Zbigniew Ziobro sprzedał jako swoje pomysły, które od dawna krążą w Zjednoczonej Prawicy – twierdzi otoczenie premiera. Tylko że zrobił to tak ostentacyjnie, że popsuł klimat rozmów z Brukselą.
Zbigniew Ziobro sprzedał jako swoje pomysły, które od dawna krążą w Zjednoczonej Prawicy – twierdzi otoczenie premiera. Tylko że zrobił to tak ostentacyjnie, że popsuł klimat rozmów z Brukselą.
Rośnie napięcie w rządzie na tle nierozwiązanego cały czas konfliktu z Komisją Europejską o Krajowy Plan Odbudowy. Zbigniew Ziobro pokazuje, że w rządzie to on jest głównym zwolennikiem twardego kursu i to praktycznie w przeddzień unijnego szczytu w Brukseli, który ma się zająć m.in. cenami energii, w tym promowaną przez Polskę ewentualną korektą systemu ETS.
W wywiadzie dla „Financial Times” Ziobro stwierdził, że jeśli konflikt z UE będzie eskalować, Polska powinna zawiesić wpłaty składki członkowskiej oraz stosować weto, gdy do podjęcia decyzji na unijnym szczeblu wymagana jest jednomyślność. Zapytaliśmy, czy jest to oficjalne stanowisko rządu.
Kancelaria premiera odcina się od tych wypowiedzi. – To nie jest stanowisko rządu, to prywatna opinia ministra Ziobry – powiedział w Polsat News rzecznik Piotr Mueller. Tyle że Ziobro zebrał to, o czym w Zjednoczonej Prawicy dyskutuje się od dawna. Jeszcze we wrześniu pisaliśmy w DGP, że rząd przygotował katalog spraw wymagających jednomyślności, które Polska mogłaby blokować w ramach retorsji.
Mimo to ostatnia aktywność Ziobry w relacjach z Brukselą jest oceniana przez popleczników Mateusza Morawieckiego negatywnie. – Oczywiście, że zrobiliśmy kwerendę spraw do potencjalnego zawetowania, ale różnica między nami a ziobrystami polega na tym, że my to wykorzystujemy w roboczych rozmowach z KE, a oni niestety idą z tym do mediów, także zagranicznych. I to jeszcze w sytuacji, gdy 16 grudnia jest szczyt europejski – wskazuje nasz rozmówca. Przekonuje, że działania Zbigniewa Ziobry mocno usztywniają stanowisko KE wobec Polski. – Niedawno w niemieckim „Handelsblatt” był artykuł, że Bruksela może nam odblokować KPO. Tyle że chwilę wcześniej do Polski przyjechał komisarz Didier Reynders i Zbigniew Ziobro wręczył mu zdjęcia zniszczonej Warszawy. I Reynders stworzył narrację, że w Polsce nie będzie żadnych reform – opowiada.
Inny rozmówca z rządu podkreśla, że pomysłów na ewentualne działania odwetowe wobec Brukseli jest wiele. – Taka kakofonia niczemu nie służy. Prezes Kaczyński ma swoje pomysły, inni też. Myślę jednak, że trzeba się skoncentrować na pomysłach prezesa – ocenia i dodaje, że Zbigniew Ziobro próbuje rozgrywać swojego koalicjanta, a zwłaszcza Mateusza Morawieckiego. – Jest linia pragmatyczna i linia Ziobry, która polega na prowadzeniu twardego sporu z KE. Pytanie tylko, jaki będzie rezultat tego sporu, bo to może dobrze brzmi wśród wyborców ultraprawicowych, ale większość ma inne poglądy – przekonuje.
Tym bardziej że Ziobro ze swoimi deklaracjami wychodzi przed szereg. Bowiem decyzja w tej sprawie nie należy do niego, a do premiera lub całego rządu, ale w ten sposób krępuje swobodę ruchu Morawieckiego w rozmowach z Brukselą. Pytanie także, na ile możliwy jest faktycznie taki ruch ze względów prawnych, w końcu składka jest płacona na podstawie unijnych przepisów ratyfikowanych przez Polskę. Jak zwraca uwagę konstytucjonalista dr hab. Ryszard Piotrowski, może to oznaczać naruszenie prawa.
Pomysł niepłacenia składek nie jest nowy ani obcy także politykom PiS. Mówił o tym europoseł tego ugrupowania Kosma Złotowski przed rokiem w rozmowie z portalem Wpolityce, kiedy uchwalano mechanizm „pieniądze za praworządność”. Takiego rozwiązania nie wyklucza także Zdzisław Krasnodębski, jeśli KE zdecyduje się na ściągnięcie kar, których Polska nie płaci w związku z postanowieniem Trybunału Sprawiedliwości UE w kontekście Turowa.
Zablokowanie wpłat do unijnego budżetu, co zasugerował Zbigniew Ziobro w wywiadzie dla „Financial Timesa”, brzmi groźnie, ale mogą z tego uczynić broń kraje, które więcej dokładają do budżetu, niż z niego biorą. Polska od początku swojego członkostwa jest beneficjentem netto. W październiku otrzymaliśmy z Brukseli 1,27 mld euro, a przekazaliśmy jej 566 mln euro. Jesteśmy więc na plusie w perspektywie jednego miesiąca o 707 mln euro. Jeśli chodzi o cały zeszły rok, otrzymaliśmy 19 mld euro, a wpłaciliśmy 5,8 mld euro, zysk z członkostwa wyniósł więc 13,2 mld euro.
Jeśli rzeczywiście Polska przestałaby płacić składki, Komisja Europejska mogłaby ściągnąć należności, potrącając je z wypłat. Od nieuregulowanych oszczędności naliczane będą też odsetki – 3 proc. w skali roku.
Nieoficjalnie w rządzie słychać, że Ziobro przeszkadza w grze z UE
Artur Nowak-Far, prawnik, były wiceminister spraw zagranicznych, uważa, że pomysłem o wiele dalej idącym od niepłacenia składki jest wetowanie rozstrzygnięć zapadających jednomyślnie. Bo to realnie może sparaliżować brukselską machinę. – To jest jednak rozwiązanie krótkowzroczne, bo znaczna liczba aktów prawnych, które pan minister chciałby wetować, jest korzystna dla Polski – podkreśla.
Weto w kluczowych sprawach jednak też można obejść. Na przyjęcie wspólnej waluty czy ustanowienie strefy Schengen także nie chciały się zdecydować wszystkie kraje, więc dołączały do nich kraje chętne. – Trzeba jednak pamiętać, że taki mechanizm wzmocnionej współpracy jest traktowany jako instrument zastępczy. To byłby realny problem – powiedział Nowak-Far.
Pomysł weta pojawił się jednak nie tylko w środowisku ziobrystów. W rozmowie z DGP zastosowanie go przez rząd, jeśli KE będzie wstrzymywać dalej KPO, sugerowała ostatnio osoba z otoczenia premiera.
Bez zgody Brukseli na polski KPO przepadnie nam 4,7 mld euro zaliczki. Tymczasem oficjalny termin na zakończenie oceny polskiego planu, jaki jeszcze w lipcu podawała KE, minął 1 sierpnia. Przedłużenie tego okresu zgodnie z rozporządzeniem ustanawiającym Fundusz Odbudowy może nastąpić jedynie za zgodą państwa członkowskiego, a do dzisiaj Warszawa na to zgody nie wyraziła. Jaka jest więc podstawa prawna przedłużania tego okresu? KE tłumaczyła, że Polska nie zrealizowała warunków, które są zapisane w semestrze europejskim, a więc dorocznym przeglądzie polityk gospodarczych wszystkich krajów członkowskich. Wypełnienie zaleceń w nich zawartych legło u podstaw całego Funduszu Odbudowy. Wśród zaleceń dla Polski znajduje się gwarancja niezawisłości sądownictwa. Na dodatek negocjacje z polskim rządem nie zostały zakończone, trwają de facto do teraz. Polski rząd sygnalizował już, że Bruksela przetrzymuje plan bezprawnie, rozważano nawet pozwanie KE do Trybunału Sprawiedliwości w Luksemburgu. Ale jak sugerowała nam osoba z rządu, to mogłoby jeszcze bardziej usztywnić stanowisko KE i skomplikować sprawę. Taka opcja jest trzymana w odwodzie.
Bruksela nie zatwierdziła także węgierskiego planu odbudowy. KE oczekuje od Budapesztu reformy mechanizmów antykorupcyjnych i zagwarantowania większej niezawisłości sądów w sporach gospodarczych, bez nich nie ma pewności, czy pieniądze z węgierskiego KPO będą wydawane zgodnie z interesem finansowym UE. Węgierski rząd nazywa to szantażem, ale brak pieniędzy zmusił już Budapeszt do zawieszenia części inwestycji planowanych na przyszły rok (pisaliśmy o tym w poniedziałkowym wydaniu).
MC
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama