocnika odpowiedzialnego za zorganizowanie biura. Biuro ma zacząć działać z końcem kwietnia, ale tak naprawdę kluczowy dla jego działalności będzie czerwiec, kiedy w życie wejdzie nowa ustawa o służbie zagranicznej. Nada ona prezydentowi nowe uprawnienia, w tym możliwość powoływania własnych ambasadorów na placówkach oraz delegowania do pracy u prezydenta pracowników MSZ (pisaliśmy o tym więcej we wtorkowym numerze DGP).
Szczerski był już wielokrotnie typowany na inne stanowiska zarówno w Polsce – ale poza Pałacem Prezydenckim – jak i w zagranicznych instytucjach. Jego nazwisko padało, kiedy zbliżała się rekonstrukcja rządu i szykowana była zmiana na stanowisku ministra spraw zagranicznych. Był też kandydatem na polskiego komisarza w Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen po wyborach europejskich w 2019 r. Kiedy jednak okazało się, że Polsce przypadnie teka rolnictwa, Szczerski zrezygnował i komisarzem został Janusz Wojciechowski. Prezydencki minister ubiegał się też o stanowisko zastępcy sekretarza generalnego NATO Jensa Stoltenberga, ale ten urząd objął z kolei Rumun Mircea Geoană, były minister spraw zagranicznych w Bukareszcie.
Szczerski ma zastąpić w Nowym Jorku Wronecką, wieloletnią doświadczoną dyplomatkę, która została nominowana na to stanowisko jeszcze przez ministra spraw zagranicznych Witolda Waszczykowskiego. To właśnie tę nominację wypominano mu, gdy przygotowywana była rekonstrukcja rządu na początku 2018 r. Chociaż Wronecka była wiceministrem spraw zagranicznych w resorcie Waszczykowskiego, to wcześniej była także asystentką Włodzimierza Cimoszewicza.
Kontrakt obecnej ambasador Joanny Wroneckiej kończy się w listopadzie
Współpraca Grzegorz Osiecki