Polska mogła wiele miesięcy wcześniej płacić mniejsze kary za ustawę kagańcową. Ale zbyt późno rząd złożył wniosek

Sąd UE orzekł, że potrącenie Polsce kar przez Komisję Europejską w związku z niezawieszeniem Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego było zgodne z prawem. Od października 2021 r. płaciliśmy w związku z tym po 1 mln euro dziennie. Ale od kwietnia 2023 r. była to połowa tej kwoty. TSUE uwzględnił wtedy, że prezydencka nowela ustawy o Sądzie Najwyższym po części usuwała zarzucane nam nieprawidłowości (likwidowała kwestionowaną Izbę Dyscyplinarną).

Kara za ustawę kagańcową

Nowela ta weszła w życie 15 lipca 2022 r. Warszawa w złożonych skargach przekonywała, że od tego dnia kary nie powinny być w ogóle naliczane lub przynajmniej powinny być niższe. Sąd UE stwierdził jednak, że sami jesteśmy sobie winni. Bo już 15 lipca 2022 r., kiedy zmieniło się prawo, mogliśmy wnieść o obniżenie kary, ale tego nie zrobiliśmy.

„Rzeczpospolita Polska złożyła wniosek o uchylenie lub zmianę postanowienia (…) nie bezpośrednio po wejściu w życie ustawy, lecz dopiero w dniu 10 marca 2023 r.” – podkreślił Sąd UE w uzasadnieniu wyroku.

Nikt nam nie powiedział

Gdyby ten sam wniosek złożono osiem miesięcy wcześniej, zaoszczędzilibyśmy ok. 120 mln euro, czyli ponad 0,5 mld zł. Dlaczego nikt tego nie zrobił? Zapytaliśmy o to Szymona Szynkowskiego vel Sęka, który pełnił funkcję ministra ds. UE od października 2022 r.

– Miałem wówczas okazję rozmawiać o tej sytuacji z prezesem TSUE i to on zasugerował, że tego typu wniosek o obniżenie kar mógłby być przedmiotem rozpatrzenia przez TSUE. Wcześniej nie było takiego precedensu i wydawało nam się oczywiste, że TSUE i KE same z siebie uwzględnią zmianę stanu prawnego – tłumaczy obecny poseł PiS. Jego zdaniem teza o tym, że Polska mogła wcześniej złożyć wniosek, jest „nieuczciwa ze strony instytucji europejskich”. – One wiedziały, że w Polsce zmienił się stan prawny i kara nie powinna być nakładana w pełnym wymiarze – dodaje.

Z kolei poseł KO i wiceszef sejmowej komisji ds. UE w poprzedniej kadencji parlamentu Witold Zembaczyński uważa, że reakcja poprzedniego rządu to „skandal na koszt podatnika”. – To, co zostało podkreślone w wyroku, i kary, które Polska będzie płacić, powinny być jakąś formą regresu adresowane do PiS – dodaje w rozmowie z DGP. ©℗B5