Francuskie media ze sceptycyzmem komentują we wtorek deklarację premiera Manuela Vallsa, który pod hasłem: "By zwyciężyło wszystko, co nas łączy", zapowiedział, że jako kandydat na prezydenta zjednoczy wszystkie nurty lewicowe.

Valls staje do zaplanowanych na styczeń prawyborów lewicy, które w rzeczywistości ograniczą się do kandydatów rządzącej Partii Socjalistycznej, pragnących nominacji do przyszłorocznych wyborów na prezydenta.

Dziennik "Le Monde" wybija w tytule artykułu "sceptycyzm wobec zdolności zjednoczeniowych" Vallsa, który we wtorek ma ustąpić ze stanowiska premiera, by kandydować w prawyborach. Według gazety "wielu polityków wątpi", by udało się mu przysłonić bilans jego działań jako premiera.

Dziennik "Le Figaro" przypomina, że jeszcze kilka miesięcy temu premier "orzekł rozwód dwóch (odłamów) lewicy", mówiąc, że nie da się pogodzić "lewicy socjaldemokratycznej i antyglobalistycznej". W specjalnych programach francuskich radiostacji i telewizji dziennikarze oraz politycy zastanawiali się nad "nową postawą", jaką przyjął w poniedziałek Valls, ogłaszając swoją kandydaturę.

Debatujący w studio BFMTV ubolewali nad przyjętą przez Vallsa "postawą kameleona", ale przyznawali, że ma on wybór między niepasującą do niego "maską łagodnego mediatora" i "odpychającym wyborców nieprzejednaniem".

Według tygodnika "Le Point" Valls to "człowiek, któremu się spieszy" i który "posuwa się zygzakami".

Z kolei znany we Francji publicysta ekonomiczny Nicolas Beytout, wymieniając nazwiska kandydatów lewicy głoszących sprzeczne ze sobą idee, stwierdza w dzienniku "L’Opinion", że "na ruinach pozostawionych przez (prezydenta) Francois Hollande’a" Valls ma na "odbudowanie lewicy" "przestrzeń nie większą niż mysia dziurka". "Jest on co prawda jedynym (spośród kandydatów lewicowych), który ma pełne doświadczenie sprawowania władzy, ale jest również jedynym, który będzie musiał się z niej rozliczać".

Już rozlicza się kandydata Vallsa w komunistycznym dzienniku "L'Humanite", stwierdzając, że jako premier "zrobił wszystko, by uniemożliwić prawdziwy wybór społeczny, który podważy kapitalistyczne dogmaty". "Solidarność, postęp społeczny, równość, braterstwo i nawet wolność są nieobecne w jego jadłospisie" - ocenia gazeta.

Z kolei tygodnik "Le Capital" pyta w tytule, czy "Manuel Valls jako kandydat przyzna się do swych liberalnych pomysłów". Przypomina, że w różnych momentach swej politycznej kariery miał on zamiar wydłużyć tygodniowy czas pracy, zlikwidować opłacane przez państwo stanowiska pracy dla młodych ludzi, znieść podatek od zamożności i podnieść wiek emerytalny.

Prawie we wszystkich komentarzach pada diagnoza tego, co w rozgłośni France Info nazwano "ciężką chorobą francuskiej lewicy", formułowane jest przypuszczenie, że socjalista, który wygra prawybory, skazany jest na nieuchronną klęskę w kwietniowych wyborach prezydenta.

Działacze socjalistyczni pocieszają się, przypominając, że przed pierwszą turą prawyborów prawicy "nikt by grosza nie postawił" na Francois Fillona, który "triumfalnie wygrał drugą turę i jest kandydatem na prezydenta".

Z Paryża Ludwik Lewin (PAP)