Przedstawiciele mniejszości powinni bez obaw deklarować narodowość w rozpoczynającym się w piątek Narodowym Spisie Powszechnym - uważają liderzy tych społeczności. Niektóre środowiska prowadzą już akcję informacyjną, zachęcającą do podawania narodowości.

Spis jest powszechny i obowiązkowy. Nie można w nim nie wziąć udziału. Będzie trwał od 1 kwietnia do 30 czerwca, spis przez internet można przeprowadzić samemu od 1 kwietnia do 16 czerwca. Formularze dostępne są na stronach internetowych: www.stat.gov.pl lub www.spis.gov.pl

Jak poinformowała PAP w czwartek Edyta Kalwajtys z Urzędu Statystycznego w Białymstoku, w spisie jest kilka pytań związanych z kwestiami dotyczącymi mniejszości narodowych i etnicznych. Jest np. pytanie o wyznanie, jednak można odmówić na nie odpowiedzi. O wyznanie będzie jednak zapytana tylko jedna piąta spisywanych w Polsce, losowo wybrana do tzw. badania reprezentacyjnego, czyli bardziej szczegółowego.

Nowością jest treść pytania o "przynależność narodową do innego narodu lub wspólnoty etnicznej"

Nowością jest treść pytania o "przynależność narodową do innego narodu lub wspólnoty etnicznej". To - jak podkreśla Kalwajtys - efekt porozumień z organizacjami mniejszości narodowych w Polsce, by osoby, które mają poczucie podwójnej tożsamości narodowej, miały szanse to wyrazić.

Osoba spisywana zostanie zapytana o narodowość i dodatkowo o przynależność do innego narodu, może więc w praktyce zadeklarować dwie narodowości: polską i mniejszości narodowej lub etnicznej.

Odpowiedzi na te pytania są obowiązkowe. Obowiązkowe są też pytania o język ojczysty, czyli język, którego nauczyliśmy się w swoim życiu jako pierwszego oraz język, którym posługujemy się w domu na co dzień, w kontaktach rodzinnych. O te zagadnienia będą pytani wszyscy spisywani.

"Spis nie da pełnej odpowiedzi dotyczącej liczebności mniejszości w Polsce"

Przedstawiciele organizacji mniejszości narodowych mają różne opinie na temat wiarygodności danych ustalonych w czasie spisu. W niektórych środowiskach panuje przekonanie, że spis nie da pełnej odpowiedzi dotyczącej liczebności mniejszości w Polsce.

Według przewodniczącego Białoruskiego Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego w Polsce Jana Syczewskiego nie należy przeceniać znaczenia akcji informacyjnych i apeli dotyczących spisu powszechnego. Uważa, że istotne są działania dotyczące "pogłębiania poczucia tożsamości narodowej".

"Wciąż można spotkać się z przejawami nietolerancji, a nawet wrogości wobec mniejszości"

W jego ocenie, w naszym kraju wciąż można spotkać się z przejawami nietolerancji, a nawet wrogości wobec mniejszości. "Ludzie się nie przyznają do swojej narodowości także ze względu na to, że nie mają także pełnego zaufania do sposobu wykorzystania tego materiału (danych z ankiet spisowych). Mówią, że "nas historia nauczyła powściągliwości" - powiedział Syczewski.

Dodał, że jest "prawie przekonany", iż w spisie narodowość białoruską zadeklaruje mniej więcej tyle osób, ile w 2002 roku (ok. 50 tys. osób). Sam szacuje, przyjmując kryterium etniczne, że Białorusinów w naszym kraju jest ok. 200 tys. osób.



Średnie i najmłodsze pokolenie nie powinno obawiać się podawać swojej narodowości

Igor Horków ze Związku Ukraińców w Polsce również uważa, że spis "nie pokaże rzeczywistej liczebności". Według niego, średnie i najmłodsze pokolenie nie powinno obawiać się podawać swojej narodowości. Natomiast nie wyklucza, że takie obawy mogą pojawić wśród osób starszych. Związek, wraz z innymi organizacjami mniejszości zachęca do podawania narodowości podczas spisu. Stworzona została poświęcona tej sprawie strona internetowa www.perepys.pl. Do akcji włączyło się także pismo Związku "Nasze Słowo". W spisie w 2002 roku narodowość ukraińską zadeklarowało ponad 30 tys. osób.

Historyk białoruskiego pochodzenia, prof. Antoni Mironowicz z Uniwersytetu w Białymstoku również zgadza się z opinią, że nie zawsze spis potwierdzi rzeczywistą liczbę osób jakiejkolwiek mniejszości. Zwraca jednak uwagę, że dane pokażą też stan świadomości narodowej danej grupy i będą ważnym materiałem do badań socjologicznych, politologicznych czy historycznych.

"Spis i jego pytania nie są żadnym zagrożeniem dla żadnej grupy narodowościowej"

W jego ocenie, spis i jego pytania nie są żadnym zagrożeniem dla żadnej grupy narodowościowej, w tym mniejszości białoruskiej czy wiernych Cerkwi w Polsce. Uważa, że mniejszości mogą nie tylko potwierdzić swoją odrębność, ale również pokazać swoją obecność, co pozwoliłoby lepiej kreować politykę władz lokalnych i centralnych wobec tego środowiska.

Dlatego podkreśla, że same mniejszości narodowe muszą wykazać się większą aktywnością w czasie spisu, by potem móc potwierdzać swoje prawa np. do występowania o pieniądze na działalność.

Przewodniczący Muzułmańskiego Związku Religijnego w RP mufti Tomasz Miśkiewicz zwraca uwagę, iż dla muzułmanów w Polsce ważna jest deklaracja dotycząca wyznania, jak również identyfikacja wielu polskich muzułmanów z narodowością etniczną - tatarską.

Jego zdaniem, przy każdym spisie pojawiają się obawy mniejszości dotyczące sposobu wykorzystania danych. "Związki narodowościowe i etniczne powinny włączyć się w kampanię wśród swoich środowisk. Dalej to już jest sprawa indywidualna" - powiedział Miśkiewicz. Zwrócił uwagę, że w przypadku Tatarów lepsze byłoby pytanie nie o narodowość, a o pochodzenie.

Pytany o deklarację wyznania dodał, że biorąc pod uwagę sposób zbierania tych danych, będzie to "bardziej badanie, niż spis".



Narodowość śląską może zadeklarować w czasie spisu nawet 300-500 tys. osób

Działacze Ruchu Autonomii Śląska, który współtworzy władze samorządowe województwa śląskiego szacują, że narodowość śląską może zadeklarować w czasie spisu nawet 300-500 tys. osób w województwie śląskim i opolskim, wobec ok. 173 tys. podczas poprzedniego spisu. Również według publikowanych w śląskiej prasie sondaży, narodowość śląską w zbliżającym się spisie zamierza zadeklarować znacznie więcej mieszkańców niż w poprzednim.

Organizacje działające w tym środowisku prowadzą akcje zachęcające do udziału Ślązaków w spisie, skierowane np. do osób przebywających za granicą. Te mogłyby wziąć udział w spisie przez internet.

Związek Ludności Narodowości Śląskiej, który od 15 lat bezskutecznie ubiega się o sądową rejestrację, uruchomił też własne biuro interwencyjne do spraw spisu powszechnego, obawiając się utrudnień w deklarowaniu śląskiej narodowości i języka.

Towarzystwo Społeczno-Kulturalne Niemców na Śląsku Opolskim, organizacja mniejszości niemieckiej na Opolszczyźnie przygotowało specjalne ulotki instruktażowe. Zachęca w nich do deklarowania w spisie narodowości niemieckiej, a młodych ludzi do samospisu przez internet. Według szacunków tej organizacji, na Opolszczyźnie mieszka ok. 150 tys. osób pochodzenia niemieckiego. Samo Towarzystwo liczy od 45 do 47 tys. osób płacących składki.

Obawy, czy spis powszechny da wiarygodne dane mają polscy Litwini

Obawy, czy spis powszechny da wiarygodne dane mają polscy Litwini - powiedział PAP wiceprzewodniczący najważniejszej organizacji mniejszości litewskiej w Polsce - Wspólnoty Litwinów Olgierd Wojciechowski. Według danych ze spisu w 2002 roku mniejszość litewska to około 5,8 tys. osób w Polsce, sama mniejszość szacuje natomiast, że jest to niemal dwukrotnie więcej.

Wojciechowski powiedział, że "nie do końca jest tak łatwo" niektórym osobom przyznać przed rachmistrzem spisowym, że należy się do mniejszości, a osoby starsze na pewno nie skorzystają z samospisu przez internet. Przyznał jednak, że pytania z tegorocznego spisu dotyczące tych kwestii w porównaniu z tymi z 2002 roku, są "ulepszone".

Przewodniczący Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego, Łukasz Grzędzicki uważa, że spis powszechny jest "jedynym narzędziem pozwalającym ustalić urzędową liczbę osób deklarujących przynależność do wspólnoty kaszubskiej i urzędową liczbę osób deklarujących posługiwanie się językiem kaszubskim".

W przypadku Kaszubów badana jest przynależność do wspólnoty etnicznej. W jego ocenie, społeczność lepiej dałoby się policzyć przy wykorzystaniu pogłębionych danych socjologicznych, a "nie przy wykorzystaniu dwóch czy trzech pytań". Wyraził jednak nadzieję, że wyniki spisu będą zbliżone do rzeczywistości.

Według ustawy regulującej sytuację mniejszości, kaszubski jest jedynym językiem regionalnym w Polsce. Dlatego, według Grzędzickiego, Kaszubom najbardziej zależy na tym, by w pytaniu dotyczącym języka używanego w domu ludzie wpisywali, że mówią po kaszubsku. "Apelujemy, żeby ludzie się +spisywali+, najlepiej sami, jeśli mają dostęp, przez internet, bez ingerencji osoby trzeciej" - dodał.

Zrzeszenie uruchomiło specjalną stronę poświeconą spisowi powszechnemu (www.spis.kaszubi.pl); organizacja za własne pieniądze nagrała też spot reklamowy i wydrukowała plakaty. Będzie też namawiać ludzi, by podawali prawdę w spisie.

Według ostatniego spisu powszechnego z 2002 roku, przy liczbie ludności w Polsce sięgającej 38,2 mln, narodowość niepolską zadeklarowało blisko 471,5 tys. osób. Według tych danych, najliczniejsze mniejszości, to: śląska (173,1 tys.), niemiecka (prawie 152,9 tys.) i białoruska (48,7 tys.).