Rząd przetrwał kolejną burzę. W Sejmie upadł wniosek o konstruktywne wotum nieufności. Opozycja nie zdołała też odwołać szefa MSW Bartłomieja Sienkiewicza.

Ale po tym głosowaniu mówi się o kryzysie koalicyjnym. Przez prawie 4 godziny pomiędzy przedstawicielami PO i PSL-u toczyły się rozmowy na temat odroczenia głosowania wotum nieufności dla ministra do 22. lipca. Wniósł o to były prezes ludowców Waldemar Pawlak. Jak tłumaczył, głosowanie nie może się odbywać w atmosferze zastraszania szefa klubu PSL.
Wczoraj Centralne Biuro Antykorupcyjne na polecenie Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie przeszukało między innymi biuro poselskie Jana Burego.

Rzeczniczka rządu Małgorzata Kidawa-Błońska przyznaje, że emocje wzięły dziś górę. Dodaje, że są one zrozumiałe, w zaistniałej sytuacji. "Wczorajszy dzień nie był dla Jana Burego sympatyczny" - mówiła dziennikarzom. Zapewniła jednocześnie, że koalicjanci mają do siebie zaufanie. Mówiła też, że prokuratura jest w Polsce niezależna od władzy. Zdaniem Małgorzaty Kidawy - Błońskiej, dyskusja była potrzebna, bo uspokoiła ona w końcu emocje.

W podobnym tonie wypowiada się szef klubu PO Rafał Grupiński. W rozmowie z Informacyjną Agencją Radiową mówił, że zbieżność działań CBA w biurze Jana Burego nie jest najszczęśliwszym zbiegiem. - Te emocje trzeba zrozumieć, stąd musieliśmy odbyć posiedzenia klubów i spotkania koalicyjnego z udziałem premiera - powiedział. Zdaniem Grupińskiego, ludowcy w większości byli przekonani, że głosowania nie należy przeciągać o dwa tygodnie. Szef klubu PO mówił, że pozostawienie tego problemu mogłoby wywrzeć wrażenie, iż służby naciskają na PSL. Usunięcia Bartłomieja Sienkiewicza z funkcji szefa MSW chciało PiS w związku z zamieszaniem polityka w aferę podsłuchową. Przeciwko wnioskowi głosowało 235 posłów, w tym 4 niezrzeszonych. Odwołania Sienkiewicza chciało 213 posłów. Waldemar Pawlak - jako jedyny z koalicji -wstrzymał się od głosu. W głosowaniu wzięło udział 449 posłów.