Lech Wałęsa uważa, że bez takich ludzi, jak Elie Wiesel, trudniej będzie „budować jedność europejską”. Żydowski pisarz, twórca terminu Holokaust i laureat Pokojowej Nagrody Nobla zmarł w sobotę w Nowym Jorku.

„Ludzie, którzy rozumieją stare czasy i nowe, którzy przeszli te wielkie tragedie, ci ludzie są potrzebni teraz do budowania i tej jedności europejskiej i globalizacji. To są ludzie, którzy mają dowody. Oni sami są dowodami i kiedy takich ludzi jest brak, to gorzej będzie nam budować” - powiedział dziennikarzom w niedzielę w Gdańsku Wałęsa, który sam jest laureatem Pokojowej Nagrody Nobla.

Wałęsa podkreślił, że znał osobiście Wiesela. „Jak kiedyś się spotkaliśmy, to mieliśmy podobne zdania” - powiedział b. prezydent.

Przyznał, że śmierć noblisty to strata. „Ale po tamtej stronie też potrzebują prawdopodobnie, więc musimy się jakoś wyrównywać” - oświadczył.

Zapytany, czy jest ktoś, kto mógłby kontynuować misję Wiesela, były prezydent odparł, że „trudno powiedzieć”. „Bo w tym temacie, który robił, był dobry po prostu i nie oglądał się na nikogo, więc czy wychował jakiś następców, to trudno powiedzieć” - dodał Wałęsa.

Elie Wiesel, twórca terminu Holokaust, zmarł w wieku 87 lat. Przeżył niemiecki obóz koncentracyjny Auschwitz; był jednym z najbardziej znanych żydowskich pisarzy. Wielokrotnie angażował się w obronę uciskanych i prześladowanych mniejszości narodowych. Za swoją działalność otrzymał w 1986 roku Pokojową Nagrodę Nobla. W ubiegłym roku otrzymał doktorat honoris causa Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie. Był też uhonorowany Nagrodą Orła Jana Karskiego za "lekcję, jak rozpoznawać absolutne zło Holocaustu".