Wyborcze zwycięstwo Francois Hollande'a we Francji i wynik wyborów w Grecji potwierdzają obserwowany w Europie polityczny trend polegający na odwracaniu się wyborców od partii rządzących, które proponują im oszczędności - twierdzi ośrodek badawczy Stratfor.

Przypomniano, że w Grecji sukces odniosły partie skrajnej lewicy (Koalicja Radykalnej Lewicy - SYRIZA) i skrajnej prawicy (Złota Jutrzenka), w Wielkiej Brytanii w wyborach lokalnych 3 maja, antyeuropejska Partia Niepodległości Zjednoczonego Królestwa (UKIP) zebrała ok. 13 proc. ogółu głosów, zaś w wyborach parlamentarnych w Hiszpanii, Portugalii i Irlandii zwyciężyły partie opozycyjne.

"Niechęć do politycznego establishmentu jest pierwszą fazą społecznej reakcji na postawę elit rządzących, odbieraną jako przejaw ich niekompetencji. Drugą jest rosnące poparcie dla partii politycznego marginesu" - twierdzą analitycy amerykańskiego ośrodka.

Stratfor wskazuje tu na siłę skrajnie prawicowego Frontu Narodowego Marine Le Pen, która w pierwszej rundzie wyborów prezydenckich zajęła trzecie miejsce (17,9 proc. głosów) i niewykluczone, że jej partia odniesie sukces także w czerwcowych wyborach do Zgromadzenia Narodowego.

Stratfor przewiduje, że francuska centroprawica Nicolasa Sarkozy'ego (Unia na rzecz Ruchu Ludowego -UMP) może w wyborach parlamentarnych stracić zarówno wobec socjalistów Hollande'a jak i wobec Frontu Narodowego.

"Mimo ordynacji mającej na celu wyeliminowanie mniejszych partii, Front Narodowy jest na drodze do zdobycia parlamentarnej reprezentacji. Francuskie doświadczenie jest wyrazem zagrożenia, z którym muszą liczyć się polityczne elity w innych państwach europejskich" - zaznacza Stratfor.

"Wyniki wyborów w Grecji i Francji odzwierciedlają głębokie niezadowolenie z tradycyjnych elit politycznych w Europie. Partie marginesu wciąż nie są wystarczająco silne, by odgrywać pierwsze skrzypce w rządach, ale ich popularność rośnie. Zaczynają przełamywać bariery systemu wyborczego wprowadzone po to, by je zmarginalizować" - wskazuje Stratfor.

Hollande już wkrótce będzie musiał zdecydować, co jest jego politycznym priorytetem: czy sojusz francusko-niemiecki, co oznaczałoby odejście od obietnic z kampanii wyborczej, czy też konfrontacja z Berlinem i żądanie renegocjacji paktu fiskalnego - przewiduje Stratfor.

Drugą z tych opcji ten ośrodek badawczy uważa za mniej prawdopodobną, wskazując, iż jej skutkiem byłoby pogrążenie UE w jeszcze większej niepewności, co jest niepożądane zarówno dla Francji jak i dla Niemiec w okresie, w którym oba państwa borykają się z kryzysem finansowym.