Przeliczenie wyników badania United Surveys dla DGP i RMF FM na mandaty pokazuje, że jedyna możliwa większość rządowa w takim układzie to KO, Polska 2050 oraz Lewica, które łącznie miałyby 260 mandatów.

I badanie, i wynikający z niego podział mandatów wskazują na rosnącą rolę Szymona Hołowni i jego ugrupowania. Choć Hołownia nie próbował startu w wyborach parlamentarnych, to teraz chce zbudować swoje parlamentarne zaplecze poprzez transfery. – Mamy różne możliwości kolejnych przejść posłów innych partii, ale nie chcemy działać pochopnie – mówi polityk z jego ugrupowania. Celem lidera Polska 2050 jest teraz stworzenie koła poselskiego i domaganie się na tej podstawie równoprawnego traktowania w Sejmie. Na razie jednak Szymon Hołownia ma dwójkę posłów i jednego senatora. Jak słyszymy od przedstawicieli Polski 2050, w tym tygodniu podjęta zostanie próba zarejestrowania koła. Ale ze strony PiS pada twarde „nie”, gdyż – jak podkreśla wicemarszałek Ryszard Terlecki – potrzeba do tego trójki parlamentarzystów. W tej sprawie toczy się spór. – W ostateczności pojawi się u nas kolejny poseł, ale na razie poczekamy i zobaczymy, co się wydarzy – mówi polityk z Polska 2050. W tym tygodniu nie przewiduje kolejnych transferów, choć „polowanie” na kolejnych chętnych trwa – zarówno w Sejmie, jak i Senacie. Wcześniej ugrupowaniu Hołowni udało się ściągnąć posłankę Lewicy Hannę Gill-Piątek, senatora Jacka Burego (startował z list KO) i Joannę Muchę z Platformy Obywatelskiej. Ten ostatni transfer wywołał konfuzję w PO, która obchodzi 20 lat istnienia. Lider ugrupowania Borys Budka dowiedział się o odejściu Muchy z mediów. W partii trwa wewnętrzna dyskusja, jak się pozycjonować w najważniejszych kwestiach. Sytuacji nie ułatwia dawny lider Platformy Donald Tusk, co do którego nie ma pewności, czy zamierza zaangażować się w politykę krajową. Gdyby tak się stało, to mierzyłby raczej w pozycję lidera całej opozycji i przywódcy frontu anty-PiS, a nie grał o powrót na dawne miejsce.
Szymon Hołownia na razie postępuje odwrotnie, niż robiły to wszystkie inne świeże ugrupowania na polskiej scenie. Zamiast frontalnego ataku w wyborach parlamentarnych – jak Nowoczesna czy Ruch Palikota – nastawił się na długi marsz. Wybory odbędą się w 2023 r., do tego czasu musi utrzymać aktywność i rozbudowywać struktury. I dozować program. Od 28 stycznia zacznie się cykl debat programowych, które mają być podstawą do opracowania programu. Pierwsza ma dotyczyć relacji państwo–Kościół, czyli kwestii, która dla ugrupowania liczącego na centrowych wyborców może się okazać kłopotliwym tematem.
PiS nie zamierza ułatwiać życia nowej formacji. – Nawet jak będzie miał koło, nie powinien liczyć, że będziemy traktowali go jak resztę ugrupowań. W przeciwieństwie do Lewicy czy Konfederacji nie zdobył politycznego mandatu w drodze wyborów – mówi polityk PiS. Nowe ugrupowanie nie może liczyć na taryfę ulgową ze strony PiS, ale także PO, bo jak przyznają przedstawiciele tych partii, w ich interesie jest maksymalne osłabienie Hołowni. Oba ugrupowania korzystają na bipolarnym podziale sceny politycznej. Inną teorię ma przedstawiciel Polski 2050. – PiS chce dobić rozchwianą Koalicję Obywatelską, której skutecznie podbieramy ludzi, a następnie weźmie się za nas – przekonuje.
Obóz rządowy jest dalej rozliczany z efektów polityki pandemicznej, dlatego w ostatnim okresie ucichły wewnętrzne spory, ale nie zostały wygaszone. Premier Mateusz Morawiecki ma wkrótce przedstawić propozycję polityki Nowego Ładu, czyli społeczno-gospodarczego otwarcia po pandemii. Ma się on opierać m.in. na transferach z unijnego budżetu i Funduszu Odbudowy. Ale przeciwko temu ostatniemu zamierza w Sejmie zagłosować Solidarna Polska. Co może być powodem pierwszego otwartego zgrzytu w obozie rządowym w tym roku.