Mieszkańcy Nigerii, najludniejszego kraju Afryki, głosują w sobotę w wyborach prezydenckich. Faworytem jest obecny szef państwa, kandydat Ludowej Partii Demokratycznej (PDP) Goodluck Jonathan.

Uprawnionych do głosowania jest ok. 74 mln Nigeryjczyków.

53-letni Jonathan, były wiceprezydent, przejął fotel prezydenta w ubiegłym roku po śmierci Umaru Musy Yar'Adua.

Jego najsilniejszym rywalem jest Muhammadu Buhari z nowo powstałego Kongresu na rzecz Postępowej Zmiany (CPC). Ten emerytowany generał sprawował już urząd szefa państwa, gdy na początku lat 80. dokonał zamachu stanu. Ma 69 lat i przyznaje, że po raz ostatni staje do wyścigu o fotel prezydencki, który przegrał już dwukrotnie (w 2003 r. i w 2007 r.).

Szanse na prezydenturę ma także 50-letni Nuhu Ribadu z opozycyjnego Nigeryjskiego Kongresu Działania (ACN), w przeszłości kierujący komisją ds. walki z korupcją.

Międzynarodowi obserwatorzy obawiają się fałszerstw wyborczych

Buhari i Ribadu pochodzą z głównie muzułmańskiej północy kraju, podczas gdy Jonathan jest z zamieszkanego w większości przez chrześcijan południa.

Zwycięzca musi wygrać w skali kraju, przy czym konieczne jest, by uzyskał co najmniej 25 proc. procent głosów w dwóch trzecich spośród 36 stanów.

W celu zapobieżenia przemocy i manipulacjom wyborczym, w ostatnich dniach w Nigerii zaostrzono środki bezpieczeństwa. Podczas zeszłotygodniowych wyborów parlamentarnych w zamachach zginęło 39 osób, a 165 zostało zatrzymanych.

Międzynarodowi obserwatorzy obawiają się fałszerstw wyborczych.

Wyników wyborów należy spodziewać się na początku przyszłego tygodnia.