Posłowie rządzącego ugrupowania są zarazem za odrzuceniem omawianego równocześnie projektu Nowoczesnej zakładającego całkowite zniesienie podatku handlowego. Wcześniej takie właśnie decyzje w sprawie obu projektów rekomendowała izbie sejmowa komisja finansów.
Sejm zajął się tymi projektami, bo w połowie września Komisja Europejska wszczęła postępowanie w sprawie obowiązującego od początku tego miesiąca w Polsce podatku od handlu detalicznego i wezwała Polskę do zawieszenia jego stosowania. Zdaniem Brukseli jego konstrukcja może faworyzować mniejsze sklepy, co może być uznane za pomoc publiczną. Po tej decyzji resort finansów zawiesił pobór podatku od handlu detalicznego w obecnej formie, zapowiedział jednocześnie prace nad projektem ustawy o podatku od handlu wielkopowierzchniowego według innej formuły.
Obecnie obowiązywanie podatku jest zawieszone jedynie na podstawie rozporządzenia. To rozwiązanie tymczasowe, bo na jego podstawie podatnicy np. nie są zwolnieni z obowiązku złożenia deklaracji o wysokości podatku. Rządowy projekt ustawy zawieszający podatek do 1 stycznia 2018 roku zwalnia ich z tego obowiązku.
Artur Soboń (PiS) podczas wtorkowej debaty polemizował ze stanowiskiem KE, twierdząc, że podatku od sprzedaży detalicznej w kształcie, jaki wynika z zakwestionowanej ustawy nie można uznać za pomoc publiczną. Wyraził nadzieję, że Komisja Europejska zmieni zdanie lub taką właśnie decyzję podejmie w tej sprawie Trybunał Sprawiedliwości UE. Na razie, przekonywał, trzeba podatek zawiesić.
Izabela Leszczyna (PO), była wiceminister finansów, po raz kolejny krytycznie wypowiedziała się o podatku handlowym. Przekonywała, że "nakładanie nowych podatków to nie uszczelnianie systemu podatkowego".
Jej zdaniem podatek od handlu to "jeden z wzorcowych przykładów niekompetencji, a nawet ignorancji" rządu PiS. Przestrzegała, że "z pieniędzy podatników" trzeba będzie zapłać teraz za proces przed Trybunałem Sprawiedliwości UE, który rząd i tak przegra. Stąd należy z podatku zrezygnować.
Podobne stanowisko prezentowała Paulina Hennig-Kloska (Nowoczesna), która zarazem rekomendowała projekt jej klubu, przewidujący całkowite zniesienie podatku handlowego. Jej zdaniem "ustawa o podatku handlowym to bardzo dobre streszczenie tych 12 miesięcy rządu", bo podatek handlowy jest szkodliwy dla polskiej gospodarki, a płacić go będą przede wszystkim dostawcy do sieci handlowych i klienci, a nie właściciele sieci. "Najbardziej o swój dalszy byt martwią się nie zagraniczne sieci handlowe, tylko polskie, bo dla nich największym zagrożeniem byłby ewentualny liniowy podatek handlowy" - mówiła.
Jej zdaniem "żadnej progresji nie uda się w Polsce wprowadzić", a jedynym realny może okazać się właśnie podatek o jednolitej stawce.
Ta kwestia wracała w pytaniach posłów. Niektórzy z nich pytali przedstawiciela resortu finansów, czy rząd przygotowuje nowy projekt, bez kwoty wolnej, ze stawką 1,2 proc. Podobny projekt został przedstawiony na ostatnim posiedzeniu zespołu ds. przedsiębiorczości i patriotyzmu ekonomicznego, jako poselski. Jego autorem jest szef tego zespołu Adam Abramowicz (PiS).
Podatek, według tej propozycji, skonstruowany byłby w ten sposób, że wszystkie podmioty handlowe płaciłyby co miesiąc zaliczkę w wysokości 1,2 proc. obrotu. Jednak zaliczki te byłyby wliczone do rocznego rozliczenia podatkowego PIT lub CIT. Jeżeli okazałoby się, że wpłacając zaliczki handlowiec zapłacił mniej - dopłacałby.
Wiceminister finansów Wiesław Janczyk odpowiadał posłom, że nie ma żadnego gotowego projektu, nie ma decyzji rządu w tej sprawie, "nie pojawiły się też wersje, które byłyby na dzisiaj uzgodnione". Przekonywał zarazem, że "rozmawiać w tej materii warto", bo wśród handlowców jest zapotrzebowanie na uregulowanie tej sfery i zrównanie szans wszystkich podmiotów na rynku.
Janczyk zwracał też uwagę, że Komisja Europejska nie wydała jeszcze ostatecznej decyzji w sprawie polskiego podatku handlowego i może je zmienić, a w razie czego jest możliwość skargi do Trybunału Sprawiedliwości UE. Rząd nie wycofuje się więc z planu dochodów z podatku handlowego w budżecie na 2017 rok, bo są one relatywnie niewielkie i w razie czego można będzie je uzyskać z innych źródeł - mówił.
Zawieszone przepisy o podatku od sprzedaży detalicznej weszły w życie 1 września 2016 r. Nakładały one na podatników tego podatku obowiązek złożenia deklaracji podatkowej o wysokości podatku, a także obliczenia i wpłacenia podatku na rachunek urzędu skarbowego – po raz pierwszy w terminie do 25 października.
Ustawa o podatku od sprzedaży detalicznej wprowadza dwie stawki podatku od handlu: 0,8 proc. od przychodu między 17 mln zł a 170 mln zł miesięcznie i 1,4 proc. od przychodu powyżej 170 mln zł miesięcznie. Kwotę wolną od podatku ustalono w skali roku w wysokości 204 mln zł. Według założeń rządu w przyszłym roku podatek ten miał przynieść budżetowi 1,6 mld zł wpływów.