Spółka PKP Polskie Linie Kolejowe posiada nie tylko średniej wielkości firmy, które zajmują się bieżącym utrzymaniem torów, ale także te większe, które startują w przetargach i coraz częściej je wygrywają. Państwowa spółka zleciła dużą inwestycję niejako sama sobie już kolejny raz, a chodzi o warty 1,6 mld zł kontrakt na modernizację linii z Wawra do Otwocka, czyli ostatniego odcinka trasy z Warszawy do Lublina. 87 proc. akcji spółki Trakcja PKP PLK nabyła w 2022 r. Firma zdobyła potem w przetargach kilka ważnych zleceń od swojego właściciela.

Ponad rok temu zawarła m.in. wartą prawie 1,7 mld zł umowę na przebudowę linii kolejowej w rejonie granicy z Czechami na Śląsku.

Jesienią 2024 r. podpisała też warty 1,2 mld zł kontrakt na przebudowę linii z Kościerzyny do Gdyni.

Zanim PLK przejęła Trakcję, ta ostatnia miała też kontrakty na realizację linii kolejowych w ramach Szczecińskiej Kolei Metropolitalnej.

Ostatnia inwestycja ma jednak opóźnienie, które sięga 5 lat. Wcześniej obie strony prowadziły duży spór w tej sprawie. Przedstawiciele Trakcji wskazywali, że nie mogą realizować dodatkowych, nieprzewidzianych wcześniej robót, przy jednoczesnym utrzymaniu pierwotnie założonej wartości kontraktów, bo byłoby to równoznaczne z działaniem na szkodę spółki. Do porozumienia, które zwiększało wartość wynagrodzenia, doszło już po przejęciu Trakcji przez PKP PLK.

Do prawie półtorarocznego opóźnienia doszło także przy innej inwestycji realizowanej przez tego wykonawcę – przebudowie odcinka linii Warszawa–Lublin położonego bliżej centrum stolicy. Stefan Bekir Assanowicz, prezes Trakcji, mówi DGP, że ten poślizg – podobnie jak inne zdarzające się opóźnienia – wynika z trudności realizacyjnych – głównie w czasie usuwania kolizji z instalacjami. – To np. konieczność przesunięcia linii o napięciu 110 tys. woltów, co wymaga żmudnego uzgodnienia z PGE. Przez ciągnące się ustalania, kiedy można zamykać główną linię, prace mogą się opóźniać o trzy, cztery miesiące – zaznacza. Do PKP PLK należą jeszcze cztery spółki wykonawcze, m.in. Dolkom czy Zakład Robót Komunikacyjnych DOM, które też startują w przetargach na inwestycje i je wygrywają. Dodatkowo spółka Centralny Port Komunikacyjny wiosną 2023 r. kupiła pakiet kontrolny akcji innego znaczącego wykonawcy – Torpolu. W branży budowlanej słyszymy, że państwowi wykonawcy zgarniają coraz więcej zamówień. W tym roku przejęli już prawie połowę kontraktów PKP PLK. Udział w zleceniach zbliża się do jednej piątej.

Państwowi wykonawcy zgarniają coraz więcej zamówień. W tym roku przejęli już prawie połowę kontraktów PKP PLK

Damian Kaźmierczak, wiceprezes Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa, przyznaje, że z punktu widzenia bezpieczeństwa w razie wojny zasadne jest, aby państwo utrzymywało pewien udział w wybranych spółkach budowlanych. – Trudno jednak uzasadnić konieczność posiadania akcji aż w 6 podmiotach działających na rynku kolejowym, w tym w dwóch spółkach notowanych na giełdzie. Taka nadmierna obecność państwa zakłóca konkurencję, która i tak jest ponadprzeciętnie silna w porównaniu z innymi segmentami branży budowlanej – mówi Damian Kaźmierczak.

Na wtorkowej konferencji prasowej po podpisaniu kontraktu na przebudowę torów do Otwocka o te kontrowersje zapytaliśmy ministra infrastruktury Dariusza Klimczaka. Sam nie chciał odpowiedzieć, tylko poprosił o to Piotra Wyborskiego, szefa PKP PLK. Ten stwierdził, że posiadanie własnych spółek wykonawczych nie tylko pozwala na bieżące utrzymanie infrastruktury, lecz także jest korzystne w sytuacji, w której dotychczasowy wykonawca zejdzie z placu budowy. Już kilka razy w takich sytuacjach PKP PLK ratowała się swoimi firmami. Tak było chociaż na innych odcinkach trasy Warszawa–Lublin czy koło Szczecina. – Dodatkowo skala inwestycji rośnie. W latach 2025–2026 ogłosimy przetargi o łącznej wartości ok. 36 mld zł – o 6 mld zł więcej niż zapowiadaliśmy. Żeby móc te wszystkie inwestycje wykonać, musimy mieć odpowiednio dużą bazę firm, które podejmą się zadań – mówi Wyborski.

Prywatni wykonawcy narzekają jednak, że spółka PKP PLK warte ok. 2 mld zł rocznie roboty utrzymaniowe zleca niemal wyłącznie swoim wykonawcom bez przetargu. Piotr Kledzik, prezes firmy Porr Polska, mówi, że przejęcie przez państwo przed kilku laty Trakcji i Torpolu było dobrym ruchem, bo pozwoliło to uniknąć im upadłości. – Kiedy jednak obie firmy udało się wyprowadzić na prostą, powinno się na giełdzie zbyć pakiet kontrolny akcji – zaznacza. Tego PKP PLK robić nie zamierza. ©℗