Rząd formalnie zaakceptował wysłanie polskich żołnierzy do Mali. 20 polskich instruktorów wyjedzie do Afryki w połowie lutego, po tym jak wniosek podpisze jeszcze prezydent Bronisław Komorowski. Polacy będą w Mali do końca roku i będą szkolić miejscowych saperów i logistyków. Dziennikarz Redakcji Publicystyki Międzynarodowej Polskiego Radia Dariusz Rosiak uważa, że międzynarodowa misja szkoleniowa w Mali może być bardzo trudna.

Wszystko dlatego, że malijska armia, którą szkolić będą europejscy żołnierze, jest w bardzo dużym stopniu zdemoralizowana. Dziennikarz przypomniał, że obecny kryzys w Mali rozpoczął się od buntu w marcu 2012 roku. „Jeden z oficerów malijskich przejął władzę i cieszył się poparciem ludności, bo żołnierze byli beznadziejne wyekwipowali, nie płacono im żołdu” - mówi Rosiak. Jak dodaje, malijska armia była przez wiele lat finansowana przez Stany Zjednoczone. „Równocześnie nie była w stanie sprostać nawet oddziałom Tuaregów” - przypomina dziennikarz Polskiego Radia.

Dariusz Rosiak uważa, że uspokojenie sytuacji w Mali będzie trwało jeszcze wiele lat. Wszystko dlatego, że wiele obszarów tego kraju jest zaniedbanych, a w Mali panują korupcja czy nepotyzm. „Nam się Mali kojarzy z fajną muzyką i miejscem, gdzie można było podróżować, odwiedzać Timbuktu. Tymczasem cała północ kraju była zaniedbana. Nie było tam inwestycji, a ludzie byli traktowani jako obywatele drugiej kategorii” - wyjaśnia Dariusz Rosiak.

Polski oddział w Mali będzie częścią misji szkoleniowej Unii Europejskiej. Koszt wysłania 20 polskich instruktorów ma wynieść niemal 6 milionów złotych.