Umowa na ponad 50 sztuk armatohaubic Krab warta ok. 3 mld zł została podpisana w Kijowie. To największy kontrakt eksportowy polskiej zbrojeniówki od lat.

Przy odpowiedniej amunicji zasięg tych poruszających się na gąsienicach armatohaubic to ok. 40 km. Pierwszy dywizjon, czyli 18 sztuk wraz z wozami towarzyszącymi, trafił do Ukrainy w ostatnim tygodniu, o czym jako pierwsze poinformowało Polskie Radio. Ten sprzęt został przekazany z zasobów Wojska Polskiego, być może częściowo zostanie zrefinansowany przez Unię Europejską.
Tymczasem wczoraj na spotkaniu przedstawicieli rządów Polski i Ukrainy w Kijowie ogłoszono zawarcie kontraktu na sprzedaż kolejnych trzech dywizjonów, czyli najpewniej 56 sztuk wraz z dodatkowymi wozami. Szacunkowa wartość tego kontraktu to ok. 3 mld zł. Dostawy powinny zostać zrealizowane w ciągu kilku–kilkunastu miesięcy, tym razem jest to „normalna” umowa sprzedaży. Za dostawy amunicji najpewniej będą odpowiadać Amerykanie.
Producentem armatohaubic Krab jest wchodząca w skład Polskiej Grupy Zbrojeniowej Huta Stalowa Wola, ale swoje zgody na eksport musiały wyrazić m.in. rządy Korei Południowej i Niemiec. Wszystko dlatego, że podwozia są produkowane na koreańskiej licencji, z kolei w silnikach są niemieckie elementy. Pozyskanie takich zgód wcale nie było oczywiste, co pokazują m.in. problemy Duńczyków z przekazaniem Ukrainie transporterów, w których produkcję byli zaangażowanie Szwajcarzy. Teraz Helweci nie wydali zgody na przekazanie tego typu uzbrojenia.
Nad zawarciem tej podpisanej we wtorek umowy wspólnie pracowali przedstawiciele przemysłu, Ministerstwa Aktywów Państwowych, Ministerstwa Obrony Narodowej i Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Dla polskiego przemysłu obronnego to prawdziwy przełom, ponieważ większych kontraktów eksportowych nie zawieraliśmy od kilkudziesięciu lat. Skorzysta na tym i państwowa Polska Grupa Zbrojeniowa, i prywatna Grupa WB, która dostarcza system kierowania ogniem Topaz. Korzyści są duże. Po pierwsze, HSW i jej poddostawcy na nim zarobią. Po drugie, kilkadziesiąt sztuk krabów zostanie sprawdzonych w boju, a wnioski z tego są zawsze nie do przeceniania. Dzięki nim kolejne sztuki i wersje, które trafią do Wojska Polskiego, będą lepsze. Po trzecie, obecnie na wojnę w Ukrainie patrzy cały militarny świat. Jest to swego rodzaju okno wystawowe dla producentów uzbrojenia, czego najlepszym przykładem niezwykła popularność, jaką zyskały tureckie bezzałogowce TB2 Bayraktar. Być może Ukraina to będzie pierwszy z eksportowych klientów, choć trzeba pamiętać, że za każdym razem zgody będzie musiał wydawać m.in. rząd Korei.
Wydaje się, że takie zgody nie są niemożliwe, ponieważ Polska jest właśnie na kursie zacieśniania kooperacji zbrojeniowej z Koreańczykami. – Nasz partner koreański jest zainteresowany współpracą z Polską. Ta współpraca toczy się od kilku lat. W przypadku armatohaubic Krab musimy zwiększyć charakter współpracy, także jeżeli chodzi o bojowe wozy piechoty – mówił wczoraj minister obrony Mariusz Błaszczak podczas swojej wizyty w Korei. – Jestem zachwycony krajowym bojowym wozem piechoty, który powstaje w Polsce. Ale możliwości produkcji tego wozu są ograniczone w stosunku do potrzeb, jakie ma Wojsko Polskie. Moim zadaniem jako ministra obrony narodowej jest jak najszybsze wyposażenie Wojska Polskiego w tą właśnie broń. A więc w bojowe wozy piechoty i armatohaubice Krab – dodawał polityk.
To może oznaczać, że choć Huta Stalowa Wola najpewniej pod koniec przyszłego roku będzie w stanie rozpocząć produkcję wozów Borsuk, to i tak część tego typu pojazdów dla piechoty kupimy w Korei. Na razie nie jest jasne, w jaki sposób będzie się rozwijać współpraca dotycząca produkcji krabów. ©℗