Grecja zostanie sparaliżowana przez strajk powszechny. Protest przeciwko reformie emerytalnej, którą ma przeprowadzić rząd Aleksisa Tsiprasa i której domagają się wierzyciele, organizują związki zawodowe zarówno państwowego, jak i prywatnego sektora.

Łatwiej byłoby wyliczyć grupy zawodowe, które nie będą uczestniczyć w strajku 4 lutego, ponieważ w proteście przeciwko zamianom w systemie emerytalnym i podatkowym wezmą udział między innymi: urzędnicy państwowi, lekarze i pielęgniarki, nauczyciele, taksówkarze, kierowcy ciężarówek, prawnicy i notariusze. Zamknięte będą stacje benzynowe, muzea, część aptek, banków, sklepów, restauracji, a nawet cukierni. Komunikacja miejska będzie jeździć jedynie w określonych godzinach, a pociągi - wcale.

Odwołanych zostanie wiele lotów linii lotniczych Olympic Air, natomiast promy nie wypłyną z portów przez najbliższe dwie doby. Do masowych manifestacji w centrum Aten i Salonik przyłączą się także rolnicy, którzy od kilkunastu już dni blokują drogi w całym kraju.

Reforma emerytalna w Grecji jest jednym z głównych warunków, które stawiają wierzyciele. Jej ostateczna wersja jest obecnie negocjowana w Atenach.
Główna manifestacja w centrum Aten rozpocznie się o godz.10, a pół godziny wcześniej zgromadzi się ruch „PAME”.