Przywódcy 28 krajów NATO będą dzisiaj rozmawiać o tym jak przerwać wojnę na Ukrainie i jak zabezpieczyć kraje członkowskie, które leżą najbliżej rejonu konfliktu. W Walii rozpoczyna się dzisiaj dwudniowy szczyt NATO. Jego głównym tematem będzie rosyjsko-ukraińska wojna. Spotkanie będzie bardzo ważne także dla bezpieczeństwa Polski.

Na szczycie NATO Polskę będzie reprezentował prezydent Bronisław Komorowski. Jak zapowiedział, będzie domagać się konkretnych deklaracji szefów państw w sprawie krajów na wschodzie Sojuszu. Prócz Polski, chodzi o państwa bałtyckie, Rumunię i Bułgarię. „Chcemy, aby szczyt w Newport te właśnie gwarancje bezpieczeństwa krajów naszego regionu zamienił w konkretne ustalenia” - mówił wczoraj wieczorem Komorowski.

W obliczu wojny na Ukrainie Warszawa chce przede wszystkim stałych baz NATO, umieszczenia w Polsce sił szybkiego reagowania oraz dowództw niektórych jednostek Sojuszu. Z informacji dyplomatów wynika jednak, że stałych baz nie będzie, choć niewykluczone, że przywódcy podejmą decyzję o rotacyjnej, ale ciągłej obecności większej liczby żołnierzy innych krajów w Polsce. Jest też szansa, że dowództwo sił szybkiego reagowania zostanie umieszczone w Szczecinie.

Zgodnie z polskim postulatem na wschodzie NATO będzie też więcej regularnych ćwiczeń wojskowych. Polska chce też, aby pomóc w dozbrojeniu ukraińskiej armii, choć wiadomo, że takiej decyzji liderzy Sojuszu nie podejmą. Broń dla Ukraińców dostarczać mogą bowiem tylko poszczególne kraje członkowskie a nie NATO.
Decyzje, które zapadną na szczycie będą miały charakter kierunkowy. Oznacza to, że politycy dadzą wojskowym zielone światło do opracowania konkretnych planów. Te mają być gotowe w lutym przyszłego roku.