Wraca sprawa domniemanego współudziału Polaków w Holokauście. Temat poruszył rzecznik waszyngtońskiego Muzeum Holokaustu na stronie internetowej placówki.

Andrew Hollinger we wpisie z 1 maja odnosi się do słów szefa FBI o nazistowskich mordercach i ich "wspólnikach z Niemiec, Polski, Węgier i wielu innych miejsc". Jak pisze, choć Polska była poddana brutalnej okupacji, wielu obywateli współuczestniczyło w likwidacji Żydów. Planując na przykład budowę obozów śmierci, naziści korzystali między innymi z pomocy polskich sił zbrojnych i kolejarzy, a także osób do pilnowania gett i deportacji Żydów do obozów. Ponadto, niektórzy obywatele pomagali w identyfikacji, denuncjacji i odnajdywaniu ukrywających się Żydów i aktywnie uczestniczyli w plądrowaniu ich majątków. Oprócz tego mieszkańcy miasteczek wschodniej Polski przeprowadzali pogromy i mordowali żydowskich sąsiadów, między innymi w Jedwabnem koło Łomży.

Hollinger podkreśla, że w Europie bez zakrojonej na szeroką skalę współpracy z innymi krajami, naziści nie mogliby wymordować sześciu milionów osób w cztery lata. Dodaje, że jeszcze przed II Wojną Światową w Polsce rósł poziom antysemityzmu, a władze podejmowały różne działania, których celem było wykluczenie Żydów z kluczowych sektorów społeczeństwa. Niektórzy polscy politycy wzywali do masowej emigracji tej mniejszości z Polski. Rzecznik Muzeum Holokaustu przyznaje, że w Polsce istniał ruch oporu przeciwko nazistom, jednak rzadko jego celem było pomaganie Żydom. Choć wiele osób ryzykowało życiem, by ich ratować, stanowili niewielką mniejszość - dodaje. Przyznaje jednak, że takie organizacje jak Żegota pomagały w ukrywaniu Żydów, choć groziła za to kara śmierci. Podkreśla również, że w czasie okupacji zginęło co najmniej 2,5 miliona polskich obywateli, nie będących pochodzenia żydowskiego. Polski MSZ na razie nie komentuje wpisu rzecznika Muzeum Holokaustu.