Na przejściu w Terespolu będą lepsze warunki dla przybyszów z Tadżykistanu i Czeczenii. A potrzebny jest nadzór nad funkcjonariuszami SG. Lepszy nadzór nad pracą pograniczników i poprawa warunków kontroli granicznej – to pierwsze efekty kontroli rzecznika praw obywatelskich na przejściu granicznym w Terespolu. O tym, jak drastycznie wzrosła liczba proszących o ochronę prawną cudzoziemców, którym właśnie tam bezprawnie odmawia się wjazdu do Polski, piszemy w DGP od kilku miesięcy.
11 sierpnia pracownicy Biura Rzecznika Praw Obywatelskich postanowili sprawdzić sytuację na przejściu granicznym w Terespolu. BRPO chciało zbadać masowo napływające skargi cudzoziemców, głównie z Czeczenii, ale także z Tadżykistanu, którym polska Straż Graniczna odmawia wjazdu mimo deklarowanej chęci wystąpienia o status uchodźcy. Tego dnia granicę próbowało przekroczyć 436 cudzoziemców (połowa to dzieci). 406 z nich odmówiono wjazdu. Pracownicy RPO uczestniczyli przy rozmowach z 79 osobami. Spośród pięciu rodzin, które na ich oczach prosiły o pomoc i ochronę, do Polski wpuszczono jedną.
Sierpniowa kontrola przynosi już pierwsze efekty. – Po naszej wizytacji komendant główny SG wystąpił do wojewody, który jest właścicielem infrastruktury przejścia, o jego lepsze wyposażenie, by poprawić warunki odpraw i by można było wyznaczyć dodatkowe pomieszczenia do rozmów z cudzoziemcami. Obecnie, gdy dziennie jest odprawianych nawet 400 osób, nie mają one szans na prywatność – mówi nam Marcin Sośniak z zespołu ds. równego traktowania BRPO. – Komendant twierdzi, że rozmowy przeprowadzane z cudzoziemcami na temat powodów ich przyjazdu do Polski nie są w żaden sposób manipulowane, odpowiedzi nie są sugerowane, a cudzoziemcy mają pełną swobodę wypowiedzi. Z naszych obserwacji wynika jednak, że przydałby się silniejszy mechanizm kontrolny, np. dokładniejsze dokumentowanie takiej rozmowy – dodaje.
Według Sośniaka sama poprawa infrastruktury to za mało. – Szykujemy wystąpienie do MSWiA w sprawie sytuacji w Terespolu, a także na temat ewentualnych zmian na styku dwóch ustaw: o cudzoziemcach i o udzielaniu cudzoziemcom ochrony na terytorium RP. Nie wszystko jest tu dostatecznie dobrze uregulowane. Istnieje ryzyko, że prawa osób próbujących przekroczyć granicę w poszukiwaniu ochrony nie są odpowiednio zabezpieczane – tłumaczy Sośniak.
Sytuację cudzoziemców, którzy tygodniami próbują się przedostać z białoruskiego Brześcia do Terespola, licząc, że w końcu (rekordziści próbują nawet po kilkadziesiąt razy) uda im się wjechać do Polski, coraz uważniej obserwują organizacje pozarządowe. Polska Fundacja Międzynarodowa Inicjatywa Humanitarna organizuje właśnie zbiórki odzieży i leków, by pomóc Czeczenom, którzy z domów wyjechali latem, a na Białorusi spotkała ich już jesień.
Podobne zbiórki organizują też białoruscy obrońcy praw człowieka. Sfrustrowani działaniami polskiej Straży Granicznej działacze dążą do nagłośnienia problemu na arenie międzynarodowej, licząc, że uda się nakłonić do interwencji struktury unijne. Alaksiej Kazluk, współzałożyciel mińskiej organizacji Human Constanta, która pomaga w Brześciu Czeczenom, przyjechał w tym celu na niedawną konferencję OBWE ds. praw człowieka, która odbyła się w Warszawie. – Polska Straż Graniczna systematycznie narusza procedurę przyjmowania wniosków o status uchodźcy. System filtrowania uchodźców w Terespolu i działania Straży Granicznej nie tylko naruszają prawo do ubiegania się o taki status, ale i mają charakter okrutnego, poniżającego ludzką godność traktowania. Czeczeńscy uchodźcy na granicy z Białorusią pozostają niewidzialni dla polskich władz – skarżył się Kazluk.
– Funkcjonariusze Straży Granicznej w toku wykonywania wszelkich czynności służbowych mają obowiązek respektowania godności oraz przestrzegania wolności i praw człowieka i obywatela – przekonywała nas niedawno rzecznik Straży Granicznej ppor. Agnieszka Golias. DGP szczegółowo opisywał sytuację na kolejowym przejściu granicznym w Terespolu m.in. w wydaniu z 23 września. Czeczeni, którzy – jak sami nas przekonywali – uciekają z ojczystej republiki przed prześladowaniami, nie czują się bezpiecznie ani w innych niż Czeczenia częściach Rosji, ani na Białorusi. Mińsk ze względów politycznych nigdy w historii nie przyznał statusu uchodźcy obywatelowi Rosji.
Na pięć rodzin, które prosiły o pomoc i ochronę, wpuszczono jedną.