Politycy nie chcą dać prawa głosu w wyborach do Parlamentu Europejskiego nastolatkom, nie wierzą w ich dojrzałość. Zamiast tego proponują dorosłym podwójne głosowanie - na kandydatów narodowych oraz na znane, rozpoznawalne europejskie gwiazdy - pisze "Metro".

Kto wobec tego może trafić na taką listę i czy naprawdę czeka nas rewolucja w sposobie głosowania do Parlamentu Europejskiego? - pyta gazeta dr. Jarosława Zbieranka z Instytutu Spraw Publicznych.

"Zapowiadano rewolucję w prawie wyborczym. Zmiany miały poprawić frekwencję w eurowyborach. Znalazły się tam ambitne pomysły: obniżenie prawa wyborczego do 16 roku życia, możliwość głosowania przez internet oraz stworzenie europejskiej listy wyborczej. Jednak w trakcie wielomiesięcznych prac zapał wyraźnie ostygł i z większości propozycji zrezygnowano. Obniżenie wieku wyborczego do 16 lat nie spodobało się politykom w PE, ale mogą głosować nastolatki w Austrii i części Niemiec" - mówi Zbieranek.

Przeciwnicy przekonują, że młodymi łatwo jest manipulować. Jak zauważa rozmówca gazety, badania Instytutu Spraw Publicznych pokazują, że aż trzy czwarte Polaków nie chce obniżenia wieku wyborczego. Młodzi jednak też nie. Takim prawem zainteresowany jest zaledwie co piąty z najmłodszych ankietowanych.