Nowoczesna złożyła w środę wniosek o odwołanie posła PiS Stanisława Piotrowicza z funkcji szefa sejmowej komisji sprawiedliwości i praw człowieka; domaga się także, aby złożył on mandat poselski - poinformowała w środę posłanka Nowoczesnej Kamila Gasiuk-Pihowicz.

Wniosek o odwołanie Piotrowicza Gasiuk-Pihowicz złożyła na posiedzeniu sejmowej komisji sprawiedliwości. "Mamy wątpliwości co do prawdomówności posła Piotrowicza, jak wynika z doniesień medialnych, a przeczą temu choćby dokumenty z IPN" - dodała. Wniosku posłanki nie głosowano, bo - ze względów proceduralnych - nie jest to możliwe na posiedzeniu, na którym taki wniosek został złożony.

Na wcześniejszej konferencji prasowej posłanka argumentując złożenie wniosku podkreślała, że działalność posła Piotrowicza jako szefa komisji sprawiedliwości i praw człowieka "od samego początku budziła liczne wątpliwości". Jak dodała, z doniesień medialnych wynika, że Piotrowicz doprowadził do tego, że w 2001 zostało umorzone postępowanie ws. księdza z Tylawy oskarżonego o pedofilię, który następnie został za pedofilię skazany.

Posłanka podkreśliła też, że z doniesień medialnych wynika, iż Piotrowicz "minął się z prawdą, jeśli chodzi o jego rolę, co do oskarżania opozycjonistów w czasie stanu wojennego". "Przypomnijmy także, że pan poseł Piotrowicz jako członek PZPR tuż po zakończeniu stanu wojennego został odznaczony za zasługi przez komunistyczne władze" - zauważyła.

Według niej oznacza to, że Piotrowicz świadomie wprowadził opinię publiczną w błąd co do swojej roli w stanie wojennym. "Powyżej wskazane okoliczności są wystarczające do tego, by poseł Piotrowicz sam stanął na wysokości zadania i w poczuciu elementarnej sprawiedliwości złożył swój mandat" - podkreślił Gasiuk-Pihowicz.

Wnioski ws. Piotrowicza mają trafią także do komisji etyki poselskiej - dodała. Wniosek do komisji etyki Nowoczesna złoży także ws. posła PiS Bogdana Rzońcy. Posłanka podkreśliła, że z doniesień medialnych wynika także, iż minął się on z prawdą, co do oceny działalności Piotrowicza w czasie stanu wojennego.

Na początku grudnia przed głosowaniami ws. projektu PiS dot. przepisów o organizacji Trybunału Konstytucyjnego posłowie opozycji pytali Piotrowicza, który był sprawozdawcą projektu, o działacza "S" Antoniego Pikula. Krzysztof Brejza (PO) podkreślał, że Piotrowicz twierdził, że w sprawie Pikula nie ma jego nazwiska. Brejza pokazał fotokopię fragmentu maszynopisu z podpisem - jak mówił - Piotrowicza pod aktem oskarżenia przeciwko działaczowi opozycji.

Piotrowicza bronił Bogdan Rzońca. Jak mówił, rozmawiał z Pikulem, który jest jego sąsiadem, a obecnie także wiceburmistrzem Jasła. "Ze słów Pikula wynika, że postawa pana posła Piotrowicza, wtedy prokuratora, była jedynym sposobem na uchronienie go przed więzieniem" - argumentował.

Pikul zaprzeczył temu. W TVN24 powiedział: "To jest absolutna nieprawda, ponieważ pan Piotrowicz żadnej pomocy tak mnie, jak i innym osobom związanym z Solidarnością, w tym czasie, nie udzielał". "Posłużył się moją osobą (Rzońca) w niecnej sprawie, tak mu powiem. Stosować kłamstwa w takim przypadku nie wolno". "Nie wiem co nim (Rzońcą) kierowało. Pewnie poczucie dobrze wykonanej pracy. Normalnie, po ludzki jest mi przykro. Tak nie powinno być"

Pikul mówił też w TVN24, że Piotrowicz "napisał akt oskarżenia w oparciu o te materiały, które zgromadzili funkcjonariusze SB". "Jego działanie wówczas postrzegam ja działanie przeciwko narodowi polskiemu" - dodał. "On prowadził moją sprawę, był moim oskarżycielem jako prokurator. W innym przypadku nie byłby na przeglądaniu papierów, dowodów w mojej sprawie" - podkreślił.

Gasiuk-Pihowicz powiedziała, że PiS zabiera emerytury funkcjonariuszom służb specjalnych, a osobom, które zwalczały opozycjonistów, w czasie stanu wojennego otwiera szeroko drzwi do politycznej kariery. "PiS udaje, że zwalcza kłamców lustracyjnych, podczas gdy osoby, które wygląda na to, że w sposób świadomy wprowadzają w błąd opinię publiczną co do ich roli w czasie stanu wojennego winduje na stanowiska prominentnych polityków PiS-u" - podkreśliła posłanka Nowoczesnej.

Jak dodała dziwi się, dlaczego przeciwko dalszej działalności posła Piotrowicza nie protestują konserwatywni politycy PiS-u jak wicepremier, minister nauki i szkolnictwa wyższego Jarosław Gowin, wicepremier, minister rozwoju i finansów Mateusz Morawiecki.

"Czy im nie przeszkadza rola, jaką w ich partii w tej chwili pełni pan poseł Piotrowicz, były prokurator ze stanu wojennego, zwalczający opozycję. Czy konserwatystom z PiS-u nie przeszkadza to, że w jednej ławie zasiadają z człowiekiem, który podczas stanu wojennego zwalczał opozycję?" - pytała Gasiuk-Pihowicz.

Sam Piotrowicz w środę podczas posiedzenia sejmowej komisji sprawiedliwości w odpowiedzi na zarzuty opozycji dotyczące jego pracy w prokuraturze w latach 80. ocenił, że

zrozumiały jest atak na niego jako tego, który stał się twarzą zaprowadzania ładu konstytucyjnego.

"Zrozumiały jest atak na mnie jako tego, który stał się twarzą zaprowadzania ładu konstytucyjnego, z którym państwo źle się czujecie" - mówił Piotrowicz odnosząc się do wniosku o odwołanie go z funkcji szefa sejmowej komisji sprawiedliwości i praw człowieka i wniosku o to, by udzielił informacji na temat jego pracy w prokuraturze w latach 1980-1989.

(PAP)