W sobotę Polka była gorsza o 0,14 s od Amerykanki Sterling Grant. "Jestem trochę rozdarta. Bardzo cieszę się ze zdobycia srebrnego medalu, ale pozostaje spory niedosyt, bo do złota brakowała bardzo niewiele. A właśnie krążka takiego koloru brakuje mi w uniwersjadowych zdobyczach" - powiedziała studentka AZS AWF Katowice, która cztery lata temu we włoskim Turynie zdobyła srebrny medal, a dwa lata później w chińskim Harbinie sięgnęła po brąz w slalomie.

Sobotniej rywalizacji nie ukończyło aż 46 zawodniczek z 81 startujących. Po pierwszym przejeździe Kluś-Zamiedzowy była trzecia, a drugi wygrała. "To były dla mnie ciężkie zawody. W pierwszym zjeździe czułam presję. W drugim poszłam na całość i to się opłaciło. Wiele zawodniczek nie ukończyło rywalizacji, ponieważ trasa nie była łatwa. Było dosyć miękko i przy bramkach utworzyły się dziury. Trzeba było na nie uważać" - dodała Kluś-Zamiedzowy.

Ku zaskoczeniu nawet samej zawodniczki, otrzymała ona również brązowy medal w klasyfikacji kombinacji. Składają się na nią punkty zdobyte w czterech konkursach narciarstwa alpejskiego: superkombinacji, supergiganta, giganta i slalomu.