Nawiązując do sporu w Niemczech o satyrę na prezydenta Turcji Recepa Tayyipa Erdogana, publicysta dziennika "Die Welt" Henryk M. Broder zarzucił w sobotę telewizji publicznej ZDF stosowanie podwójnej miary w ocenie kpin z polityków tureckich i polskich.

W swoim komentarzu Broder podkreśla, że przeciwko autorowi satyrycznego programu o Erdoganie, Janowi Boehmermannowi, toczy się śledztwo, a dyrektor ZDF Thomas Bellut usunął krytykowaną audycję z internetowego archiwum i - co więcej - przeprosił stronę turecką.

Broder przypomina też, że kanclerz Angela Merkel w rozmowie telefonicznej z premierem Turcji Ahmetem Davutoglu uznała wiersz odczytany przez Boehmermanna podczas programu "Neo Magazin Royal" za "świadomie obraźliwy". Część niemieckim mediów też uznała audycję za "paszkwil" obrażający Erdogana.

Człowieka, który "jest despotą, gnębi własny naród, zamyka do więzień dziennikarzy i grozi swoim przeciwnikom odebraniem obywatelstwa" mielibyśmy nie obrażać tylko dlatego, że właśnie on "załatwia za nas czarną robotę na południowej flance UE?" - pyta Broder.

Zdaniem publicysty potraktowanie Boehmermanna przez władze i telewizję jest "bezprecedensowe". "Pani kanclerz prowadzi nas prosto do nowej NRD" - pisze Broder.

Publicysta "Die Welt" krytykuje szefa ZDF, który w rozmowie z ambasadorem Turcji wyraził ubolewanie z powodu "zranienia uczuć tureckich telewidzów". W rzeczywistości Bellut przepraszał za zranienie uczuć "człowieka, który uważa, że stoi ponad krytyką" - pisze Broder.

Publicysta zarzuca dyrektorowi ZDF, że nie zareagował, gdy w podobnym przypadku kilka miesięcy temu w audycji ZDF "Śpiewająca i roześmiana Moguncja" niewybrednie kpiono z PiS i Jarosława Kaczyńskiego w kontekście śmierci w katastrofie w Smoleńsku jego brata Lecha Kaczyńskiego.

"Podczas występu (satyryka) Larsa Reichowa, Thomas Bellut siedział w pierwszym rzędzie na sali, miał na głowie błazeńską czapeczkę i doskonale się bawił" - pisze Broder.

"Die Welt" zaznacza, że znieważanie pamięci zmarłych jest w Niemczech karalne. "Ponieważ jednak ani polski prezydent, ani polski ambasador nie interweniowali w ZDF, Thomas Bellut nie widział powodu, by wyrazić ubolewanie z powodu zranionych uczuć. Skargi telewidzów zbył Bellut krótkim listem" - zauważył publicysta "Die Welt".

Między Turcją a Niemcami trwa od kilku tygodni ostry spór wywołany wyemitowaną w połowie marca przez ZDF satyryczną audycją "Extra 3" będącą krytyką polityki prezydenta Turcji, w szczególności represji wobec dziennikarzy oraz korupcji władz.

Protesty władz tureckich sprowokowały niemieckich satyryków do dalszych, jeszcze ostrzejszych kpin z Erdogana. Audycja Boehmermanna, w szczególności jego wiersz o prezydencie Turcji, był jednym z elementów tej kampanii.

W spór włączyła się Merkel przyznając w rozmowie telefonicznej z premierem Turcji, że wiersz satyryka miał na celu obrazę prezydenta. Ankara odgrywa kluczową rolę w polityce migracyjnej niemieckiej kanclerz. Niemieckie media uważają, że szefowa rządu zdecydowała się na publiczną krytykę utworu satyrycznego, aby "udobruchać" tureckie władze.

Boehmermann otrzymał w piątek prestiżową nagrodę telewizyjną Grimme-Preis. Satyryk nie wziął udziału w uroczystości rozdania nagród, która odbyła się w Marl w Nadrenii Północnej-Westfalii. Na Twitterze napisał, że jest "wstrząśnięty" reakcjami na swój krytyczny materiał o Erdoganie i prosił o zrozumienie dla decyzji o odmowie przyjazdu na galę.