Proponujemy opozycji rozmowę o przyszłości Polski, chcemy stworzyć "Koalicję 276" - oświadczył na sobotniej konferencji szef PO Borys Budka. Koalicja ta miałaby powstać po wyborach, choć Budka nie wykluczył, że już dziś "pięciu uczciwych" może "przejść na jasną stronę mocy".

276 to - jak wskazywał szef PO - liczba posłów potrzebna do obalenia prezydenckiego weta, by móc realizować zmiany w Polsce.

PO zorganizowała w sobotę w hotelu w Józefowie imprezę programową pod hasłem "Czas na zmiany". Były to dwa wystąpienia - szefa PO Borysa Budki i prezydenta Warszawy, wiceprzewodniczącego PO Rafała Trzaskowskiego.

Z powodu pandemijnych ograniczeń wystąpienia Budki i Trzaskowskiego nawet w samym hotelu można było oglądać tylko na telebimach, zaś na miejscu liderom towarzyszyła tylko bardzo nieliczna grupa działaczy, zaliczana do tzw. grupy trzymającej władzę w PO: Marcin Kierwiński, Cezary Tomczyk, Agnieszka Pomaska i Robert Kropiwnicki.

W swych wystąpieniach Budka i Trzaskowski zaproponowali stworzenie "Koalicji 276", czyli platformy współpracy opozycji: KO, Polski 2050 Szymona Hołowni, Lewicy i PSL. Zaprezentowali też szereg postulatów programowych.

Przedstawiając wyniki trzech sondaży wyborczych, Budka przekonywał, że opozycja jest w stanie wygrać wybory ze Zjednoczoną Prawicą. "Już teraz, gdyby odbyły się wybory, to opozycja miałaby większość. Ale to nie wystarczy. Żeby zmieniać Polskę, żeby spełniać wasze oczekiwania i marzenia, potrzebne jest coś więcej, bo nawet najlepsze pomysły nie będą mogły być zrealizowane, jeżeli w Pałacu Prezydenckim będzie zasiadał główny hamulcowy tych zmian" - przekonywał.

Lider PO wskazywał, że liczba posłów potrzebna do obalenia weta prezydenta to 276. "Czy wyobrażacie sobie zmiany w Polsce, jeżeli ktoś może zawetować np. podstawowe prawa kobiet? Czy wyobrażacie sobie zmiany w Polsce i niezależność wymiaru sprawiedliwości, Polskę obywatelską, dbającą o środowisko, jeżeli ktoś te zmiany będzie mógł wetować? To będzie niemożliwe" - podkreślił.

"Dzisiaj - rozmawiając o +Koalicji 276+ - proponujemy opozycji rozmowę o przyszłości Polski. Nie przesądzamy, w jakich konfiguracjach pójdziemy do wyborów. Ale jesteśmy to wam winni, żeby zbudować takie porozumienie, żeby zbudować taką koalicję, taki program, żebyście byli pewni, że wszystko, o czym dzisiaj mówimy, będzie mogło być zrealizowane" - oświadczył Budka.

Przewodniczący Platformy zastrzegł, że nie chodzi o rozmowę o personaliach, ponieważ one zawsze powodują wzrost emocji. "Nie będziemy się dzisiaj zajmować układaniem list, bo nie tego od nas oczekujecie. Przedstawiliśmy ten obszar, który w ramach +Koalicji 276+ powinien być dla nas wszystkich do zaakceptowania. Będziemy pokazywać dalej. Będziemy rozmawiać o samorządzie, proponując w oparciu o doświadczonych samorządowców nowoczesne rozwiązania" - zapowiedział Budka.

Zaznaczył, że "wybory parlamentarne prawdopodobnie będą jesienią 2023 roku". "Ale jest jeszcze jeden scenariusz i pracujemy również nad nim. Zwróćcie uwagę, że w tej chwili w Polsce, w polskim Sejmie obecna większość ma 234 mandaty. Tak naprawdę potrzeba pięciu uczciwych, pięcioro osób, które przejdą na jasną stronę mocy i wtedy przedterminowe wybory są całkiem realne" - powiedział Budka. "Tak, rozmawiamy z nimi, nie będę tego ukrywał" - dodał.

Lider PO powiedział, że wspólnie z prezydentem Warszawy, wiceszefem PO Rafałem Trzaskowskim prezentuje "najważniejsze filary, które są wspólne dla całej opozycji". "Do nich będziemy zachęcać naszych partnerów" - dodał.

Zapowiedział powołanie na nowo Trybunału Konstytucyjnego i Krajowej Rady Sądownictwa. "Wprowadzimy Centralny Rejestr Jawności, potrzebny jest też niezależny prokurator generalny i specjalny prokurator śledczy, by rozliczyć każdą aferę" - mówił Budka. Zadeklarował też, że PO jest gotowa na wybory.

Z kolei Rafał Trzaskowski zapowiedział od poniedziałku zbiórkę podpisów pod obywatelskim projektem dot. likwidacji TVP Info i abonamentu RTV, ponieważ - jak mówił - "wybieramy prawdę i równe warunki w wyborach". Inne propozycje, o których mówił, to likwidacja Funduszu Kościelnego i zastąpienie go odpisem podatkowym, a także zmiana konstytucji, tak by umożliwić obywatelom odwołanie posła czy senatora.

Przekonywał też, że Polska musi wydawać więcej pieniędzy na służbę zdrowia, bo jesteśmy pod tym względem na szarym końcu w Europie. Trzaskowski zapowiedział, że w pierwszym roku po objęciu władzy PO przeznaczy na ochronę zdrowia 6 proc. PKB, a w kolejnym 7 proc.

Prezydent Warszawy przekonywał też, że za rządów PiS "państwo w każdej dziedzinie jest słabsze", a wręcz się załamało. "I dzisiaj to, że rządzący wyprowadzają kobiety na ulice i nas wszystkich na ulice, to jest przyznanie się do kapitulacji. Oni się przyznają, że nie są w stanie tym państwem rządzić. I dzisiaj nie możemy czekać, musimy doprowadzić do tego, żeby jak najszybciej zmienić tę złą władzę" - przekonywał Trzaskowski.

Budka ocenił, że rząd m.in. "oblał egzamin" w walce z pandemią COVID-19. Prezentując rozmaite dane dotyczące gospodarki czy demografii, podkreślał m.in., że zeszły rok był najgorszy pod względem śmiertelności w Polsce od czasu II wojny światowej. "Blisko pół miliona istnień, blisko pół miliona ludzi zmarło w Polsce. Dlaczego? Dlatego, ze rząd nie potrafił zabezpieczyć ich życia i zdrowia" - ocenił lider PO. "W trudnych czasach Polacy nie mogli liczyć na wsparcie państwa" - zaznaczył polityk.

Rządzącym wytknął też "chaos w edukacji" oraz to, że zostawili przedsiębiorców samych sobie. "Zwróćcie uwagę na to, ostatnie miejsce Polski, to jest wasza ocena. To nie jest ocena polityków czy ekspertów. Tak mówią Polacy. Ostatnie miejsce, jeżeli chodzi o walkę rządu z epidemią" - wskazał Budka. Jedno z najgorszych miejsc w Europie Polska zajmuje też - jak przekonywał - pod względem deficytu finansów publicznych. "Tak, rząd oblał egzamin" - podsumował szef Platformy.