"Życie Warszawy" ujawnia czym zajmą się teraz warszawscy politycy, którzy przegrali w wyborach.

Chyba największymi przegranymi ostatnich wyborów są dwaj senatorowie weterani: Zbigniew Romaszewski i Piotr Andrzejewski. Pierwszy zasiadał w Senacie bez przerwy od 1989 roku. Andrzejewski ma na swoim koncie niewiele mniej, bo sześć kadencji. Obaj politycy zapewniają, że chcą być nadal aktywni i pomocni. Romaszewski postanowił przemyśleć porażkę w górach.

Do pracy naukowej może wrócić kolejny przegrany - Karol Karski z PiS. Z zawodu jest on prawnikiem, pracownikiem Uniwersytetu Warszawskiego, niedawno uzyskał tytuł doktora habilitowanego. Zawsze może wrócić z bezpłatnego urlopu do nauczania studentów. Choć politycy PiS twierdzą, iż "prezes partii na pewno nie da mu zginąć, coś mu znajdzie".

Dalekosiężny i konkretny pomysł na siebie ma Paweł Poncyliusz, warszawski lider PJN. "Będę chciał za trzy lata wystartować na prezydenta Warszawy. Myślę, że powinienem docenić potencjał, który ujawnił się w tych wyborach, i osoby które oddały na mnie głos" - deklaruje. "A jeśli chodzi o to, co będę robił teraz to odpowiadam szczerze, że jeszcze nie wiem" - podkreśla Paweł Poncyliusz.

W stosunkowo dobrej sytuacji są niedoszli posłowie lewicy. Marek Balicki, który jak mówi: "do polityki wszedł ze szpitala i do szpitala może wrócić", jest dyrektorem Szpitala Wolskiego. Wiceszefowa SLD Katarzyna Piekarska też nie narzeka na brak zajęć. "Jestem radną sejmiku mazowieckiego, szefowa regionu partii, pracują jako radca prawny. Mam co robić" - zapewnia.