Czwarta rocznica rewolucji, która obaliła wieloletniego prezydenta Hosniego Mubaraka przyniosła krwawe skutki. Do protestów i starć z policją dochodzi zarówno w stolicy kraju Kairze, jak i w innych miastach, między innymi Aleksandrii.

Zamieszki wybuchły mimo zaostrzonych środków bezpieczeństwa. W Kairze zablokowano dostęp do Placu Tahrir, na którym cztery lata temu dochodziło do najgwałtowniejszych demonstracji. Tegoroczne oficjalne obchody rocznicy rewolucji w Egipcie zostały przez władze odwołane. Powodem jest żałoba po niedawnej śmierci saudyjskiego króla Abdullaha.
Od czasu rewolucji sytuacja w Egipcie się nie poprawiła, a amia odzyskała władzę. Jej krytycy mówią, że do Egiptu po krótkiej przerwie powróciła era Mubaraka.


Kiedy cztery lata temu ludzie w Kairze wyszli na plac Tahrir i w konsekwencji doprowadzili do obalenia Mubaraka, wszystkim wydawało się, że to początek nowego, lepszego Egiptu. Ale po rewolucji władzę przejęło Bractwo Muzułmańskie, które zamiast podnosić kraj z ruiny, zajmowało się wprowadzaniem kolejnych przepisów związanych z islamem.
W efekcie ludzie znów wychodzili na ulice, a półtora roku temu armia odsunęła islamistów i ponownie przejęła władzę. W ubiegłym roku wybory prezydenckie wygrał dowódca armii i pogromca Bractwa Muzułmańskiego Abdel Fatah as-Sisi.


Islamiści zostali zdziesiątkowani. Wielu z nich siedzi w więzieniach, niektórzy już z wyrokami śmierci. Sam Egipt wciąż znajduje się w gospodarczej zapaści.
Krytycy nowych władz zwracają uwagę, że w kraju łamane są prawa człowieka i wolność słowa. Ale zwolennicy armii podkreślają, że jest już stosunkowo bezpiecznie, a mniejszości religijne, takie jak Koptowie, nie muszą bać się prześladowań.