PAP: Pamięta Pan, jak w owym czasie - w połowie lat 80. - przyjęto we Francji wiadomość o zaginięciu, a potem zamordowaniu księdza Jerzego Popiełuszki przez oficerów Służby Bezpieczeństwa?

B.L.: To morderstwo wstrząsnęło francuską opinią publiczną, która nie była w stanie sobie wyobrazić, że można w europejskim kraju, w końcu XX wieku, popełnić taką polityczną zbrodnię. Wielu francuskich intelektualistów, którzy przez długie lata chwalili komunizm, było naprawdę przerażonych. Polski reżim komunistyczny, uosabiany przez generała Jaruzelskiego, przegrał w ten sposób w oczach opinii publicznej swoją ostatnią bitwę. Postać księdza Jerzego spopularyzował też we Francji film Agnieszki Holland "Zabić księdza" (1988), który bardzo wiernie odtworzył tę historię. Warto też przypomnieć, że władze miejskie kilku miejscowości francuskich nadały w następstwie tej zbrodni imię księdza Popiełuszki ulicom lub placom (w podparyskim Issy-les-Moulineaux stanął nawet w 1992 roku, wysiłkiem tamtejszego merostwa, pomnik kapłana podziemnej "Solidarności" - PAP).

PAP: Niedługo po śmierci księdza Popiełuszki był Pan w Polsce...

B.L.: W tamtym czasie byłem specjalnym wysłannikiem tygodnika "L'Express" w Polsce. Chodziłem wtedy do kościoła św. Stanisława Kostki, który znajdował się blisko mieszkania Jacka Kuronia. Ksiądz Popiełuszko był dla mnie ucieleśnieniem Polski przenikliwej i odważnej - tej, która nie uznawała kompromisu. Chociaż polski episkopat był podzielony w kwestii oceny postawy księdza, to wszyscy wiedzieli, że Jan Paweł II bardzo go lubił. Ale to, co mnie wtedy osobiście najbardziej uderzyło, to niewiarygodne emocje i głęboka solidarność całego polskiego narodu w chwili ogłoszenia jego śmierci. Te wszystkie ogarki świec wokół jego kościoła zostaną mi w pamięci do końca mego życia!

PAP: Zaangażowanie księdza Popiełuszki w ruch Solidarność budzi czasem we Francji skojarzenia z ruchem księży-robotników, którzy zaraz po wojnie próbowali zbliżyć się do wiernych, pracując w fabrykach czy kopalniach. Co Pan myśli o takich porównaniach?

B.L.: Nie sądzę, by można było porównywać księdza Popiełuszkę do francuskich księży robotników. Był on z pewnością bliski związku zawodowego, ale ówczesna Solidarność to coś znacznie większego niż syndykat - to ruch polityczny i narodowy, który opierał się na wartościach chrześcijańskich. Popiełuszko nie bronił walk robotników, ale praw człowieka, a to są dwie różne sprawy...

PAP: Czy na szybkość procesu beatyfikacji polskiego księdza miała wpływ sympatia, którą darzył go Jan Paweł II?

B.L.: Beatyfikacja była rzeczywiście szybka, ale nie ma to żadnego związku z Janem Pawłem II. Stało się tak z dwóch przyczyn. Po pierwsze dlatego, że proces beatyfikacji, zainicjowany przez diecezję księdza, nie wzbudził żadnych wątpliwości wśród wiernych, więc zebranie materiału (do beatyfikacji) nie napotkało żadnych przeszkód. Po drugie, ksiądz Popiełuszko jest męczennikiem, gdyż poniósł śmierć, broniąc swoich wartości i wiary. W tym wypadku nie trzeba więc dowodzić czynienia przez niego cudów, co znacznie ułatwia procedurę. To właśnie dlatego - co może się wydawać zaskakujące - ks. Popiełuszko jest beatyfikowany przed Janem Pawłem II!

Bernard Lecomte to znany francuski watykanista i specjalista od spraw Europy Wschodniej, były dziennikarz "Le Figaro" i "L'Express, opublikował m.in. biografie Jana Pawła II ("Pasterz") i Benedykta XVI. W najbliższych miesiącach ukaże się w Polsce jego nowa książka "Tajemnice Watykanu" nakładem Wydawnictwa Znak.

Rozmawiał Szymon Łucyk (PAP)

szl/ ap/ malk/ bk/ mhr/