"Nasz Dziennik" dotarł do karty z dziennika meteorologicznego z 10 kwietnia ub.r., sporządzonej tego dnia na lotnisku Smoleńsk Jużnyj. To najbliższy od miejsca katastrofy polskiego tupolewa cywilny ośrodek gromadzenia danych meteo. Gazeta publikuje fotokopię karty, na której powtarzają się wpisy z komunikatem "mgła".

Rosyjska prokuratura pytała meteorologów ze stacji na smoleńskim lotnisku Jużnyj, o powody nieprzekazania na czas na pokład tupolewa informacji o załamaniu pogody. Kontrolerzy z lotniska Siewiernyj tuż przed katastrofą kontaktowali się ze stacją meteo na Jużnym (Smoleńsk Południowy). Jednostka ta należy do cywilnych służb rosyjskiej hydrometeorologii.

Reporterom "ND" udało się skontaktować z pracownikami instytucji. Rozmówcy gazety byli przesłuchiwani przez prokuraturę i Międzypaństwowy Komitet Lotniczy (MAK). To właśnie do stacji na Jużnym 10 kwietnia ub.r. dzwonił płk Nikołaj Krasnokutski, by potwierdzić pogodę dla Siewiernego, na którym miał lądować polski samolot z prezydentem Lechem Kaczyńskim na pokładzie.

Oba lotniska dzieli 8 kilometrów, położone są na zupełnie inaczej ukształtowanym terenie. Jest jasne, że zjawiska meteorologiczne wyglądają w obu miejscach inaczej, a przy tym w różnym czasie - zaznacza "ND". Krasnokutski dowiaduje się, że zaczyna się "trochę polepszać". Zanim jednak wiatr przegnał mgłę przez całe miasto, przez Dniepr i wleciał w głęboki jar rzeczki Wiazowienki, musiało minąć trochę czasu. Szczegóły w dzisiejszej publikacji "Naszego Dziennika".