W brutalną pacyfikację Majdanu byli zaangażowani Rosjanie. Tak wynika z ustaleń śledztwa prowadzonego wspólnie przez ukraińskie organy ścigania: MSW, SB i Prokuraturę.

Prokurator generalny Ołeh Machnicki poinformował, że dotąd zatrzymano 12 funkcjonariuszy oddziałów specjalnych Berkut, którzy strzelali do demonstrantów na Majdanie. Trzech z nich jest już oficjalnie zatrzymanych. Wszyscy należeli do specjalnego pododdziału, który miał broń ostrą i był przeznaczony do specjalnych operacji. Rozkaz wydał Wiktor Janukowycz, a wykonywali go kierujący MSW i Służbą Bezpieczeństwa Witalij Zacharczenko i Ołeksandr Jakymenko.

Szef Służby Bezpieczeństwa Walentyn Nalywajczenko powiedział, że w akcji brali też udział funkcjonariusze podległej tej instytucji oddziałów specjalnych Alfa. Według niego, Ukraińcy byli szkoleni pod Kijowem przez agentów Federalnej Służby Bezpieczeństwa, którzy także brali udział w planowaniu akcji. Walentyn Nalywajczenko sugeruje wręcz, że ówczesny szef Służby Bezpieczeństwa Ukrainy Ołeksandr Jakymenko zachowywał się, jakby podlegał Rosjanom. Z Federacji Rosyjskiej przywieziono także 5100 kilogramów materiałów wybuchowych i broni, które miały być wykorzystane do brutalnej pacyfikacji Majdanu. Samoloty lądowały na 2 lotniskach: w Hostomelu pod Kijowem i na Żulianach w stolicy. Według SBU, część funkcjonariuszy Berkutu i Alfy ukrywa się obecnie na Krymie.

Obecny minister spraw wewnętrznych Arsen Awakow poinformował też, że MSW we współpracy z przedstawicielami zorganizowanej przestępczości utworzyła grupy, które zajmowały się prześladowaniem działaczy Majdanu w Kijowie, w tym zabójstwami i porwaniami. Działalność dresiarzy, a także bandytów była koordynowana z organami ścigania. Pośrednikiem był kryminalista zajmujący się produkcją podrabianego alkoholu i papierosów, który był chroniony przez MSW, a dochody z tego czerpała między innymi tak zwana „Rodzina”, czyli najbliższe otoczenie Wiktora Janukowycza.

Rosja na razie nie komentuje doniesień z Kijowa

Rosyjskie władze na razie nie komentują informacji dotyczących rosyjskiej obecności na Majdanie. Federalna Służba Bezpieczeństwa nie potwierdziła, ani nie zdementowała oskarżeń o współudział Rosjan w brutalnej pacyfikacji Euromajdanu.

Jak informuje agencja RIA Novosti, funkcjonariusze FSB stwierdzili jedynie, że "niech te oświadczenia pozostaną na sumieniu Służby Bezpieczeństwa Ukrainy". Na razie milczy w tej sprawie resort spraw zagranicznych. Wcześniej, szef resortu Siergiej Ławrow domagał się międzynarodowego śledztwa w tej sprawie. Tymczasem, gazeta "Moskiewski Komsomolec" opierając się na rozmowach z byłymi funkcjonariuszami ukraińskiego Berkutu sugeruje, że władze w Kijowie będą właśnie w ten sposób oczerniać byłych milicjantów, obalonego prezydenta i Rosję.

Rosyjskie stacje telewizyjne w marcu wyemitowały wywiad z byłym szefem ukraińskich służb specjalnych Ołeksandrem Jakymenko, który twierdził, że za tragiczne zajścia w Kijowie odpowiedzialni są opozycyjni politycy i państwa zachodnie. Sugerował też, że nacjonalistycznych bojowników szkolono między innymi w Polsce.